Paweł Sieger

i

Autor: archiwum prywatne Paweł Sieger

Paweł Sieger: Prezenty pod choinkę

2014-12-23 16:02

„Już za chwileczkę, już za momencik” choinka z prezentami zacznie się kręcić. A ponieważ rządzi nami koalicja ludowo-obywatelska [coś na kształt „demokracji ludowej” i „milicji obywatelskiej” z minionego, podobno, ustroju], to i władza ludowi przygotowała garść prezentów.

Zanim dalej z koksem – krótki rys historyczny:
Istniało sobie takie państwo pt. „Polska Rzeczpospolita Ludowa”. Było to państwo komunistyczne, totalnie totalitarne, z permanentnie regulowaną gospodarką, chorą i przerośniętą, bo liczącą trochę ponad 100.000 urzędników, biurokracją oraz ludem pracującym miast i wsi, który spożywał kawior popijając szampanem ustami swych przedstawicieli.

Na szczęście mamy już wolną Polskę, gospodarkę rynkową i zasadniczo to raczej państwo minimum niż maksimum. Dlatego liczba służb kontrolujących obywatela jest trzy razy większa niż w „peerelu”, biurokracja jest ponad pięć razy liczniejsza a wciągający kawior i szampana przedstawiciele ludu nie płacą gotówką tylko służbową kartą kredytową.
23 grudnia 1988 roku opublikowana została tzw. „ustawa Wilczka”, czyli ustawa o działalności gospodarczej, dzięki której naród rzucił się z łóżkami i szczękowymi straganikami do zarabiania kasy.

Ustawa na pięciu stronach zawierała 54 artykuły a w konsekwencji aż 14 innych ustaw straciło moc – komunistyczny minister komunistycznego rządu wprowadził liberalną ustawę, która według wielu wciąż jest niedościgłym wzorem. Ale to były czasy rządu robotników, chłopów i inteligentów pracujących.

Dziś prawie nie ma robotników, chłopów też tylko kilku a cały naród jest wyjątkowo umagistrowiony i wszyscy pracują, chyba że akurat nie pracują bo są bezrobotni.

Współczesny rząd ludowo-obywatelski postanowił sprawić swemu narodowi miłą niespodzianką na święta i do tzw. konsultacji trafił „projekt założeń projektu ustawy – Prawo działalności gospodarczej”. Projekt liczy sobie drobne 58 stron [z czego trzy to spis treści], zaczyna się od opisania: potrzeb regulacji, celu regulacji, sposobu regulacji oraz zakresu regulacji, po czym następuje dziewięć rozdziałów podstawowych i sześć uzupełniających. W ustawie mamy też listę tylko 90 koncesji [w „ustawie Wilczka” było ich aż 11].

Żeby było śmieszniej to równocześnie trwają prace nad nowelizacją ustawy o swobodzie działalności gospodarczej a sam projekt zmian to dokument liczący 11 stron…

Litościwie pominę nazwisko vicepremiera od gospodarki odpowiedzialnego za stworzenie tych gniotów, choć z drugiej strony nie można się dziwić człowiekowi – radosna twórczość ma bezpośredni związek z faktem, że w Polsce [jak i w całej zjednoczonej Europie] nie ma żadnego wolnego rynku, tylko budowana jest społeczna gospodarka rynkowa. A przecież swoje dołoży i minister finansów, i minister skarbu, a z jakąś inicjatywą Prezydent wyskoczy i posłowie coś od siebie dorzucą. I wszystko, by ludowi żyło się dostatniej a ukochana ojczyzna rosła w siłę.

Można powiedzieć, że „słuszną linię ma nasza władza” – linię europejską, oczywiście - ale mnie wydaje się, że lepszy jest inny cytat z innego filmu: „I kto za to płaci? Pani płaci, pan płaci. Społeczeństwo”. Żeby nie być gołosłownym: straty z tytułu rosyjskiego embarga to 2 miliardy rocznie, ale straty z powodu durnych przepisów, to już 60 miliardów rocznie.
I właśnie dzięki takim to światłym pomysłom w różnych rankingach światowych – a to swobody gospodarczej, a to przejrzystości systemu podatkowego, a to sensowności przepisów – Polska regularnie plasuje się gdzieś między Burkina Faso a Zimbabwe.