"Super Express": - Premier Tusk oczekuje od dziennikarzy, że dobrowolnie zrzekną się prawa do odliczania 50-procentowego kosztu przychodu. Jego zdaniem zarabiają oni wielokrotnie więcej niż nauczyciele.
Paweł Lisicki: - Słuchając pana premiera odnoszę wrażenie, że wielu polityków różnych opcji bardzo chętnie coś by z dziennikarzami zrobiło. Nie tak dawno Jarosław Kaczyński ujawnił się jako taki para-redaktor, który najchętniej wydawałby różne gazety. Donald Tusk mniej skupia się na ideach, za to sam najchętniej zorganizowałby pracę dziennikarzom. Dziennikarze są reprezentantami opinii publicznej i często krytykują działania premiera, jego opieszałość i brak reform. On natomiast zamiast się merytorycznie bronić i pokazać, co naprawdę zamierza zrobić, by sytuację poprawić, zajmuje się dziennikarzami, którzy mu to wytykają albo stara się skierować przeciwko nim zawiść innych grup społecznych.
- Dlaczego premier zaatakował akurat tę profesję?
- W jego słowach odczytuję powrót do pewnych dawnych praktyk, gdy władze PRL nie widząc lepszego rozwiązania problemu, napuszczały jedne grupy na drugie. Podszczuwanie dziennikarzy na nauczycieli i na odwrót pozwala premierowi ukryć oczywisty fakt, że zamiast rządzić w sposób udolny i taki, by wszyscy zarabiali więcej, część uwagi opinii publicznej kieruje na to, kto zarabia więcej. Bardzo nieładnie.
- Jaka jest prawda o zarobkach dziennikarzy?
- Nie od dziś wiadomo, że nie wszyscy dziennikarze zarabiają tyle samo. Ci z mediów lokalnych zarabiają może nawet mniej niż nauczyciele. Jest też wąska grupa dziennikarzy bardzo wysoko opłacanych i nie da się ich porównywać ze statystycznymi dziennikarzami lub nauczycielami. To tak, jakbyśmy porównywali profesora jakiegoś prywatnego liceum z nauczycielem, który pracuje gdzieś na dalekiej prowincji w szkole publicznej. Zdecydowana większość dziennikarzy pracuje w mediach prywatnych i - poza wąską grupą tych pracujących w mediach publicznych - ich zarobki zależą od rentowności firmy. Ideę, żeby premier zajmował się prywatnymi zarobkami dziennikarzy uważam za skandaliczną. Niech lepiej zajmie się sferą publiczną i tam wprowadza w życie swoje fantastyczne pomysły.
Paweł Lisicki
Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej"