Wystarczył jeden dzień, jedna nasza publikacja i już mamy efekt. Premier wsiadł wczoraj do zwykłego rejsowego samolotu i przyleciał nim do stolicy, co publikujemy z niekłamanym zadowoleniem.
Czy cała ta sprawa warta była opisywania przez nas przez dwa kolejne dni? Przecież może ktoś powiedzieć, że premierowi rządowy samolot po prostu się należy, a w skali kraju ten dodatkowy wydatek wynoszący kilkadziesiąt tysięcy złotych to naprawdę drobiazg. Ale czy nie z drobiazgów składa się życie polityczne? Czy obietnice dawane w czasie wyborów po wyborach tracą moc? Wierzymy, że nie. Platforma Obywatelska zdaje się myśleć tak samo - co bardzo nas cieszy. Bo gdyby myślała inaczej, czy premiera i jego ministra Tomasza Arabskiego nie witalibyśmy wczoraj na Okęciu schodzących z rządowego jaka?