Poseł Janusz Korwin-Mikke, jeden z liderów Konfederacji, z dumą wziął udział we wczorajszym Marszu Niepodległości. Wraz z nim w marszU uczestniczyła liczna grupa jego zwolenników. Długi przemarsz i radosne świętowanie zostało nieco zmącone przemówieniem jednego z posłów. Nakłoniło to posła do zadumy i refleksji, którą poseł podzielił się z internautami.
CZYTAJ TAKŻE: Duda SHOW w Święto Niepodległości. O tym nikt nie mówi, a WIDEO jest
- Marsz Niepodległości to nie jest nasza impreza; to nawet nie jest impreza Ruchu Narodowego. Miała być apolityczna – więc poszliśmy, jak pierwsi naiwni, bez sztandarów partyjnych – poinformował Korwin-Mikke na swoim profilu społecznościowym. Zaznaczył, że jedyną osobą, która miała przemawiać w czasie pochodu miał być Witold Tumanowicz, który jest szefem Marszu Niepodległości. Tymczasem - ku zdziwieniu Korwin-Mikkego – do mównicy dostał się jego partyjny kolega, poseł Krzysztof Bosak. Ten z dumą poinformował wszystkich, że dzięki wieloletnim wysiłkom Ruchu Narodowego do Sejmu weszło właśnie 11 narodowców.
- Mam dość takich „apolitycznych imprez”. W przyszłym roku robimy uczciwą, polityczną! - grzmi Korwin-Mikke.