Mateusz Kusznierewicz planował wypłynąć w rejs w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, a zakończyć zmagania w setną rocznicę zaślubin Polski z morzem. Jacht miał w ciągu dwóch lat przepłynąć 40 tys. mil morskich, a trasa miała prowadzić z Polski do Kilonii, Hamburga, Rotterdamu, Londynu, Dublina, Lizbony przez Atlantyk i Pacyfik. "Polska 100" miał nie być jedynie rejsem dookoła świata, a wiązać się również z udziałem w prestiżowych zawodach sportowych takich jak np. regaty Sydney-Hobart.
Głównym partnerem strategicznym była Polska Fundacja Narodowa, która miała przekazać jacht i pomóc sfinansować rejs. Koszty projektu "Polska100", według wyliczeń "Gazety Wyborczej", miały sięgać nawet 20 milionów złotych (z czego ponad 5 milionów na zakup francuskiego okrętu). W poniedziałek pojawiły się informacje, że PFN wycofała się z projektu.
Rzecznik "Polska 100" Paweł Prus napisał, że umowa z PFN automatycznie wygasła 30 kwietnia "z powodu braku możliwości kontynuowania projektu". Według niego, Polska Fundacja Narodowa do tej pory nawet nie opłaciła jachtu.
– Jest mi smutno, cztery lata pracy poszło na marne – powiedział Radiu ZET Mateusz Kusznierewicz. – Może projekt Polska 100 będę realizował dalej sam. Pieniądze od PFN musi odzyskać syndyk. Potrzebujemy tych środków, by pokryć już poniesione koszty, m.in. zatrudnienia załogi i remontu jachtu – wyjaśnia Mateusz Kusznierewicz.
PRZECZYTAJ TAKŻE: GIGANTYCZNE koszty rejsu sławiącego Polskę. PFN znowu wywołała kontrowersje