Pani Bogusia kilka dni temu spotkała Bronisława Komorowskiego, gdy prezydent spacerował po stolicy. Ostro zapytała, dlaczego niepełnosprawni mają tylko 37 proc. zniżki na przejazdy transportem publicznym, a studenci aż 51 proc.: Pan przed wyborami poprzednimi chciał się podlizać studentom, a teraz niech się pan podliże inwalidom! Niech pan nie wciska kitu!, krzyczała rozgoryczona kobieta. Zdziwiony Komorowski dopytywał: Żałuje pani studentom? Pani Bogusia postraszyła tez Komorowskiego, że jeśli jej nie wysłucha, to ona uda się po pomoc do jego konkurenta Andrzeja Dudy. Sztab Dudy w zeszłym tygodniu otworzył Biuro Pomocy Prawnej. Po wymianie zdań w końcu zaprosił panią Bogusię do pałacu Prezydenckiego, co podpowiedziała mu jego suflerka. Sztab Komorowskiego zarzucił później PiS, że kobieta w 2007 roku spotkała się z Jarosławem Kaczyńskim i innymi politykami jego partii, wówczas także potrzebowała pomocy, ale jej problemy nie zostały rozwiązane. Zdaniem sztabu: Te problemy absolutnie nie zostały rozwiązane.(…). Ile pieniędzy w tym czasie zostało wydane na kampanię pana Dudy, ile pieniędzy zostało wydane na ochronę Jarosława Kaczyńskiego? A pani Bogusia została tak naprawdę tylko i wyłącznie wykorzystana na czas, gdy było to potrzebne, grzmiał w czasie wystąpienia Jakub Rudnicki ze sztabu PO.
Jednak kobieta nie zrezygnowała z walki o prawa niepełnosprawnych i w niedzielę pojawiła się pod siedzibą Telewizji Polskiej, w której odbywała się debata prezydencka z Andrzejem Dudą i Bronisławem Komorowskim. Kobieta przyjechała, by spotkać się z kandydatem PiS, to z nią rozmawiał Duda po wyjściu z debaty. Kobieta powiedziała, że poda sztab Komorowskiego do sądu za to, że zrobiono z niej „pisowską agentkę”: Zrobili ze mnie agentkę Prawa i Sprawiedliwości, przekonuje pani Bogusia.
Niepełnosprawna pani Bogusia chce podać członków sztabu Bronisława Komorowskiego do sądu. Uzasadnia, że zrobili z niej "agentkę PiS"#debata
— IAR - Polskie Radio (@iar_pr) maj 17, 2015
Zobacz: Kaczyński przewraca się w grobie przez głupstwa Dudy! Znany filozof ocenia debatę