Z informacji, do których dotarł dziennik "Fakt", wynika, że Krystyna Pawłowicz w minionej kadencji na przejazdy taksówkami wydała 52 400 złotych. Oznacza to, że posłanka "wyjeżdża" miesięcznie średnio 1000 złotych. Pieniądze te pochodziły z puli przekazywanej co miesiąc na działalność biur poselskich. Posłanka PiS-u ma jedno proste uzasadnienie tak wysokich wydatków na taksówki, którymi jeździ głównie po Warszawie. "Nie mam prywatnego samochodu ani prawa jazdy" - wyznała z rozbrajającą szczerością. Zastanawiający jest jednak fakt, że w tym samym rozliczeniu Pawłowicz wydała również 16 tys. złotych na paliwo. Prokuratura nie dopatrzyła się w tym rozliczeniu znamion przestępstwa. Tymczasem w internecie Krystynę Pawłowicz okrzyknięto już największą podróżniczką w Sejmie.
ZOBACZ: Wyłączył Pawłowicz mikrofon i..., to nie był dobry pomysł [WIDEO]