„Super Express”: – Czy PiS i SLD byłyby w stanie porozumieć się w sprawie utworzenia koalicji rządowej?
Paweł Poncyljusz: – Myślę, że Jarosław Kaczyński raczej czeka na koalicję PO-SLD, aby mógł zakrzyknąć, że miał rację. Gdyby PiS weszło w taką koalicję, to podstawy funkcjonowania tej partii straciłyby rację bytu. Przecież zawsze stało na straży walki z postkomunizmem. Choć nie wiem, kogo dziś bardziej nienawidzi: SLD czy PO.
– Istniała jednak koalicja PiS-Samoobrona, choć wcześniej Jarosław Kaczyński mieszał tę formację z błotem.
– Jest jeszcze pytanie o Leszka Millera – czy on by się zgodził na koalicję z Jarosławem Kaczyńskim.
– Niedawno mówił w „Super Expressie”, że jest to wykluczone. Ale przecież nie takie małżeństwa z rozsądku już widzieliśmy w polskiej polityce!
– Zdaję sobie sprawę, że obydwaj politycy bywali niekonsekwentni. Pamiętam, jak Jarosław Kaczyński w wyborach prezydenckich chwalił w Sosnowcu Edwarda Gierka i próbował się przymilać do elektoratu wspominającego z rozrzewnieniem PRL. Taka koalicja dla nich obydwu mogłaby się stać jednak ostatnią funkcją pełnioną w państwie. Poza tym PiS zawsze zależało na Ministerstwie Sprawiedliwości, służbach i możliwości wpływania na prokuraturę. Z tego by nie zrezygnowało. To by było zaś groźne dla polityków SLD.