Janusz Palikot

i

Autor: Art Service/Super Express

Tylko u nas

Palikot nie zapłacił swoim pracownikom. Opowiadają nam ze szczegółami jak "nawijał makaron na uszy"

Janusz Palikot (60 l.) usłyszał osiem zarzutów i trafił do aresztu. Grozi mu do 20 lat więzienia. Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł. Biznesmen i były polityk wyjdzie na wolność jeśli wpłaci milion złotych kaucji. - Może zgromadzić taką kwotę przy pomocy znajomych czy kolegów – mówi mecenas Andrzej Malicki, jeden z obrońców Palikota.

Pailkot może spędzić 60 urodziny za kratami

Jeśli do końca października były poseł i biznesmen wpłaci 1 mln złotych, areszt będzie zmieniony na dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Na razie wiele jednak wskazuje na to, że Janusz Palikot swoje 60 urodziny (26 października) spędzi za kratkami. Śledczy zajmują się przede wszystkim kampanią „Skarbiec Palikota". W ramach tej akcji tysiące osób wpłaciły pieniądze tytułem pożyczki Polskim Destylarniom. Szybko okazało się jednak, że odsetki od pożyczek nie są spłacane. - Mój klient nie przyznaje się do winy. Miał jasny plan inwestycyjny, który zaczął się załamywać na skutek pandemii, wojny, ataków rządzących od mniej więcej 2020 roku. Zaprzecza, że wprowadzał ludzi w błąd, że niekorzystnie rozdysponowywał mieniem – mówi nam obrońca Palikota mec. Jacek Dubois. 

Biznesmenowi było łatwiej o zaufanie po latach funkcjonowania w świecie polityki, najpierw pod sztandarem Platformy Obywatelskiej, a potem Ruchu Palikota. Współpracował też z wieloma celebrytami, przede wszystkim z Kubą Wojewódzkim (61 l.), który wycofał się z wątpliwego interesu, jak tylko atmosfera wokół jego wspólnika zaczęła się zagęszczać. 

- W przeszłości byłem członkiem PO, a Janusza Palikota osobiście nawet znałem, nie podejrzewałem, że może oszukać dawnego kolegę z partii – mówi nam Daniel Domaradzki, który łącznie w interesy byłego posła zainwestował koło 70 tys. złotych, a odzyskał niespełna 5 proc. tej sumy. Okazuje się też, że Palikot ma potężne zobowiązania u swoich pracowników. 

Mówił nam, że zaraz będziemy na szczycie

Tymon Straburzyński (32 l.), działał w marketingu Browaru Tenczynek i nie dostał kilku ostatnich wypłat. - Są mi winni ok. 40 tys. zł - słyszymy. Mówi nam, że nie wierzy już w odzyskanie tych pieniędzy. - Z Januszem wielokrotnie miałem bezpośredni kontakt, ale raczej nigdy się nie upominałem o pieniądze, wiedząc jak dużo w kolejce jest innych osób. Potrafił nawijać makaron na uszy. Mówił, że każda największa firma, nawet taka jak Apple, miała duże problemy. Podkreślał, że jesteśmy w najpiękniejszym etapie rozwoju firmy, że zaraz będziemy na szczycie – mówi nam rozżalony mężczyzna.

 - Palikot jest mi winny ok. 12 tys. zł. Dwie wypłaty i zaległy urlop - mówi w rozmowie z nami handlowiec Paweł Niechwiadowicz. - Wydawało się, że to może się udać. Był taki moment, że wszystkie sklepy i knajpy chciały mieć produkty Palikota na półce. Wręcz zabijali się o to, żeby mieć go jako pierwsi. Później pojawił się brak płynności finansowej, zaczęły się problemy z dostępnością produktów i wszystko zaczęło się sypać – słyszymy od byłego pracownika Palikota. Końca tego procesu na razie nie widać. Jak mówi Jan Śpiewak, który od lat śledzi biznesy Palikota, w grę mogą wchodzić oszustwa nawet na kilkaset milionów złotych.

Express Biedrzyckiej - Joanna Solska, Tomasz Żółcia | 2024-10-04

QUIZ Sprawdź, co wiesz o Platformie Obywatelskiej!

Pytanie 1 z 12
W którym roku powstała Platforma Obywatelska?
Nasi Partnerzy polecają