"Super Express": - Część naszych rozmówców pocieszała Czytelników, że mimo tragedii, które ostatnio nas spotkały, państwo wcale nie jest w najgorszym stanie.
Wiesław Johann: - Żałuję, że w mojej wypowiedzi Czytelnicy nie znajdą żadnego pocieszenia. Bo wszelkie pocieszenie wyklucza to, co w całej swojej przerażającej okazałości ujawniło się, gdy Rzeczpospolitej przyszło się zmierzyć z dwiema wielkimi tragediami - ze śmiercią elity politycznej kraju na obcym terytorium i z żywiołem pustoszącym olbrzymie połacie kraju. Są to dwa wielkie problemy - dwa wielkie zadania. Władza publiczna udowodniła, że nie potrafi sobie z nimi poradzić. Polskie państwo, za sprawą jej nieudolności, pozostawiło Polaków samym sobie.
- Zacznijmy od 10 kwietnia...
- Poza Polską ginie prezydent, dowódcy Wojska Polskiego, wysocy urzędnicy naszego państwa. Prawem obywateli jest wiedzieć, co się stało. Ale od władzy dostajemy tylko skrawki informacji. Gdyby nie starania dziennikarzy, nasza wiedza na ten temat byłaby niemal zerowa. Ludzie, którzy rządzą naszym wspólnym dobrem - naszym państwem - oddają śledztwo. Powód: bo porozumienie z Rosją z 1993 r. nie ma przepisów wykonawczych. No bardzo przepraszam. Przez prawie dwadzieścia lat nie ma przepisów wykonawczych, które mają regulować stosunki polsko-rosyjskie w sprawie katastrof samolotów wojskowych?! Ręce opadają.
- Istnieje tajemnica śledztwa...
- W tym przypadku służy ona przede wszystkim zasłanianiu bierności i nieudolności. Owa bierność i nieudolność tajemnicą już nie są - potwierdzają się za każdym razem, gdy władza przemawia ustami rzecznika rządu. Po 10 kwietnia polski wymiar sprawiedliwości i polska dyplomacja raz za razem kapitulują, co wpisuje się w obraz całkowitej klęski tych struktur naszego państwa. Dowiadujemy się, że wszystko jest pod kontrolą, aby za chwilę - od zwykłych obywateli, za pośrednictwem mediów - dowiedzieć się, że teren katastrofy był źle zabezpieczony. A później - że doszło na nim do obrzydliwych kradzieży. Co więc mam odpowiedzieć na pytanie o stan polskiego państwa? Aż strach to mówić: ono traci resztki autorytetu w oczach własnych obywateli. Państwo milczy. A my nie chcemy milczenia. Chcemy wiedzieć, jak jest. "Super Express" mówi jak jest. To bardzo, bardzo smutne, że musicie zastępować Polakom ich państwo. Rząd już tylko udaje działanie. I to w zawstydzającym stylu. Po co zwołano Radę Bezpieczeństwa Narodowego? Przecież jest to organ doradczy prezydenta. Prezydenta, a nie osoby tymczasowo sprawującej jego funkcję. Rada służy swą pomocą wtedy, kiedy istnieje zagrożenie bezpieczeństwa zewnętrznego albo wewnętrznego państwa. A tymczasem, po co została zwołana narada przez Komorowskiego? Tylko po to, żeby sobie posłuchać taśm. W takim momencie chyba już lepiej jest nic nie robić, niż pozwalać sobie na takie kpiny.
- W międzyczasie nadeszła powódź. Dwa razy.
- I władza już wie, kogo obarczyć winą. Z najwyższego szczebla grzmi w kierunku najniższych szczebli: sami sobie takiego sołtysa wybraliście! Tylko co ma biedny sołtys zrobić? Robi, co może - bierze worek z piaskiem i niesie na wały. Znowu, znowu, znowu - państwo opuściło obywateli w potrzebie. Chwała strażakom! Chwała poświęceniu szeregowych policjantów! A co robi Ministerstwo Obrony Narodowej? Szef resortu z wykształcenia jest psychiatrą i historykiem sztuki. Ale czy to usprawiedliwia jego nieudolność? Wojsko powinno być rzucone na pomoc powodzianom. Tak się nie stało. MSWiA nie traci animuszu - deklaruje pomoc. Aby ją otrzymać, najpierw jednak trzeba przebrnąć przez opasłe kwestionariusze z absurdalnymi pytaniami. Na zalanych terenach grasują szabrownicy. Czy ktoś ich łapie? Znów wszystko na barkach obywateli. A Ministerstwo Zdrowia? Czy przygotowuje się na możliwy wybuch epidemii po powodzi? Nic nie wiemy na ten temat.
- Co robić?
- Trzeba ogłosić stan klęski żywiołowej.
- A wybory?
- Nie ma sprzeczności z konstytucją. Biorę odpowiedzialność za te słowa jako emerytowany sędzia Trybunału Konstytucyjnego. W konstytucji trzeba patrzeć na hierarchię przepisów. Co to znaczy: wybory muszą się odbyć?! Wybory nie uciekną. Rząd "uspokaja", że komisje wyborcze będą sprawnie funkcjonować. Ale wszystko inne nie funkcjonuje! Czy człowiek, któremu odpłynął dom, myśli teraz o wyborach? Druga sprawa konieczna do zrobienia to uchwalenie nowego budżetu. Marszałek Sejmu mógłby tego pilnować, zamiast chwalić się, że jest inicjatorem specjalnych ustaw dotyczących zwalczania skutków powodzi. Zmyśla, bo prowadzi kampanię wyborczą. Tymczasem prawda jest taka, że w polskiej konstytucji marszałek nie ma inicjatywy ustawodawczej. Inicjatywę ustawodawczą mają posłowie w liczbie co najmniej piętnastu. To wynika wprost z artykułu 118 konstytucji.
Wiesław Johann
Były sędzia Trybunału Konstytucyjnego, w PRL obrońca w procesach politycznych