Palikot odchodzi z Sejmu. Zobacz komu oddał mandat

2015-09-11 16:01

Nie jeden powie pewnie: nareszcie! W piątek Janusz Palikot postanowił zdać mandat poselski! Dlaczego to zrobił? Bo chciał do Sejmu jeszcze na kilka tygodni wprowadzić orędownika konopi indyjskich czyli popularnej marihuany. Palikot przekazał swój mandat Andrzejowi Dołeckiemu, liderowi ruchu ,,Wolne Konopie", który posłem będzie przez półtora miesiąca. Potem czekają nas wybory do Sejmu. Zrzeczenie się mandatu przez Palikota ma charakter politycznej manifestacji. Polityk chciał w ten sposób zwrócić uwagę na problem karania ludzi, którzy stosują marihuanę do celów leczniczych. Rodzice przyszłego posła Dołeckiego trafili na parę miesięcy do aresztu za sprowadzenie oleju z konopi indyjskich, który służyć miał jako lekarstwo dla babci Andrzej Dołeckiego.

O aresztowaniu swoich rodziców Andrzej Dołecki poinformował w czerwcu za przywiezienie do Polski ponad litra oleju konopnego. Substancja ta miała służyć babci Dołeckiego, która cierpiała na raka trzustki.Za czyn ten grozi kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności, gdyż według polskiego kodeksu karnego jest zbrodnią zarówno przewożenie jak i  posiadanie takiej ilości tejże substancji. Już wtedy Palikot deklarował oddanie mandatu, co w końcu uczynił.

Janusz Palikot na swoim Twitterze zorganizował również aukcję, która polega na tym, że osoba, która wpłaci największą kwotę pienieżną na konto rodziców Dołeckiego to otrzyma na pamiątkę jego starą legitymację. Sam zaoferował 1000 zł. Pieniądze te mają pomóc Dołeckiemu w oddaniu pożyczki, którą zaciągnął, aby jego rodzice mogli opuścić areszt. Palikot stwierdził ponadto, że - Andrzej może zrobić w ciągu 1,5 miesiąca więcej, niż niektórzy posłowie przez ostatnie 4 lata.

Na początku września Andrzej Dołecki w rozmowie z Super Expressem deklarował, że przyjmie mandat. Świętował wówczas zarówno z powodu deklaracji Palikota, jak również z powodu uwolnienia rodziców z aresztu. Zostali oni wypuszczenia z aresztu we wtorek 1 września za kaucją 50 000 zł. Niestety, babcia zmarła dzień wcześniej. Jak mówił nam Dołecki - Zbierałem od znajomych cały dzień. Zapożyczyłem się nawet w Providencie. Żałuję, że babcia nie doczekała. Jeszcze tydzień temu prosiłem prokuraturę o zwolnienie rodziców. Mówiłem, że babcia jest umierająca. Prokuratura nie zgodziła się na to. Dwa tygodnie temu, kiedy babcia nie mogła zmienić boku na łóżku, wzywano ją do Jeleniej Góry jako świadka.

Na pytanie o perspektywy na swoją dość krótką działalność w Sejmie odpowiedział - Wiem, że to półtora miesiąca w Sejmie, ale mam plany. Zamierzam złożyć kilka interpelacji. Będę działać na rzecz ochrony innych mniejszości - lokatorzy, bezdomni, uzależnieni- będę starał się interweniować osobiście w każdym zgłoszonym przypadku krzywdzenia słabszych. Ponadto nie wyklucza swojego startu w październikowych wyborach. Jak mówi - Czekam jeszcze na deklarację od Palikota i od Millera. Myślę, że nie za późno na deklaracje, jeśłi będzie mi z nimi po drodze, ale nic na siłę. Warto przypomnieć, że Dołecki startował w poprzednich wyborach z list Janusza Palikota w Warszawie.

Zobacz także: Akcja #UwolnićMaćka wciąż bez szczęśliwego finału