Na siłę argumentów i siłę mentalną. Długi Poncyljusz kontra krótki Kaczyński. Prawdziwa gratka - drwił szwagier.
Ale dla ubogich. Bo już nikt tak nie walczy. Pamiętam taką scenę z serii filmów z Indianą Jonesem. Wielki złoczyńca w pojedynku z głównym bohaterem. Wywija złowróżbnie bronią, która stuprocentowo za chwilę zmiecie Indianę z powierzchni ziemi. Na co rzekomo bezbronny Indy nieoczekiwanie wyciąga colta i strzela. Oto najprostsze rozwiązanie. I podobnie jest z Poncyljuszem.
Jakimkolwiek argumentem by wywijał (chodzi o przywrócenie w szeregi partii Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak), to i tak w wolnej chwili Kaczyński go z PiS odstrzeli. Ale co się Poncyljusz nawywija, to jego...