Paweł Śpiewak

i

Autor: East News

Paweł Śpiewak: Szydło przeniosła nas na inną planetę!

2016-11-19 3:00

Profesor Paweł Śpiewak specjlanie dla "Super Expressu" o roku "Dobrej Zmiany".

"Super Express": - Minął rok od rozpoczęcia urzędowania przez rząd Beaty Szydło. Jak zmieniła się Polska przez te 12 miesięcy?

Paweł Śpiewak: - O, nastąpiła diametralna zmiana, o 180 stopni. Gdyby nie ta sama szerokość geograficzna, porównując Polskę sprzed roku i tę dzisiejszą, moglibyśmy uznać, że znaleźliśmy się w innym świecie, na innej planecie.

- W jakim sensie?

- Mamy do czynienia z rozdawnictwem na niespotykaną dotąd skalę. Począwszy od programu 500 plus, skończywszy na niedawnym obniżeniu wieku emerytalnego. W czasie gdy cały świat z przyczyn ekonomicznych podwyższa wiek emerytalny, Polska jako jedyna go obniża. Długoterminowe skutki tych decyzji mogą być fatalne dla gospodarki, natomiast faktycznie są realizacją przedwyborczych obietnic. Mamy też całkowitą zmianę filozofii państwa. Religię katolicką rozumianą nie jako wiarę, ale doktrynę polityczną na usługach władzy. Posłanka PiS, która chce przysięgi wierności wobec państwa od innowierców i niewierzących, stanowi tu najlepszy przykład. Możemy zaobserwować wzrost postaw jeśli nie faszystowskich, to nacjonalistycznych. Oczywiście one są głównie poza PiS, ale PiS nie jest od nich wolny. No i przede wszystkim mamy uderzenie w procedury demokratyczne. Polska zmierza w kierunku nowego ustroju - dyktatury parlamentarnej. Polegającej na tym, że parlamentarna większość może przegłosować wszystko, co chce, a inne struktury demokratyczne, instytucje państwa prawa są osłabiane.

- Ja pamiętam Ewę Kopacz i polityków Platformy Obywatelskiej, którzy gdy rządzili, lekceważyli opozycję, mówiąc: wygrajcie wybory, to przegłosujecie, co chcecie. No to PiS wygrał i to realizuje. A na poważnie, czy nie jest tak, że z "dyktaturą parlamentarną" mieliśmy do czynienia właśnie za rządów PO?

- Owszem, do postępowania PO można mieć wiele zastrzeżeń, jest jednak bardzo poważna różnica z tym, co obserwujemy dzisiaj. PO nie rządziła sama, ale miała koalicjanta, silniejszego bądź nie, ale musiała się z nim liczyć. PiS rządzi samodzielnie, ma w Sejmie większość, i może przegłosować wszystko. I przegłosowuje decyzje mające fatalny wpływ na jakość demokracji, czego najbardziej jaskrawym przykładem jest to, co dzieje się w wymiarze sprawiedliwości - niszczenie niezależności Trybunału Konstytucyjnego, upolitycznienie prokuratury, uderzenie w niezawisłość sądów.

- Prawdę powiedziawszy, to na Trybunał Konstytucyjny pierwsza zamachnęła się PO pod koniec poprzedniej kadencji. Sądy działały fatalnie, a o upolitycznieniu najlepiej świadczy przykład sędziego Ryszarda Milewskiego z Gdańska, który - co ujawniła dziennikarska prowokacja - był gotów działać na zlecenie ówczesnego rządu...

- Ale czym innym jest dyspozycyjność poszczególnych ludzi, w tym wypadku sędziego, wobec rządzących, takie patologie zdarzały się przez wiele lat, czym innym jest uderzenie w instytucjonalną niezależność sądów. A właśnie to robi rząd Prawa i Sprawiedliwości. Takie działania PiS powodują drastyczne osłabienie autorytetu państwa. Już wzbudziły społeczny protest, na niespotykaną dotąd skalę. Ludzie tłumnie wyszli na ulicę, z tak dużym społecznym protestem nie mieliśmy do czynienia od lat.

- Patrząc na sondaże, to ja tego buntu społecznego nie widzę. Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na bardzo duże poparcie, wszystko wskazuje na to, że wygra kolejne wybory.

- Gdy Donald Tusk kilka lat temu stwierdził, że nie ma z kim przegrać, była to prawda. Sytuacja jednak się zmieniła, a PO straciła władzę. Dziś, gdyby podobne słowa wypowiedział Jarosław Kaczyński, wszyscy by się z niego śmiali, ale - prezes miałby rację, bo opozycja jest podzielona. I Jarosław Kaczyński faktycznie - zaznaczam, że na ten moment - nie ma z kim przegrać. Jednak opór społeczny wobec działań rządu jest. Podczas gdy jedni są zachwyceni "Dobrą zmianą", programem 500 plus itd., inni czują się odrzuceni, wykluczeni, rozgoryczeni, że są traktowani jako gorszy sort. W społeczeństwie nastąpił głęboki podział, i to podział mający przełożenie na życie prywatne, towarzyskie. Tak dużego pęknięcia nie pamiętam.

- Wróćmy do opozycji. Słabością Nowoczesnej wydaje się to, że jako formacja liberalna ma szanse zyskać poparcie jedynie wąskiej grupy wyborców. W przypadku Platformy i Grzegorza Schetyny przyznam, że nie bardzo wiem, czy chce budować formację lewicową, liberalną, czy konserwatywną.

- Bo tego chyba nie wie nawet on sam. Strategia Schetyny wygląda na wyczekiwanie na to, aż obecna władza zacznie gnić, i gnicie tej władzy spowoduje jej upadek szybszy, niż ktokolwiek się tego spodziewa. Opozycja jest jednak docelowo skazana na współpracę - tylko szeroka koalicja PO, Nowoczesnej, ale poszerzona też o SLD, miałaby szansę na wygraną w wyborach i odsunięcie od władzy PiS. W przeciwnym razie Jarosław Kaczyński nadal nie będzie miał z kim przegrać.

- Gdy rozmawialiśmy rok temu, mówił pan, że największym zagrożeniem dla demokracji są dwie główne partie, PO i PiS, zarządzane w sposób wodzowski. Czy dziś, z perspektywy czasu, podpisałby się pan znów pod tymi słowami?

- Największym zagrożeniem może nie tyle dla demokracji, bo ona jako taka nie jest zagrożona, ale dla jakości demokracji jest z jednej strony psucie instytucji i procedur na poziomie rządowym, z drugiej - wodzowski sposób zarządzania partiami politycznymi. Problem ten dotyczy wszystkich ugrupowań, ale PiS w szczególności.

Zobacz: Dolniak: Zasługą PiS jest aktywizacja kobiet

Nasi Partnerzy polecają