Zaczęło się od Śląska. To tam radny Wojciech Kałuża (38 l.), kandydat Nowoczesnej, porozumiał się z PiS, przez co Koalicja Obywatelska utraciła szansę na rządy w sejmiku województwa. Potem szeregi partii opuściło 200 działaczy z Podkarpacia, a większość z nich przeszła do ugrupowania Teraz! Ryszarda Petru. Kilka dni temu to samo zrobiło 40 osób z okręgu zachodniopomorskiego.
- Powinno dać to do myślenia Katarzynie i pozostałym władzom Nowoczesnej. Zarządzanie zawsze było słabym punktem tej partii
– mówi nam poseł Piotr Misiło (44 l.), wykluczony właśnie z Nowoczesnej, oficjalnie za „osobiste ambicje, niszczące Koalicję Obywatelską”, nieoficjalnie – za krytykę Lubnauer.
- W polityce, tak jak i w biznesie, liczy się zawsze „efekt na koniec dnia” a więc realny wpływ na kreowanie polityki, realne instrumenty do jej uprawiania. Dzisiaj N ma 2-4% poparcia, 1 członka zarządu w ośmiu województwach, zdrajcę Kałużę, partię ręcznie stratowaną przez sekretarza i saldo ujemne na rachunkach bankowych. Oczywiście możemy zaklinać rzeczywistość, ale polityka to twarda gra i nie wolno być naiwnym. Chciałbym wierzyć, że Katarzyna jest wstanie wyciągnąć wnioski, choć jej dotychczasowe działania pokazują, że może być bardzo różnie – wylicza Misiło. Jego zdaniem, jedynym sposobem na reanimację konającej Nowoczesnej jest utworzenie wspólnego klubu sejmowego PO i N w ramach Koalicji Obywatelskiej.
- Piotr Misiło został usunięty z partii i nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek za nim poszedł. Jestem spokojny o przyszłość – uspokaja sekretarz generalny partii, Adam Szłapka (34 l.). Tymczasem w Sejmie aż huczy od plotek, że do końca roku szeregi klubu opuści kilkunastu posłów – w tym Marek Sowa (51 l.) i Paweł Pudłowski (46 l.), a większość z nich ma trafić do partii Schetyny.