Paweł Zalewski

i

Autor: Artur Barbarowski

Paweł Zalewski: UE zignorowała presję Rosji

2013-11-22 18:04

Mówimy tylko o zawieszeniu procesu podpisania umowy stowarzyszeniowej, a nie zerwaniu. Na dzisiaj sytuacja na Ukrainie jest niejasna. Poczekajmy i nie wyciągajmy ostatecznych wniosków - mówi europoseł PO Paweł Zalewski

„Super Express”: Tydzień przed rozpoczęciem szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie Rada Najwyższa Ukrainy nie zdołała przyjąć uchwały, rozwiązującej sprawę Julii Tymoszenko, a rząd zawiesił przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. W ten sposób została przekreślona europejska przyszłość Ukrainy?
Paweł Zalewski:
Wbrew pozorom nie. Głównie, dlatego że faktyczne i realne wprowadzenie europejskich standardów to jest długofalowy proces. Już dziś widać, że Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie nie będzie sukcesem, ale na samym szczycie w Wilnie życie się nie kończy. Powinniśmy wspólnie z Ukrainą zastanowić się, co zrobić aby umowę stowarzyszeniową „odwiesić”, bo przecież w gwoli ścisłości – nie została ona przekreślona, ale odłożona w czasie. Mówimy tylko o zawieszeniu procesu podpisania umowy stowarzyszeniowej, a nie zerwaniu. Na dzisiaj sytuacja na Ukrainie jest niejasna. Jest wiele  Austrii, a to nie jest normalne. Nikt nie ma wątpliwości, że Ukraina znajduje się pod wielką presją rosyjską, która wpłynęła na decyzję rządu. Poczekajmy i nie wyciągajmy ostatecznych wniosków.

Wiktor Janukowycz już nie raz w czasie negocjacji umowy stowarzyszeniowej grał ostro. Myśli pan, że i teraz prowadzi jakąś niejasną rozgrywkę z Unią, w której sam się pogubił?
Janukowycz jest w trudnej sytuacji. Jego głównym celem jest wygranie wyborów prezydenckich w 2015 roku. Do osiągnięcia tego celu miało służyć wsparcie finansowe gospodarki ukraińskiej. A instrumentem do tego miała być właśnie umowa stowarzyszeniowa. Dzisiaj jednak sankcje rosyjskie grożą bankructwem gospodarki Ukrainy. To nie są drobne złośliwości Kremla, ale realne niebezpieczeństwo. Na dziś Janukowycz musi przede wszystkim ułożyć relacje z Rosją, po to żeby zatrzymać upadek gospodarczy Ukrainy. Tym bardziej, że Unia Europejska nie zaproponowała niczego, co mogłoby uchronić go od ciężkich konsekwencji Rosji, a przynajmniej je złagodzić.

Ekipa Janukowycza do tej pory zrobiła wiele, żeby przygotować grunt pod integrację z Unią. Teraz prezydent Ukrainy gotowy jest to zaprzepaścić?
Janukowycz to gracz. Chce uzyskać lepsze warunki stowarzyszenia z UE, ale też często on i jego otoczenie licytują zbyt wysoko. Obecnie znalazł się pod presją Rosji, której nie mógł wytrzymać. Mimo to nie zakończył prac nad umową, a jedynie je zawiesił. Powinniśmy sprawdzić jakie są rzeczywiste intencje władz ukraińskich.

Sprawa Tymoszenko to jedyny z trzech głównych warunków Brukseli, którego Ukraina nie spełniła w procesie negocjacyjnym. Na ile pojawiające się w Unii Europejskiej głosy, że mimo nierozwiązania sprawy byłej premier, umowa z Ukrainą powinna zostać podpisana, wpłynęły na postawę Janukowycza? Wydaje mu się, że uda mu się mieć ciastko i zjeść ciastko - wybrać drogę do Europy i pozostawić w więzieniu Tymoszenko?
Wbrew pozorom Julia Tymoszenko nie jest teraz najważniejszym problemem w relacjach Unia Europejska - Ukraina. Uzgodniono takie rozwiązania, na które Janukowycz z całą pewnością może się zgodzić. Warunkiem dla wypuszczenia Tymoszenko i podpisania umowy jest zapewnienie możliwości rozwoju gospodarki ukraińskiej w warunkach blokady handlowej prowadzonej przez Rosję. Ten fakt Unia ignoruje i jest to błąd. Jeżeli uda się stworzyć mechanizmy ratujące gospodarkę ukraińską – szczególnie wsparcie finansowe to szanse na happy end, są duże. Powinniśmy starać się, aby neutralizować blokadę rosyjską, bo tylko to stworzy możliwość powrotu do stołu rokowań.

Większość Ukraińców popiera integrację z Unią. Czy pana zdaniem, utrata europejskiej perspektywy będzie dla Janukowycza dużo bardziej niebezpieczna politycznie, niż uwolnienie Julii Tymoszenko?
Największym zagrożeniem dla Janukowycza jest bankructwo gospodarki ukraińskiej w ciągu najbliższych miesięcy. Musi teraz poświęcić czas i całą swoją aktywność, by do tego nie dopuścić. Jeżeli uda mu się to, to w sposób wiarygodny i nie wiążący go ostatecznie z Kremlem to opcja europejska zostanie dla niego otwarta. Ma świadomość, że w innym wypadku społeczeństwo ukraińskie odwróci się od niego, ale nie łudźmy się, że ewentualny jego następca od razu podpisze umowy.

Ukraińska opozycja czwartkowych wydarzeniach w Kijowie wezwała Unię Europejską do zastosowania sankcji wobec ekipy rządzącej. Ktoś w Brukseli na serio rozpatruje taką ewentualność?
Ukraina jest suwerennym państwem i podejmuje suwerenne decyzje. Z całą pewnością nie ma powodów, by wprowadzać sankcje wobec ekipy ukraińskiej za tę decyzję. Natomiast UE i Ukraina powinny wspólnie zastanowić się nad przygotowaniem programu transformacji gospodarki ukraińskiej włącznie z tym, w jaki sposób UE i Międzynarodowy Fundusz Walutowy mogłyby Ukrainie pomóc w tej transformacji.

Z kolei opozycja w Polsce już oskarża polski rząd, że za mało zrobił, żeby przyciągnąć Ukrainę do Unii. Jak pan się odnosi do tych oskarżeń?
Tak może mówić tylko PiS,bo ta partia już dawno nie ma w swoich szeregach osobowości, które racjonalnie oceniają sytuację międzynarodową. Przypominam, że w przededniu Euro2012 proponowali, żebyśmy zbojkotowali turniej, więc trudno o to, by Anna Fotyga wymyśliła coś jeszcze gorszego. Natomiast lewica i choćby PJN uczciwie nas wspierają. Od wielu lat to Polacy są liderami ukraińskich rankingów polityków lobbujących na rzecz europejskiego wyboru Ukrainy. Sam byłem niedawno w pierwszej piątce, zaraz za prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, a w ostatnich zestawieniach bezapelacyjnym numerem jeden jest prezydent Bronisław Komorowskich. Jeśli PiS uważa, że wie lepiej od samych Ukraińców, kto najsilniej przyciąga Ukrainę do Unii, to opowiadając podobne brednie obraża inteligencję Polaków. Nie ma się jednak co obrażać, zamiast tego proponuję kolegom z PiS abyśmy wspólnie zastanowili się, jakie propozycje powinna złożyć UE Ukrainie, aby utrzymać sprawę opcji europejskiej otwartą.
Rozmawiał Tomasz Walczak