A na to Zbigniew Ziobro, że nic podobnego, że niczego takiego nie mówił, wręcz przeciwnie - oficjalnie poinformował, że go nie będzie, ponieważ będzie w innym sądzie. Mamy więc dwóch znanych prawników, a jeden z nich łże w żywe oczy. Który? Nie wiemy. Wiemy za to, że jeden jest byłym ministrem sprawiedliwości, a drugi byłym ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Takie ministerialne zabawy dość dorosłych chłopców. Kompletna strata naszego czasu i naszych pieniędzy. Panowie Kalisz i Ziobro delikatnie mówiąc nie przepadają za sobą. Ale co to nas obchodzi? Czy z tego powodu mogą marnować nasz czas i uwagę, bo chcą się trochę na sobie powyzłośliwiać i pokazać, który z nich jest ważniejszy?
Spektakl, który nam zafundowano, był żenujący i nie przynosi chluby żadnemu z wymienionych byłych ministrów. Zemsta zamiast kompromisu.