"Super Express": - Na dniach rekonstrukcja rządu. Ma pan jakichś pewniaków do odwołania?
Paweł Lisicki: - W kategorii złych ministrów palmę pierwszeństwa dzierży bez wątpienia Krystyna Szumilas. Przejęła reformę Katarzyny Hall w sprawie sześciolatków w szkołach i źle ją poprowadziła. W żaden sposób nie potrafiła przekonać do pomysłów rządu rodziców. Inną mocną kandydaturą jest minister Mucha, która wielokrotnie pokazała swoją niekompetencję i jedynie kaprysowi premiera zawdzięcza swą pozycję. Tyle pewniaków.
Przeczytaj: Rekonstrukcja rządu - Tusk zapowiada głębsze zmiany
- Co z Jackiem Rostowskim? Jego ewentualne odejście budzi najwięcej emocji.
- Nie wykluczałbym tego, ale jego odejście jest bardzo ryzykowne. Co by bowiem oznaczało? Ano to, że w ten sposób premier zanegowałby całą swoją politykę gospodarczą. To Rostowski był twarzą opowieści o "zielonej wyspie". Tym bardziej byłoby to dziwne, jeśli rząd utrzymałby obecny kurs gospodarczy, a na jego zmianę nawet z nowym ministrem raczej się nie zapowiada.
- A widzi pan jakieś wyraźne kandydatury do nowego rządu?
- Moim zdaniem spekulacje na ten temat chyba nie mają większego sensu. Wie pan, to był autorski rząd Donalda Tuska i jeśli tak szybko następuje głęboka rekonstrukcja tegoż rządu, to pojawia się pytanie, co w nim robi autor. Dość jasne jest, że to premier rozdaje w tym rządzie karty i personalne roszady niewiele zmienią w jakości rządzenia. Mogą jedynie dać premierowi nadzieję na dwa-trzy punkty sondażowe.
Paweł Lisicki
Redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy"