Wczoraj w warszawskim Centrum „Dialog” doszło do kolejnych negocjacji trzech central związkowych z przedstawicielami rządu. Zamiast zaprezentowania nowych propozycji, główną ofertą wicepremier Beata Szydło (56 l.) było przyspieszenie od września tego roku podwyżek proponowanych wcześniej na 2020 r. Wszystkie nauczycielskie związki najpierw jednogłośnie odrzuciły jej propozycje, ale po kilku godzinach negocjacji zgodziły się, by dziś zasiąść do rozmów ostatniej szansy.
- Strona związkowa zaakceptowała cztery z pięciu propozycji rządu. Rozmowy będą kontynuowane we wtorek – powiedziała Beata Szydło.
Związkowcy zaznaczyli jednak, że nie padły żadne konkrety, których oczekiwali.
- Nie ma przesłanek do powstrzymania się od protestu – zaznaczył Sławomir Broniarz (61 l.), prezes ZNP.
To oznacza, że nad oświatą cały czas wisi groźba strajku, który zacznie się 8 kwietnia i ma trwać aż do odwołania. Wsparcia ostatnio udzielił mu Paweł Kukiz, lider ugrupowania Kukiz’15. Jego żona jest nauczycielką, więc polityk sytuację pedagogów zna jak nikt inny.
- Obóz rządzący ma duży problem. Doprowadzono do sytuacji, w której nawet moja żona, dobrze życząca reformom edukacji, pójdzie na ten strajk – powiedział Kukiz w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”.