"Super Express": - Polska jest członkiem Unii Europejskiej, ale czy obowiązujące w niej standardy są rzeczywiście europejskie?
Paweł Zalewski: - I tak, i nie. Te standardy bowiem dotyczą dwóch kwestii. Pierwsza to zapisy prawne dotyczące życia publicznego czy gospodarczego - one podlegały przeglądowi i analizie, czy spełniają unijne wymogi i dzięki pozytywnemu wynikowi jesteśmy dziś członkami Unii - i to jest ten fragment mojej odpowiedzi, który potwierdza: tak. Ale pod pojęciem europejskich standardów rozumiemy również sferę zachowań ludzkich. I tu zbyt często trzeba konstatować: nie, one nie są europejskie.
- Dlaczego?
- Lata komunizmu zrobiły swoje...
- Stara wymówka! Już parę lat temu minęła pierwsza matura od przełomu roku 1989!
- Porównajmy społeczeństwo niemieckie i polskie. Jak już ustaliliśmy, prawo mamy właściwie identyczne. Ale jak do niego podchodzimy? Dowolnie, choćby w kwestii podejścia do przepisów drogowych. Prawo można zmienić szybko, ale jak ono będzie przestrzegane... to zależy od ludzi.
- Chce pan zacytować Piłsudskiego? Że: "Naród wspaniały, ale ludzie k...wy"...
- Chcę tylko pokazać różnicę pomiędzy rozpoczęciem nauki demokracji w 1949 r. w Niemczech, a w 1989 r. w Polsce, czyli czynnik czasu. I dlatego też jestem optymistą. Dziś jest mniej nepotyzmu i zachowań korupcyjnych niż w połowie lat 90. a za kilka lat będzie ich jeszcze mniej - bo jesteśmy w Unii Europejskiej i posiadamy odpowiednie instytucje kontrolne.
- Czyli na razie panują standardy "europodobne"?
- Walczmy z nepotyzmem i korupcją, ale nie udawajmy, że te zjawiska występują tylko u nas.
- Jest jeszcze delikatna kwestia skali...
- Zgadzam się. Afera tej skali, jaką ujawniły taśmy PSL, w wielu krajach nie mogłaby się zdarzyć. Ale są kraje o starszej demokracji niż nasza, gdzie jest to do pomyślenia. Przykład Włoch będzie chyba najlepszy.
- To niepokojący przykład. Nasi "umoczeni" równie łatwo unikają odpowiedzialności jak ci z Włoch. Przypomnijmy sobie Rycha, Zbycha, Mira...
- Odeszli z polskiego życia politycznego.
- Po długotrwałym procesie obrony przez kolegów i relatywizowaniu negatywnych zachowań... Częściej do więzień trafiają alimenciarze.
- Podlegli bardzo dla nich dotkliwej odpowiedzialności wobec opinii publicznej. Jeżeli natomiast niezależna od rządu prokuratura nie zdefiniowała winy, którą można przedstawić w postaci zarzutów, to o odpowiedzialności karnej nie może być mowy.
- Tylko że społeczeństwo jest już zmęczone aferami i wściekłe na polityków.
- Obydwie tu wspomniane sprawy mogą być długotrwałe ze względów formalnych, ale jestem przekonany, że media - i słusznie! - nie pozwolą o nich zapomnieć opinii publicznej. Potępiam skandaliczne zachowania w każdej sferze życia publicznego i w każdej partii, w której można się ich dopatrzeć - mojej czy będącej w koalicji z moją czy w opozycji do niej. W 2003 r., będąc członkiem zarządu województwa mazowieckiego, ujawniłem nepotystyczny i naganny mechanizm zarządzania województwem. Na takie praktyki nie ma mojej zgody.
Paweł Zalewski
Eurodeputowany PO