Łukasz Warzecha: Pan marszałek i głosy

2014-10-24 4:00

Wiele wskazuje na to, że Radosław Sikorski ma poważne problemy natury... jakby to taktownie ująć... powiedzmy - mentalnej.

Poważnie martwię się o marszałka Sejmu. To nie żarty, bo przecież mówimy o drugiej osobie w państwie. O człowieku, który - w razie gdyby, nie daj Boże, coś się przytrafiło panu prezydentowi - może przejąć odpowiedzialność za nasz szczęśliwy kraj. Tymczasem wiele wskazuje na to, że Radosław Sikorski ma poważne problemy natury... jakby to taktownie ująć... powiedzmy - mentalnej.

Zobacz: Radosław Sikorski SKOMPROMITOWAŁ się nie po raz pierwszy! Joachim Brudziński grzmi: Sikorski to DYPLOMATOŁEK

Słyszy mianowicie głosy. Te głosy opowiadają mu różne fantastyczne historie. Na przykład taką, że polski premier spotkał się z prezydentem Rosji i tenże prezydent Rosji powiedział, że Polska mogłaby wziąć udział w rozbiorze Ukrainy. Ale sprytny polski premier nic na to nie odrzekł, bo wiedział, że jest nagrywany. Nie z nim te sztuczki, Brunner. Na Tuska i stary kagiebista Putin jest za cienki.

Gdyby omamy pana marszałka kończyły się, dajmy na to, na progu jego sypialni, nie byłoby jeszcze źle. Ale Radosław Sikorski, niestety, wynosi je poza domowe pielesze - ba, mało tego, opowiada je z detalami w mediach, i to - o zgrozo - zagranicznych! Jakby tego było mało, urojenia mu się nakładają, bo następnie nie pamięta już sam, co w tych mediach mówił i twierdzi, że nie powiedział tego, co z jego ust niewątpliwie padło. To musi być jakaś spotęgowana pomroczność jasna albo i ciemna.

Potem zaczyna mu coś świtać, ale dopiero gdy się nim porządnie potrząśnie. Wtedy nagle sobie uświadamia, że żadnego takiego spotkania premiera Tuska z prezydentem Putinem nie było i stwierdza beztrosko, że on coś tam sobie tylko bredził. Ot, pamięć go zawiodła i tyle.

To jest, proszę państwa, bardzo niebezpieczny stan. Jeśli Radosławowi Sikorskiemu mylą się takie sprawy, to nie wiadomo, czy w którymś momencie nie pomyli mu się, kim jest i czy nie dojdzie do wniosku, że jest Napoleonem. A Napoleon na jaki kraj w końcu uderzył? Ano właśnie. I wszyscy pamiętają, jak to się dla niego skończyło.

Niektórzy starają się w postępowaniu pana marszałka dostrzec jakiś sens i cel. Twierdzą na przykład, że próbuje pogrążyć swojego byłego pryncypała. Albo że rozbraja bombę informacyjną, którą chcieli w Polsce zdetonować Rosjanie, aby zdestabilizować sytuację. Rozumiem wszystkie te próby zracjonalizowania postępowania Radka Sikorskiego. Sam również chciałbym wierzyć, że za jego słowami stał jakiś zamysł. Choćby i niski, wredny i zdradziecki, ale jednak zamysł.

Niestety, muszę rozczarować tych, którzy na to liczą. Jest dokładnie tak, jak napisałem wyżej: Radosław Sikorski słyszy głosy, niekoniecznie urojone. Te głosy opowiadają mu różne historie - a to dowcip o tym, skąd pochodzi Barack Obama, a to znów dykteryjkę o spotkaniu premiera Tuska z prezydentem Putinem. Zaś w naturze Radosława Sikorskiego leży, że skoro tylko może się gdzieś popisać, sprzedać jakąś tajemną wiedzę albo opowiedzieć anegdotkę zza kulis - to to zrobi. Tak po prostu ma. I obawiam się, że nie tkwi w tym żadna tajemnica.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail