Posłanka Pawłowicz poruszona deklaracją Pawła Kukiza, że jak załatwi JOW-y, to wraca na scenę, wystosowała do niego list. Nie będę się znęcał nad stylem, bo w końcu treść jest najważniejsza, ale stwierdzenie, że Paweł Kukiz jak "słaba mimoza wycofuje się rakiem", ma szansę wejść do annałów grafomaństwa polskiego.
List pani Pawłowicz z pozoru wydaje się pozbawiony logiki i braku konsekwencji. Bo oto z jednej strony szydzi ona z muzyka i krytykuje go - "niepoważny grajek", "tchórz", "nacieszył się, pogłaskali go, pocmokali", "oszukał swój elektorat", "wycofuje się do muzyki, do mamusi", by na koniec apelować do niego, żeby wszedł do Sejmu i pomógł Prawu i Sprawiedliwości zmienić Polskę. To nie brak logiki, to szczerość przemówiła przez panią Pawłowicz. Z jednej strony wyraziła ona swój pogardliwy stosunek do Pawła Kukiza i jego ruchu, z drugiej strony przyznała, że w sposób cyniczny zarówno ona, jak i jej formacja są gotowi wykorzystać każdego do odsunięcia Platformy Obywatelskiej od władzy.
List pani Pawłowicz wywołał falę komentarzy, dodajmy niezbyt nieprzychylnych. Złośliwie i inteligentnie, jakby był profesorem, a nie jakimś grajkiem, odpowiedział jej Paweł Kukiz. Ale z najostrzejszą reakcją spotkała się pani profesor ze strony prawicowych publicystów, z których część wyraziła nadzieję, że po październiku będzie już zupełnie prywatną osobą. Nie ulega wątpliwości, że wypowiedzi pani Pawłowicz, co przyznają otwarcie na prawicy, szkodzą Prawu i Sprawiedliwości. A szkodzą wcale nie dlatego, że są agresywne i zupełnie niemądre. Szkodzą, bo są szczere i zapewne odzwierciedlają opinię większej liczby działaczy Prawa i Sprawiedliwości. A szczerość, jak wiadomo, nie ułatwia zdobycia władzy. Pewnie dlatego kierownictwo partii nałożyło pani poseł knebel. Szkoda.
Hubert Biskupski, zastępca red. nacz.
Zobacz: PO wynajęła internetowych hejterów, którzy będą krytykować Dudę i PiS