Pakt Ribbentrop-Mołotow

i

Autor: Eastnews Pakt Ribbentrop-Mołotow

Nieznane kulisy II wojny światowej

Pakt Ribbentrop-Mołotow nie był początkiem współpracy niemiecko-radzieckiej. Ona trwała od końca I wojny światowej

2022-09-10 5:43

Zanim podpisano pakt Ribbentrop-Mołotow Niemcy przez 20 lat tworzyły swoją machinę wojenną z Sowietami. Amerykański historyk Ian Ona Johnson w swojej książce „Diabelski Pakt” prześledził historię współpracy zdemilitaryzowanych przez traktat wersalski Niemiec i żądnego niemieckich inwestycji i współpracy wojskowej Związku Radzieckiego. W rozmowie z Tomaszem Walczakiem zdradza swoje ustalenia.

Pakt Ribbentrop-Mołotow był tylko zwieńczeniem wieloletniej współpracy wojskowej i gospodarczej między Niemcami a Związkiem Radzieckim. Jak mówi Ian Ona Johnson, rozpoczęła się ona w chwili, gdy nie opadł jeszcze kurz po I wojnie światowej. Jej architektem był niemiecki wojskowy Hans von Seeckt, który podobnie jak bolszewicy chciał zetrzeć z mapy m.in. Polskę. Dzięki wspólnej pracy na poligonach czołgowych i samolotowych oraz szkoleniach wojskowych w ZSRR Hitler już w drugiej połowie lat 30. miał najnowocześniejszą i świetnie wyszkoloną armię i palił się, by użyć jej do podboju Europy, zanim Francja i Wielka Brytania nadgonią zaległości.

„Super Express”: – 17 września 1939 dopełniły się tajne postanowienia paktu Ribbentrop-Mołotow i Związek Radziecki najechał Polskę, dzieląc się jej ziemiami z hitlerowskimi Niemcami. Było to apogeum niemiecko-radzieckiej współpracy, która nie zaczęła się w sierpniu tego samego roku, gdy Ribbentrop przyjechał do Moskwy, ale trwała w zasadzie od końca I wojny światowej, a jej głównym architektem był dużo mniej znany Niemiec Hans von Seeckt. Co pchnęło Niemców i bolszewików w ramiona?

Ian Ona Johnson: – Na pewno nie wynikało to z żadnych pobudek ideologicznych. Seeckt, kluczowa postać w początkowych latach tej współpracy, był arystokratą, członkiem pruskiej klasy wojskowej, choć sam nie był Prusakiem. Ta współpraca wzięła się z czysto praktycznych względów. Jak pamiętamy, po porażce Niemiec w I wojnie światowej zwycięzcy sojusznicy właśnie je obarczyli winą za wybuch tego katastrofalnego konfliktu i chcieli upewnić się, że Niemcy nie będą już w stanie prowadzić drugi raz takiej wojny. Inspektorzy, przede wszystkim z Wielkiej Brytanii i Francji, byli rozmieszczeni na całym terytorium Niemiec po to, by niszczyć niemieckie fabryki zbrojeniowe, składy broni i upewnić się, że gigantyczna niemiecka armia skurczy się z ponad 5 mln żołnierzy do jedynie 100 tys. Niemcy nie mogli posiadać samolotów wojskowych, czołgów czy broni chemicznej – jednym słowem niczego, co mogłoby spowodować wybuch nowej wojny.

– I tu wkracza Seeckt...

– Seeckt niemal natychmiast po zakończeniu wielkiej wojny uznał to za sytuację nie do zaakceptowania. Zaczął więc szukać sposobu, by nie tylko obejść te ograniczenia, ale przygotować Niemcy do kolejnej wojny, która całkowicie anulowałaby wyniki I wojny światowej: odzyskać utracone w jej rezultacie ziemie, które stały się częścią Polski i Francji, oraz odbudować swój kraj jako europejską potęgę. Seeckt rozejrzał się więc po powojennym krajobrazie Europy i znalazł tylko jedno państwo równie przeciwne postanowieniom traktatu wersalskiego, które w podobnym stopniu jak Niemcy byłoby wrogo nastawione do Wielkiej Brytanii i Francji. Była nim bolszewicka Rosja.

Początkowy plan Niemiec zakładał znalezienie w Rosji przestrzeni, gdzie mogliby robić wszystko to, co na ich terytorium było niemożliwe: badania nad technologiami wojskowymi, szkolenie oficerów armii, wypracowywanie doktryny wojennej. Od wspomnianego 1923 r. niemieccy oficerowie zaczęli przyjeżdżać do Rosji i w następnych czterech latach założyli ważną szkołę lotniczą w Lipiecku, ośrodek szkoleniowy i testowy dla czołgów w Kamie

– Seeckt bardzo szybko zdiagnozował wspólnotę interesów tych dwóch europejskich wyrzutków i nie czekał z działaniem.

– Tak, pierwsze próby kontaktu z bolszewikami nawiązano, jeszcze zanim wojenny kurz na dobre opadł. Do 1922 r. ramy współpracy Niemców z bolszewicką Rosją były już ustalone. Więcej, współpraca wojskowa między nimi zaczęła się na niewielką skalę już w czasie wojny polsko-bolszewickiej, kiedy Niemcy przykazywali bolszewikom informacje wywiadowcze i sprzęt.

– Na szeroką skalę współpraca zaczęła się w 1923 r. i trwała nieprzerwanie przez kolejną dekadę. W swojej książce dowodzi pan, że ten okres miał kluczowe znaczenie dla wydarzeń, które rozegrały się pod koniec lat 30. XX w. i doprowadziły do II wojny światowej. W jaki sposób?

– Początkowy plan Niemiec zakładał znalezienie w Rosji przestrzeni, gdzie mogliby robić wszystko to, co na ich terytorium było niemożliwe: badania nad technologiami wojskowymi, szkolenie oficerów armii, wypracowywanie doktryny wojennej. Od wspomnianego 1923 r. niemieccy oficerowie zaczęli przyjeżdżać do Rosji i w następnych czterech latach założyli ważną szkołę lotniczą w Lipiecku, ośrodek szkoleniowy i testowy dla czołgów w Kamie. Do tego otworzyli dwie wytwórnie broni chemicznej i całą sieć fabryk, nie produkujących broń, ale także zapewniających zatrudnienie dla niemieckich inżynierów, którzy w wyniku powojennego rozbrojenia stracili miejsce pracy w Niemczech. Bardzo szybko więc większość badań wojskowych i baz treningowych znalazła spokojną przestrzeń w Rosji – z dala od wścibskich oczu inspektorów pilnujących rozbrojenia Niemiec.

Władze radzieckie oczekiwały, że dzięki tej współpracy uda się odbudować rodzimy przemysł, zniszczony w czasie I wojny światowej i rosyjskiej wojny domowej. Liczyli, że z pomocą Niemców uda im się wytrenować nowe pokolenie politycznie wiernych oficerów Armii Czerwonej. Niemieccy wojskowi wykładali na najważniejszych radzieckich uczelniach wojskowych

– Jak wyglądała skala niemieckich prac w Rosji?

– ¼ niemieckiego korpusu oficerskiego przeszła przez te różne instalacje już wtedy w Związku Radzieckim. Skala była więc ogromna. Sowieci byli oczywiście bardzo aktywnymi uczestnikami projektów, które tworzyli na ich terytorium Niemcy. Władze radzieckie oczekiwały, że dzięki tej współpracy uda się odbudować rodzimy przemysł, zniszczony w czasie I wojny światowej i rosyjskiej wojny domowej. Liczyli, że z pomocą Niemców uda im się wytrenować nowe pokolenie politycznie wiernych oficerów Armii Czerwonej. Niemieccy wojskowi wykładali na najważniejszych radzieckich uczelniach wojskowych. ZSRR chciał też dostępu do niemieckich technologii – projektów nowoczesnych czołgów i samolotów i pomocy w rozwijaniu radzieckiego sprzętu. Współpraca była więc korzystna dla obu stron i świetnie pasowała do momentu dziejowego, kiedy oba kraje nie miały nikogo poza sobą nawzajem.

– Współpraca przemysłowa nie zawsze układała się gładko, ale Niemcom udało się wyszkolić wiele przyszłych gwiazd Werhmachtu i bohaterów wojennych hitlerowskich Niemiec. Wśród ludzi, którzy przewinęli się przez Związek Radziecki, znajdziemy choćby takie osoby jak Heinz Guderian czy Friedriech Paulus. Trenujący z nimi radzieccy oficerowie nie mieli za bardzo szans zapisać się w dziejach II wojny światowej, bo niemal w pień wyciął ich Stalin w okresie wielkiego terroru. Niemniej, bez współpracy z ZSRR III Rzesza nie miałaby tak świetnych dowódców?

– Dokładnie. Pytanie, które doprowadziło mnie do napisania książki o tej współpracy, brzmiało: jak to się stało, że choć w 1935 r. wszystkie ograniczenia militarne dla Niemiec nadal były prawnie obowiązujące, to do 1938 r. Hitler aż palił się, by iść na wojnę? Wydawało mi się czymś niesamowitym, że raptem w trzy lata zbudował tak silną i tak dobrze wyszkoloną armię. Okazało się, że za tym błyskawicznym wzrostem potęgi militarnej III Rzeszy stała wieloletnia tajna współpraca ze Związkiem Radzieckim, która dostarczyła Hitlerowi pomysłów, świetnie przygotowaną kadrę oficerską oraz wiele prototypów czołgów i samolotów, które stworzyły armię nie do pokonania w początkowym okresie II wojny światowej.

I na swój przedziwny sposób traktat wersalski oszczędził Niemcom ogromną ilość pieniędzy. Brytyjczycy i Francuzi wydawali ogromne środki na budowę sprzętu już od zakończenia I wojny światowej, który na początku II wojny światowej okazał się przestarzały. Niemcy wydali pieniądze tylko na kilkanaście prototypów i ich rozwój. Kiedy więc rozpoczęli błyskawiczną remilitaryzację, mieli w zasadzie tylko nowoczesny sprzęt

– Fakt, że z opracowywaniem nowej broni trzeba było uciekać do ZSRR, okazał się także swego rodzaju błogosławieństwem dla coraz bardziej agresywnych Niemiec. Nagle w 1935 r. pojawił się prawdziwy wysyp najnowocześniejszego sprzętu, z którym nie mógł się równać żaden z tych, który bez ograniczeń rozwijano we Francji czy w Niemczech.

– I na swój przedziwny sposób traktat wersalski oszczędził Niemcom ogromną ilość pieniędzy. Brytyjczycy i Francuzi wydawali ogromne środki na budowę sprzętu już od zakończenia I wojny światowej, który na początku II wojny światowej okazał się przestarzały. Niemcy wydali pieniądze tylko na kilkanaście prototypów i ich rozwój. Kiedy więc rozpoczęli błyskawiczną remilitaryzację, mieli w zasadzie tylko nowoczesny sprzęt. To stworzyło przewagę, którą Hitler uznał za okno możliwości: jeśli Niemcy nie rozpoczną wojny szybko, Francja czy Wielka Brytania zdołają zniwelować tę przewagę do początku lat 40. To dlatego był wściekły, że w 1938 r. Londyn i Paryż nie dały mu wojny, której pragnął, a którą chciał wywołać poprzez rozbiór Czechosłowacji.

– To, jak prowadzić zabójczo skuteczną wojnę, Niemcy znów nauczyli się w ZSRR. Odkryli tam przewagę, jaką dawała łączność radiowa w oddziałach pancernych, czyniąc z czołgów kluczową broń wojny. Także w ZSRR odkryli rewolucyjne rozwiązanie: w wieżyczkach czołgów umieścili trzy osoby załogi, by dowódca mógł się skupić na dowodzeniu, a nie na ładowaniu armaty. To wszystko dawało ogromną przewagę na frontach.

– Jeśli chodzi o kwestię wieżyczek, które okazały się tak rewolucyjne do prowadzenia wojny pancernej, to rozwiązanie to Niemcy podpatrzyli u Rosjan. Trzeba pamiętać, że ich wzajemna współpraca zakładała co prawda przepływ technologii z Niemiec do Związku Radzieckiego, ale wspólna praca ich inżynierów, spędzanie ogromnej ilości czasu ze sobą okazały się też inspirujące dla Niemców, a w przypadku wieżyczki zasadniczo ukradli pomysł od radzieckich inżynierów i rozwinęli w jeszcze bardziej doskonałe rozwiązanie. Widać, jak pomysły i technologie, które rozwijano w ZSRR, okazały się kluczowe dla przebiegu pierwszych lat II wojny światowej, zostało opracowanych właśnie w tajnych ośrodkach na terenie Związku Radzieckiego.

Dopiero w ostatnich pięciu latach najowocniejszego okresu współpracy niemiecko-radzieckiej była ona pod kontrolą władz cywilnych. Wcześniej Reichswehra rozwijała ją bez wiedzy i zgody rządu. Ze zgodzą czy bez niej cały ten okres owocnej współpracy niemiecko-radzieckiej położył fundamenty pod remilitaryzację Niemiec i wybuch II wojny światowej

– Za programami wojskowymi w Związku Radzieckim stała poprzedniczka Wehrmachtu, czyli Reichswehra. Na ile okrojona po I wojnie światowej armia niemiecka była niezależnym od swoich rządów tworem, który prowadził niezależną od państwa politykę wojskową i zagraniczną? Wydaje się swego rodzaju gabinetem cieni w tamtym okresie.

– Wydaje się, że to dobre określenie Reichswehry zwłaszcza w latach 1919–1927. Niemiecka armia miała w tym okresie swoją własną politykę zagraniczną, swoich własnych przedstawicieli międzynarodowych i własnych tajnych oficerów w Moskwie, tworząc niemal osobną ambasadę w stolicy ZSRR. Niemieccy wojskowi tak bardzo nie ufali cywilnym władzom, że chętniej używali radzieckich kanałów komunikacyjnych niż niemieckiej ambasady. To nieco zmieniło się po kilku wielkich skandalach w 1926 i 1928 r., kiedy ujawniono informacje o wszystkich, co Reichswehra robiła w ZSRR. Nie tylko łamała postanowienia traktatu wersalskiego, ale także niemieckie prawo. W tym czasie Gustav Stresemann – kluczowa postać w kilku kolejnych niemieckich rządach – spotkał się z wyższymi dowódcami Reichswehry i powiedział im, że jeśli to wszystko ma dalej trwać, musi mieć większą kontrolę władzy cywilnych.

– A przecież Stresemann uchodzi za jedną z jaśniejszych postaci niemieckiej polityki międzywojennej.

– No właśnie! Był laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, uważany jest za wielkiego męża stanu Republiki Weimarskiej i rzeczywiście miał na swoim koncie wiele osiągnięć. Jednak z dokumentów wynika, że nie tylko wspierał program tajnej remilitaryzacji Niemiec, ale doprowadził do jego rozszerzenia. Reasumując, dopiero w ostatnich pięciu latach najowocniejszego okresu współpracy niemiecko-radzieckiej była ona pod kontrolą władz cywilnych. Wcześniej Reichswehra rozwijała ją bez wiedzy i zgody rządu. Ze zgodzą czy bez niej cały ten okres owocnej współpracy niemiecko-radzieckiej położył fundamenty pod remilitaryzację Niemiec i wybuch II wojny światowej. Gdyby nie tajne działania na rzecz rozwoju armii z okresu weimarskiego, ludobójcza machina Hitlera mogłaby nigdy nie ruszyć, ponieważ Hitler nie miałby sił i środków, by rozpętać II wojnę światową.

Rozmawiał Tomasz Walczak