Jerzy Wenderlich: Palikot? To wesołe miasteczko

2011-08-24 15:15

Nadmiar kandydatów lewicy komentuje marszałek Jerzy Wenderlich: Janusz Palikot powiedział ostatnio, że go nie lubię. Korzystając z łamów "SE" chcę więc powiedzieć: Janusz, bardzo cię lubię, ale nie mam czasu na zajmowanie się polityką na poziomie wesołego miasteczka.

"Super Express": - Nie czujecie się jako SLD rozbierani przy okazji wyborów przez PO i ruch Palikota?

Jerzy Wenderlich: - Nie sądzę, żeby zawód personalny wynikający z oferty SLD dla danej osoby, który wykorzystuje PO, dał jakiś pozytywny rezultat dla Polski bądź wyborców. Kiedy Sojusz proponował ważne sprawy programowe, nad którymi pracowały autorytety w swoich dziedzinach, to Platforma pokazała obrazek z personalnej perspektywy, chwaląc się osobami, które anektowała. Tylko co z tego wynika? Porównując programy to my gramy w Lidze Mistrzów, a PO jest wśród trampkarzy.

- To Platforma. Z drugiej strony podbiera wam ludzi Palikot.

- Janusz Palikot powiedział ostatnio, że go nie lubię. Korzystając z łamów "SE" chcę więc powiedzieć: Janusz, bardzo cię lubię, ale nie mam czasu na zajmowanie się polityką na poziomie wesołego miasteczka.

- Spodziewałem się, że odpowiedzią na wyciąganie wam ludzi przez Tuska będzie właśnie sojusz z Palikotem.

- Z tego, co robi partia, musi wynikać coś dla ludzi. Układanie takich puzzli jest bezsensowne. My zajęliśmy się programem. Platforma wolała puzzle, bo go nie ma. Jakby pokazała ten sprzed czterech lat, to okazałoby się, że niewiele zrealizowano.

- Prof. Magdalena Środa mówi, że wciąż wierzy w Napieralskiego, ale ciężko mu się pozbyć partyjnych emerytów.

- Błąd wobec premierów Millera i Oleksego popełniliśmy nie teraz, ale sześć lat temu, gdy jako partia odwróciliśmy się od nich plecami. Platforma z najgorszego premiera 20-lecia, jakim był Jerzy Buzek, zrobiła herosa! A przecież jest dużo starszy niż obydwaj nasi premierzy.

- Wyborcy lewicy będą jednak mieli wybór między niemal takimi samymi kandydatami z list SLD i Palikota. Feministki, reprezentanci mniejszości. Te same poglądy, a jednak konkurują.

- Problem wziął się z fetyszyzowania miejsc na listach, nad czym ubolewam. Sam byłem już na liście nie tylko pierwszy, ale i siódmy, i czwarty. I w każdej z tych sytuacji wygrałem mandat. Grzegorz Napieralski potrafi otwierać się na różne środowiska. I sam ten spór jest dowodem na to, że SLD poszerzyła swoją formułę choćby o Partię Kobiet czy Zielonych. Pamiętam, że cztery lata temu tak wielu chętnych do startu z list Sojuszu nie było. I każdego dobrego nazwiska szkoda, ale my tworzymy zespół, który może wyborcom coś zagwarantować. Choćby wyrwanie z konserwatywnego zaścianka PiS, PO i PSL, z rządów tandemu politycznych bliźniaków, jaki stanowią Tusk i Kaczyński.

Jerzy Wenderlich

Wicemarszałek Sejmu, polityk SLD