"Super Express": - PiS jednak udało się podwyższyć kwotę wolną od podatku. Zmiany odczują najbiedniejsi, bo to dla nich kwota została podniesiona. Większość z tego przywileju nie skorzysta wcale, a najbogatsi stracą. Jak pan to ocenia?
Stanisław Tyszka: - Mogę to skomentować jedynie w ten sposób, że PiS jako pierwszy w świecie sprawił, że podwyższenie kwoty wolnej zakończy się podwyżką podatków dla większości obywateli. To ewenement.
- Naprawdę? Przecież dla większości podatników kwota wolna się nie zmieni, więc nic nie stracą.
- Oczywiście, że się zmieni. Za każdym razem, gdy rząd zamraża kwotę wolną - a przypomnę, że obecna nie zmieniła się od dziewięciu lat - nie uwzględniając inflacji, obywatel na tym traci. Rozwiązanie, które proponuje PiS, to żadna realna zmiana, ale zabieg czysto PR-owski.
- W jakim sensie?
- W tym mianowicie, że rządząca partia oszukuje najbiedniejszych, przekonując, iż będą więcej zarabiać. Może być tak, że najubożsi nic nie zyskają na tych zmianach.
- Z wyliczeń wynika, że będzie to jakieś 600 zł rocznie. W ich sytuacji materialnej to znacząca kwota.
- Jest kwestia tego, że najbiedniejsi otrzymują zasiłki socjalne. Ich otrzymanie uwarunkowane jest dochodem i wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli do czynienia z czystym przeksięgowaniem. Potrzebujący otrzymają niższe zasiłki, co zostanie im zrekompensowane wyższą kwotą wolną. Problem polega też na tym, że mamy bardzo skomplikowany system podatkowy, a tym rozróżnieniem na biednych i bogatych PiS jeszcze bardziej go komplikuje, zamiast upraszczać. Jeszcze inna sprawa, że na tę partię głosowano między innymi dlatego, że obiecywała podniesienia kwoty wolnej do 8 tys. zł dla wszystkich.
- Sam pan wie, że obiektywne trudności nie pozwalają wprowadzić kwoty wolnej w obiecanej formie. Budżet by tego nie udźwignął.
- To nie są obiektywne trudności gospodarcze, ale brak wyobraźni gospodarczej. Politycy partyjni od 27 lat nie są w stanie zrozumieć tego, że zostawiając więcej w kieszeniach ludzi, pobudzamy inwestycje i konsumpcję.
- Bogaci nadmiar pieniędzy puszczą na rynek finansowy, a nie w realną gospodarkę, a ich konsumpcja niewiele zmienia. Konsumpcję tworzą masy, z reguły niezbyt bogate. Zostawiając więcej właśnie w ich kieszeniach, pobudzamy konsumpcję. W tym kierunku idzie zmiana autorstwa PiS.
- Kwota wolna powinna być podniesiona dla wszystkich. Zgodzę się tu z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie.
- Który zwracał uwagę na najbiedniejszych. Podniesienie kwoty wolnej miało brać ich interesy pod uwagę, żeby zapewnić im minimum egzystencji.
- W naszej strategii zmiany proponowaliśmy, żeby kwotę wolną podnieść do 10 tys. zł i następnie progresywnie obniżać ją dla najbogatszych. My tego aspektu dbania o najbiedniejszych nie wykluczamy. Chodzi nam przede wszystkim o to, że mamy najniższą kwotę wolną od podatku w Europie i to, co zaproponował PiS, nic nie zmienia. Nawet jeśli ktoś na tym zyska, będą to jakieś śmieszne pieniądze. To mydlenie ludziom oczu, że coś się dzieje. Zresztą gdyby nie nasza krytyka, nawet to nie pojawiłoby się w ostatniej chwili w Senacie. Rzutem na taśmę nie tworzy się prawa, szczególnie tak ważnego dla ludzi i gospodarki.
Zobacz: Polacy chcą OGRANICZENIA programu 500 Plus! SONDAŻ dla SE.pl i NOWA TV