Paweł Rabiej

i

Autor: Wojciech Moskal

Paweł Rabiej: Działanie Donalda Tuska było hipokryzją

2016-09-26 4:00

"Super Express": - Powiedział pan, że przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk przed wyborami zwolnił swojego współpracownika, ponieważ ten był gejem, bo bał się, że ktoś to wyciągnie. Tusk to hipokryta? Paweł Rabiej: - W jednym z wywiadów był poruszany wątek PO, która stworzyła warunki do różnorodności w Polsce. I przykład, który podałem, jest przykładem hipokryzji. Jeżeli PO mówiła, że jest za związkami partnerskimi, to nie wolno wyrzucać ludzi za to, że są gejami. Tusk tak dbał o swój wizerunek publiczny, że wziął ślub kościelny przed samymi wyborami.  

- Czyli jest hipokrytą?

- To jest hipokryzja, nie ma co tego ukrywać. Wolałbym, żeby politycy w Polsce mniej kierowali się sondażami, a skupili się na wartościach.

- Jak zareagował zwolniony przez Tuska człowiek? Zna go pan?

- Nie chcę wnikać w personalia, chciałem pokazać przykład hipokryzji i niewłaściwego zachowania.

- Wiele osób zwolnionych i wyciętych przez Tuska może się czuć wskazanych palcem. Przez lata sporo ich powyrzucał.

- Nie jest istotne kto to. Chciałem pokazać, że Nowoczesna różni się od PO. Platforma deklarowała wiele rzeczy, między innymi dyskusję o związkach partnerskich. Jeżeli ktoś mówi o jakichś wartościach, to powinien ich przestrzegać.

- Paweł Graś powiedział, że pańskie słowa to są kompletne brednie. Kłamie?

- Czy to są brednie, to pytanie do Donalda Tuska i jego najbliższego otoczenia. PO potrzebuje wewnętrznej refleksji.

- Czy wewnętrznej refleksji nie potrzebuje teraz też Unia Europejska, czy chce na czele Rady Europejskiej człowieka, który wyrzucał kogoś za homoseksualizm? Czy z czymś takim Tusk może być kandydatem opozycji na prezydenta?

- Donald Tusk próbował połączyć tolerancję z wyrachowaniem. Wyrachowanie często występuje w polityce i przesłania ludzkie cechy. Jednak nie stawiałbym pod znakiem zapytania jego kompetencji do kierowania Radą Europejską czy potencjalnego kandydowania na prezydenta Polski. Owszem, wyrzucenie współpracownika ze względu na orientację nie powinno się zdarzyć. Jego umiejętności polityczne są jednak bardzo duże. Jest błyskotliwy, potrafi osiągać kompromisy.

- Z tym gejem, którego zwolnił, jakoś nie osiągnął.

- Nie chcę go bronić, ale to sytuacja z przeszłości. Politycy się uczą i wyciągają wnioski ze swoich czynów. Tuskowi jednak zarzuciłbym lenistwo i brak wizji przez ostatnie 4 lata rządów PO. To doprowadziło do rządów PiS.

- Urodził się pan w Puławach, wychowywał w Woleniu. Czuł się pan dyskryminowany jako gej?

- Nie.

- O proszę, a tyle się mówi, że Polska to nietolerancyjny kraj!

- Do swojej tożsamości dojrzałem, będąc w Warszawie na studiach. Polacy są jednak tolerancyjni. Geje w małych miastach nie są wytykani palcami. Są szanowani przez sąsiadów. Niepokoi mnie jednak, że tak łatwo stworzyć nagonkę na mniejszości, tak jak PiS zrobił to z imigrantami.

- Ryszard Petru wytknął jednak panu, że nie powinno się obnosić z homoseksualizmem. Zabolało?

- Obnoszenie się jest sformułowaniem niefortunnym. W reżimach totalitarnych jest używane jako słowo wytrych przeciwko mniejszościom i różnorodnościom. Jak bocian ma dziób, to się z nim przecież nie obnosi. Po prostu go ma. Ryszard nie miał złych intencji, to wypowiedź wyrwana z kontekstu. Chodziło mu o to, że mój coming out był normalny i z klasą.

- Nie ma pan takich momentów, w których wstydzi się za swojego lidera Ryszarda Petru?

- Nie, jestem dumny z Ryszarda. Ma olbrzymi potencjał przywódczy. Jest człowiekiem bardzo empatycznym, profesjonalnym, świetnie zarządza grupą, ma intuicję, działa zespołowo. Nie jest egoistą i rozwija się jako lider.

- Kiedy brawurowo bronił Konstytucji 3 maja przed PiS jeszcze nie był rozwinięty?

- Lider bierze na klatę rzeczy, które robią jego współpracownicy. Dlatego jest liderem. Jego lapsusy wynikają z pośpiechu. Ryszard szybko myśli, ale te pomyłki pokazują jego ludzką twarz. Od liderów wymaga się odwagi, wizji i uczciwości. I on to ma.

- Petru jest uczciwy?

- Oczywiście.

- Czy kiedy namawiał Polaków do kredytów frankowych, a sam swój po cichu przewalutował, dał przykład tej uczciwości?

- Te dwie kwestie były oddalone w czasie. Trudno powiedzieć, że Ryszard namawiał Polaków na kredyty we frankach.

- Sugerował, że to świetne posunięcie.

- Nikt nie był w stanie przewidzieć, co się wydarzy w 2008 roku. Ryszard przewalutował, bo dobrze wykalkulował swoje ryzyko własne. Ja tego nie zrobiłem i do dzisiaj tego żałuję.

- Nowoczesna straci kilka milionów złotych dofinansowania z budżetu. Partia to przetrwa? Ktoś za to poleci?

- Damy sobie radę. Główny skarbnik partii Michał Pihowicz podał się do dymisji. To jest błąd ludzki, który nie zdarza się ludziom, którzy nie mają konta bankowego. Kampanię wyborczą zrobiliśmy bez pieniędzy z budżetu. Dostawaliśmy pieniądze od sympatyków. Teraz apelujemy do naszych wielu sympatyków, żeby wpłacali pieniądze na Nowoczesną.

- Słyszeliśmy. Mówią na to "dycha dla Rycha".

- Pieniądze są potrzebne w polityce, ale naszym zdaniem dużo ważniejsze są idee. Nasza akcja #Misiewicze nie była droga. Utrata subwencji może być integrująca dla Nowoczesnej. W kampanii wszyscy byli przemęczeni i chodzili na uszach. Zrobimy wszystko, żeby za trzy lata stanąć do walki z PiS.

- Przed laty był pan współautorem głośnej książki "Kim pan jest, panie Wachowski". Przypisywał pan w niej Lechowi Wałęsie wiele złych rzeczy. Jak ocenia go pan dziś, po tym co wiadomo z dokumentów ukrywanych przez Kiszczaka? Wynika z nich, że Wałęsa donosił na swoich kolegów za pieniądze.

- Patrzę na Wałęsę wielowymiarowo. Źle się stało, że nie ujawnił elementów swojego życiorysu z początku lat 70. Wspominał o tym tylko kilku współpracownikom w latach 80. Nie podjął odważnej decyzji, żeby powiedzieć Polakom, że miał chwile słabości. Zarazem był wielkim bohaterem 1980 roku. I to jest haniebne, gdy mu się przypisuje, że w latach 80. był agentem. Wtedy miał wielki moment w swoim życiu.

- A później?

- Oceniam dość ambiwalentnie jego politykę. Miał swoje minusy, które opisywaliśmy w książce, która była jednak trochę przesadzona. Życie pokazało, że Wachowski nie był takim demonem, jak go Jarosław Kaczyński odmalowywał. Na porażkach Wałęsy zaważyły jego cechy charakteru, które nie pozwoliły mu wprowadzić jego wizji kraju rządzonego twardą ręką.

- Mówi dziś pan łagodniej o Wałęsie, który nie tak dawno podkreślał, że dla gejów w Sejmie miejsce może być za murem.

- Jestem krytyczny, ale te słowa nie odbierają mu jego historycznej wielkości.

- Kiedyś był pan zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego. Skąd aż tak duża zmiana?

- Zmiana nastąpiła w Jarosławie Kaczyńskim. Polska dziś, jak i partia rządząca, to różne światy, porównując z tym, co głosił on sam na początku lat 90. Dziś PiS chce mentalnego powrotu do lat 60. XX wieku. Intelekt Kaczyńskiego mógł się podobać i podobał. Wtedy podkreślał, że Polska ma być sprawnie zarządzanym, nowoczesnym państwem. Teraz ma to na sztandarach Nowoczesna, a nie PiS.

Zobacz: Prof. Maliszewski o decyzjach PiS: Było przeziębienie, jest zapalenie płuc