Włodzimierz Czarzasty, Monika Jaruzelska

i

Autor: Forum

Pan Czarzasty niestety kłamie - Monika Jaruzelska o kulisach swojego startu do parlamentu

2019-08-28 8:41

O wszystkim w SLD decyduje dwoje ludzi. Nie chcę mówić źle o Sojuszu, bo to nie tylko władze partii. Wielu działaczy jest jednak oburzonych, pomagają mi mówiąc, że został szyld, ale nastąpiło „wrogie przejęcie” SLD. przez Ordynacką i Ruch Janusza Palikota. Rozczarowanych jest więcej.

„Super Express”: - Jedynej radnej lewicy z Rady Warszawy zabraknie na listach lewicy do Sejmu i Senatu. Dlaczego?
Monika Jaruzelska: - Nie wiem czy była to decyzja tylko Włodzimierza Czarzastego, czy wszyscy „trzej tenorzy” śpiewali tym samym głosem, a jeszcze jeden sopran dopowiadał im z boku? Czekałam, ale propozycji nie dostałam.
Nie było żadnych rozmów?
Dwa miesiące temu, kiedy miał być jeszcze wspólny start z Platformą, przewodniczący Czarzasty czekał na decyzję Grzegorza Schetyny. I powiedział, że mój start może być problemem, bo „Schetyna jest antykomunistą”.
Wielu kandydatów z list PO lub Koalicji ma silną, komunistyczną przeszłość. Pani Huebner czy pan Święcicki Schetynie nie przeszkadzali.
Też się dziwię, bo ja nigdy nie należałam do PZPR, ani żadnej organizacji młodzieżowej. Nawet do ZHP! Rozumiem, że to taki ciekawy przypadek dyskryminacji, ze względu na nazwisko.
Koalicja nie wypaliła. Teraz decydował SLD.
I kontaktowałam się z panem Czarzastym przez sms i 5 sierpnia mailem kolejny raz zgłaszając gotowość startu z list lewicy do Sejmu z Warszawy.
I co on na to?
Nic.
Jak to nic?
Do dziś nie odpowiedział. Nie dowiedziałam się też od niego, dlaczego nie znalazłam się wśród kandydatów SLD. Niezależnie od tego, że moją kandydaturę zgłosiła oficjalnie warszawska rada SLD.
I wybuchł o panią w warszawskim SLD bunt.
Można to tak nazwać...
Wielu działaczy mówi, że to na panią będzie zbierało podpisy i zagłosują. Jest list Zbigniewa Żaby, szefa SLD na Bemowie, który pisze, że „arbitralne i niezrozumiałe eliminowanie” pani kandydatury doprowadzi do klęski SLD w stolicy.
Dzwonili działacze lewicy, dzwonili wojskowi…
Znam treść listu pułkownika Bielca ze Związku Żołnierzy Wojska Polskiego. Pisze, że „środowisko żołnierzy z wielkim rozczarowaniem” przyjęło brak pani nazwiska na listach. I dodaje, że „Pani Monika Jaruzelska jako nieliczna publicznie staje w obronie żołnierzy i pomaga Związkowi w wielu ważnych sprawach”.
- 12 sierpnia dowiedziałam się z „Super Expressu”, że rzeczniczka SLD, pani Żukowska mówi, że moja kandydatura „nie została zgłoszona ani do Sejmu, ani do Senatu”. Wbrew temu co mówi przewodniczący Czarzasty, dopiero tydzień później skontaktował się ze mną przewodniczący Lewicy Polskiej Jacek Zdrojewski z propozycją startu. To nie ja zdradziłam SLD. Lojalność jest jedną z cech, które cenię najwyżej.

Włodzimierz Czarzasty zarzucił pani start z ugrupowania, które jest wobec SLD wrogie.
Nie chcę użyć zbyt dużych słów, ale jestem zdziwiona tym, co mówi przewodniczący Czarzasty. Publicznie stwierdził, że składano mi propozycje, ale ja się na nie nie zgodziłam i poszłam sama gdzie indziej.
Pan Czarzasty kłamie?
Niestety tak, mija się z prawdą. Nie było propozycji z Warszawy. Co więcej, było jego słowo honoru, pół roku temu, że wystartuję do parlamentu z SLD. Nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś daje słowo i później zachowuje tak, jakby nic się nie stało. Adrian Zandberg w rozmowie z „Super Expressem” przyznał zresztą, że nie było dla mnie miejsca, bo byłam za mało lewicowa. Zatem jedna z tych osób ewidentnie mówi nieprawdę.
Dla Schetyny jest pani komunistką. To dość lewicowo...
A dla panów Biedronia i Zandberga jestem „konserwatystką”. Przyprawia mi się taką gębę tylko dlatego, że nie operuję zużytymi hasłami i staram się zrozumieć punkt widzenia drugiej strony, podchodzić do tego z szacunkiem.
To znaczy?
Jestem absolutną zwolenniczką liberalizacji ustawy antyaborcyjnej z przyczyn psychologicznych i społecznych. Nie podoba mi się jednak sformułowanie „aborcja na życzenie”. A już kompletnym absurdem jest fotografowanie się na okładkę czasopisma z hasłem „aborcja jest ok”. Nie jest ok. To uraża uczucia osób, które myślą inaczej. Dla wielu kobiet aborcja jest ostateczością, dramatem. To nie jest temat na happening. Czy szacunek dla innych to już konserwatyzm?
Oberwało się pani też za sprawy związane z LGBT.
Nie lubię rzucania haseł bez pokrycia tylko po to, by budzić kontrowersje i emocje. Kiedy ktoś deklaruje wprowadzenie adopcji dzieci przez pary homoseksualne zapomina, że w takiej sytuacji najważniejsze jest dziecko. To, jak będą je odbierać inne dzieci. Może zamiast rzucać takie hasła należałoby zacząć od przygotowania porządnej ustawy o związkach partnerskich? Popieram takie związki i jeżeli znajdę się w Senacie będę o nie walczyć. Konkret, a nie hasła.
Kandyduje pani przeciwko lewicy.
Nie przeciwko, a zgodnie z wolą części działaczy i wyborców. Nie mam rozbuchanego ego i po prostu wzięłam się do pracy. Teraz desperacko zbieramy podpisy. Rozumiem, że przeciąganie tej decyzji o odmówieniu mi startu też było formą manipulacji, by czasu było jak najmniej… Nie chcę mówić źle o SLD, bo Sojusz to nie tylko władze partii. Wielu działaczy jest oburzonych, pomagają mi mówiąc, że został szyld, ale nastąpiło „wrogie przejęcie” SLD.
Przez kogo?
Przez Ordynacką i Ruch Janusza Palikota. Rozczarowanych jest więcej. Choćby kobiety ze Strajku Kobiet, choć wcześniej obiecywano miejsca na listach. Okazuje się, że lewicowa koalicja, która powinna stawiać na kobiety stawia na nie w mniejszym stopniu niż prawica? Wstyd.
To o co chodzi?
O to, żeby wzmocnić te osoby, które są bliższe sercu przewodniczącego Czarzastego, a też chcą wejść do Sejmu.
Po tylu latach w demokracji wszystko w partii zależy od woli jednego człowieka?
Nie jednego. Dwojga...
Właśnie, wspominała pani o „sopranie obok trzech tenorów.” Działacze lewicy mówią wprost, że chodzi o rzeczniczkę SLD Annę Marię Żukowską. Podobno to ma być kobieca twarz SLD i eliminuje się inne kobiety, by nie odwracały od niej uwagi.
Też słyszałam taką opinię, ale nie chcę się zniżać do poziomu dyskutowania na takie tematy. Najbardziej niestosowne jest niedotrzymanie słowa i unikanie odpowiedzi. Nawet negatywnych.
Czuje się pani oszukana lub zdradzona przez pana Czarzastego?
Raczej nie, bo byłam ostrzegana, żeby nie brać sobie za bardzo do serca jego obietnic. Choć liczyłam, że to są jednak pomówienia.
Nie zaszkodziło pani to, że jest pani na politykę zbyt normalna?
Zostawi pan to w pytaniu (śmiech)?
Tak. Znam być może jeszcze jeden taki przypadek, Jarosława Wałęsy. Pani była córką dyktatora. Wasi ojcowie w pewnym momencie mogli prawie wszystko. Wielu w takich realiach odbijało. Wam nie. Wygłaszacie wyważone, normalne opinie zamiast mówić o faszyzmie PiS i zdrajcach z PO.
Nigdy nie lubiłam tych szumnych haseł, wolałam konkrety. Uważam też, że powinniśmy wsłuchiwać się w poglądy osób z którymi się nie zgadzamy. Mam wrażenie, że w moim przypadku w dużej mierze chodzi jednak o nazwisko. Jest w Polsce znane, przez jednych znienawidzone, przez innych szanowane. Bywało, że mi w życiu pomagało, teraz jak widać utrudnia. Będę walczyć do końca.
Rozmawiał Mirosław Skowron