"Super Express": - Witał pan Donalda Tuska na dworcu?
Paweł Rabiej: - Nie witałem, byłem w tym czasie pod pomnikiem Bohaterów Getta. Nie wiem zresztą, czy on chciał takich powitań.
- Schetyna też nie witał.
- Podejrzewam, że nie witaliśmy z zupełnie innych powodów.
- Dlaczego nie chciał? Ewa Kopacz jednak witała.
- Przypuszczam, że chodzi o przywództwo w Platformie Obywatelskiej.
- Chodzi o to, że premier Kopacz uważa taką zwierzchność psychologiczną Tuska za trwałą, a Schetyna się separuje?
- Nie wiem, czy chodzi o zwierzchność, ale pewną lojalność i bliską relację między Tuskiem i Ewą Kopacz było widać przez cały czas ich rządów.
- Wypytuję pana o Schetynę, bo on was zjada.
- Nie powiedziałbym, że zjada. Czterech posłów Nowoczesnej przeszło do PO.
- Nawet słonia też się zjada po kawałku.
- Wcześniej przeszło do nas dwóch posłów Platformy, więc na razie jest w piłkarskich standardach 2:4.
- Przemarsz Tuska przez Warszawę miał pozwolić się policzyć? Coś zademonstrować? Pokazać, że chce wrócić do polskiej polityki?
- Myślę, że po tym, co robi dziś w Unii Europejskiej, będą szły raczej w tamtym, międzynarodowym kierunku. Choć oczywiście dziś jeszcze trudno powiedzieć.
- Jest "królem Europy", cesarzem Europy już nie zostanie.
- O, biurokracja europejska ma tyle fantastycznych stanowisk i instytucji, że zawsze coś dla niego znajdą. Czy ktoś, kto zarządzał Unią i miał kontakt z przywódcami najważniejszych państw, będzie zainteresowany powrotem? Czy taka kariera będzie go zajmowała? W Nowoczesnej jego karierą aż tak się nie zajmujemy.
- Akurat! Zajmujecie się jednak Platformą.
- Powstaliśmy jako alternatywa dla rządów "ciepłej wody w kranie", więc się zajmujemy.
- Podobał się panu ten przemarsz Tuska czy nie?
- Niespecjalnie. Choć cała sprawa śmierdzi zarzutami wyssanymi z palca, które trudno będzie udowodnić. Pokaz polityczny.
- PiS mści się na Tusku?
- Myślę, że wręcz Kaczyński osobiście mści się na Tusku. Ma powody do osobistej niechęci.
- Nie robi z niego męczennika?
- To, co się działo wokół Donalda Tuska, i zapiekłość PiS rzeczywiście może go wzmocnić.
- Takie mieliście słupki poparcia jako Nowoczesna.
- Zachowajmy cierpliwość. Prezydent Nixon mówił, że raz się jest na górze, a raz na dole, a jedyną stałą w polityce jest zmienność. Platforma wzmocniła się po porażce PiS w sprawie wyboru Tuska. Taki jest trend, ale my staramy się pokazać, że nie musimy mieć wyboru pomiędzy PiS niszczącym państwo a powrotem do starego, czego chce PO.
- Będzie zmiana lidera? Petru wam ciąży?
- Nie będzie zmiany lidera. Ryszard Petru ma olbrzymi potencjał jako lider. Także dlatego, że potrafi wyciągać wnioski z sytuacji, potrafi się rozwijać. Naprawdę niewielu liderów w Polsce to potrafi.
- Potrafi się rozwijać?
- I jego przywództwo, energia, którą wnosi do Nowoczesnej, jest naprawdę ważna w cementowaniu nas.
- Wie pan, że polityk wygląda tak, jak go pokazują media.
- Wiem i ubolewam nad tym.
- Niech pan sobie dopowie, jak wygląda w mediach Petru. Mogę ja panu dopowiedzieć, jak pan woli.
- No, niech pan powie.
- Media, niestety albo stety, pokazują Ryszarda Petru jako człowieka, który ciągle popełnia jakieś gafy, wciąż się myli. Pokazują wizerunek osoby, która jest niezbyt inteligentna.
- To fałszywy wizerunek.
- Fałszywy, rozmawiałem z nim i to wiem. Ale jest takie oczekiwanie: mówi Petru, więc na pewno w czymś się pomyli.
- Tak funkcjonują media i to trzeba przeczekać. Na szczęście nie mamy problemu z tym, jaki Petru jest naprawdę, ale z jego zafałszowanym wizerunkiem. Pokazywaniem, że niby nie jest inteligentny czy empatyczny. Będziemy starali się to rozwiązać. Pracuję z nim codziennie.
- I jaki jest?
- Inteligentny i empatyczny! Znajduje czas, by porozmawiać z ludźmi, słucha ich rad, co jest rzadkie u lidera.
- Słuchanie rad jest rzadkie u lidera?
- Oczywiście!
- O kim pan myśli?
- Np. o Donaldzie Tusku. Aleksander Smolar, wspominając jego rządy, podkreślał, że tam nie było wizji, nie było pomysłu i chęci słuchania rad.
- Dlaczego mam głosować na was, a nie na PO?
- Bo jako Nowoczesna wciąż pozostajemy obietnicą zmiany. Platforma miała swoją szansę i ich obietnice zmian są jednak tylko powrotem do przeszłości. A to nie odpowiada ambicjom i aspiracjom Polaków. Polacy chcą dobrze zarządzanego państwa, z którego będą dumni. I to jest nasza oferta polityczna.
- Mówią o was "partia banksterów".
- Teraz już nie, ale na początku była taka niesprawiedliwa otoczka. Udało się ją jednak zniwelować przez pracę od podstaw. Wokół Nowoczesnej narosło wiele mitów, które nie mają nic wspólnego z prawdą. Jak choćby ten, że Nowoczesna nie ma twarzy socjalnej. To nieprawda! Bardzo dużo o tym myślimy. Indywidualne konta pomocy społecznej są ważną częścią naszego programu. Jedynego programu partii opozycyjnej, jaki jest od roku, bo PO ogłosiła tylko jakieś strzępy.
- Dlaczego chce pan być prezydentem Warszawy? Bo to fajne stanowisko?
- Nie, to nie ma znaczenia. Chcę być dlatego, że Warszawa wymaga zmiany. Może być uczciwa.
- O, pstryczek dla Hanny Gronkiewicz-Waltz?
- Uczciwość będzie ważnym elementem w tych wyborach.
- Powiedział pan też, że podziwia Biedronia, że mu się udało, ale pomagał sobie rysem gejostwa. Pan, przyznając się do bycia gejem, chciał sobie tym pomóc?
- A myśli pan, że to pomaga czy przeszkadza?
- W Warszawie raczej pomaga.
- Mam wrażenie, że jest neutralne. Choć Warszawa ma swoje konserwatywne wymiary, a ja chciałbym złożyć swoją ofertę dla wszystkich warszawiaków. Także tych, którzy jak ja cenią tradycję i historię.
- Ci konserwatywni mogą się od pana odsuwać.
- Dlaczego, bo jestem gejem?
- Być może.
- Ale ja jestem konserwatywnym gejem.
- To znaczy? Chodzi pan do kościoła?
- Moja religijność nie jest może wybujała, ale w ważniejsze święta się pojawiam. Mam nadzieję jednak, że ten rys, o którym mówimy, nie będzie w wyborach najważniejszy. A ważniejsze będzie to, w jaki sposób trzeba zarządzać miastem, by zmienić Warszawę w miejsce, w którym żyje się szczęśliwiej.