Jak wspominał Petru: - Gdy podczas spotkania u marszałka Senatu zadeklarowałem, że nie będziemy blokować mównicy, PiS zaczął szukać form zalegalizowania budżetu. Zaproponowałem, by skierować go do TK. Nie zgodzili się. Gdyby wtedy dołączył do mnie Grzegorz Schetyna, mielibyśmy większą siłę przetargową. Gdyby szef PO współpracował ze mną, moglibyśmy przycisnąć PiS, ale zostałem sam na placu boju (...) Schetyna nie chciał uczestniczyć w rozmowach. A jak już porozmawialiśmy, to chciał blokować sejmową mównicę do końca. Ja uważałem, że to bez sensu, że trzeba przejść do silnych negocjacji z PiS i zmusić Kaczyńskiego do ustępstw (...) PO najzwyczajniej przelicytowało. Myśleli, że jeszcze jest czas, a już było 5 minut po.
Gdy dziennikarz przypomniał mu, że posłowie PO postanowili trwać wówczas w proteście na sali plenarnej, Petru odpowiedział: - Jeżeli jakaś mównica w środę powinna być blokowana, to ta w Senacie, bo tam PiS przyjął nielegalnie uchwalony budżet. PO pomyliło mównice.
Jak zaznaczył, nie chce wchodzić w psychikę lidera PO, ale stwierdził: - Wiele lat pracowałem w biznesie i wiem, że trzeba umieć się dogadywać. Ja umiem. W biznesie, w polityce.
Petru wciąż składa PlOofertę współpracy: - Teraz proponuję PO cztery działania: wspólny wniosek do TK ws. budżetu, wnioski do prokuratury ws. głosowania nad budżetem, wspólny wniosek o odwołanie marszałka Kuchcińskiego i wspólne posiedzenie naszych klubów.
Zobacz także: Prezydent Duda spotkał się z politykami PiS. Nie było Kaczyńskiego!