"Super Express": - Papież Franciszek zaapelował o to, żeby każda parafia przyjęła jedną rodzinę uchodźców z Syrii. Pan wcześniej przestrzegał przed tym, żeby ich nie przyjmować, bo "polski interes mówi, żeby w tym nie uczestniczyć". Czy to jest jedna z tych sytuacji w dziejach, w których papież w Watykanie występuje przeciwko polskiemu interesowi?
Paweł Lisicki: - Tak bym nie powiedział. Są po prostu różne role. Rolą papieża i duchownych jest troska o wszystkich ludzi, przypominanie o przykazaniu miłości bliźniego. To jest poziom etyczny czy uniwersalny. Czym innym jest jednak rola polityki państwowej.
- Czyli oddzielmy państwo od Kościoła...
- Zawsze tak jest. Państwo ma swoją politykę, a Kościół zasadnie wzywa do troski o innych. Odróżniajmy jednak sytuację pomocy ludziom w potrzebie od czegoś, co można by nazwać świadomą polityką imigracyjną państwa. Jedna rodzina na parafię nie brzmi może zastraszająco...
- Ponad 10 tysięcy parafii, to by dało jakieś 40 tysięcy uchodźców.
- Możliwe. Problem w tym, że na jednej rodzinie by się nie skończyło. Wiemy z doświadczeń zachodnich, że po tym, gdy przyjmiemy jedną rodzinę, za kilka miesięcy pojawi się kilka, a pod koniec sto rodzin na parafię, które będą się ubiegały o to samo. Oddzielmy też kwestię pomocy uchodźcom od zagrożeń, jakim jest np. niekontrolowany przypływ muzułmanów do Polski. Nie mamy do czynienia z małą grupką ludzi w potrzebie. Mamy do czynienia z falą, po której możemy mieć do czynienia z milionami uchodźców z biedniejszych krajów muzułmańskich.
- Nie ma pan wrażenia, że ten problem mimo wszystko Polski nie dotyczy? Niewielu z tych imigrantów marzy o przyjeździe nad Wisłę...
- Nie jest "na szczęście" aż tak źle w Polsce, żeby było u nas aż tak dobrze (śmiech). Obecnie rzeczywiście nie jest to jeszcze problem Polski. I gdyby tych imigrantów były dziesiątki tysięcy, to zachodnie systemy socjalne to też wytrzymają. Jeżeli będą to miliony, a może dziesiątki milionów, to bardzo szybko także Polska może stać się atrakcyjnym miejscem dla uchodźców. Kto wtedy będzie odpowiadał? Co powiedzą te pięknoduchy, które teraz mówią "bezwarunkowo przyjąć"? Kto odpowie za zamieszki, które mogą być z tym związane? Rolą polityków jest być odpowiedzialnym i myśleć o konsekwencjach. A nie wyłącznie kierować się odruchami serca, nawet zrozumiałymi. Unia nie powinna reagować na skutek, ale pomyśleć, co zrobić, zanim ci uchodźcy dotrą już na plaże Europy, jak im pomóc przed próbą przeprawienia się przez morze.
Zobacz: Podwójne życie Agnieszki Szulim. Ma męża i narzeczonego
Czytaj: Premier Kopacz uspokaja: Nie podejmę żadnych działań, które mogły by zdestabilizować nasz kraj
Najlepsze wideo: tv.se.pl