Cierpliwość chorych po przeszczepach już się wyczerpała. Zapowiadają, że gdy tylko zakończy się protest opiekunów dorosłych niepełnosprawnych, oni pojawią się w Sejmie jako następni. Powód? Ich leki, które zapobiegają odrzuceniu przeszczepu, i które muszą przyjmować do końca życia, od maja znów podrożały. Za lek Sperart po podwyżce płacą ponad 173 zł (zdrożał o 113 zł), a Ceglar teraz kosztuje 173 zł (cena wzrosła o 57 zł). Najbardziej jednak oburza szósta już podwyżka ceny syropu Valcyte, przyjmowanego najczęściej przez dzieci. Tym razem zdrożał o blisko 21 zł i kosztuje już prawie 860 zł! Większość chorych po przeszczepie utrzymuje się z renty. Minister zdrowia obiecywał, że szpitale będą wydawały te leki chorym za darmo, ale tak się nie dzieje. Resort podkreśla, że większość preparatów, które zdrożały, można zastąpić innymi. - Zmiana leku u pacjentów po przeszczepie wiąże się z dużym ryzykiem. Nie chcę przyjmować zamienników, bo boję się, że dojdzie do odrzucenia narządu - mówi Krzysztof Samborski, pacjent z Lublina. Politycy opozycji są oburzeni. - PiS podczas konwencji obiecał prawie wszystko wszystkim - ale dzieci po przeszczepach dalej nie mogą się doczekać bezpłatnych leków, choć w porównaniu do skali budżetu i socjalistycznego rozdawnictwa kasy, to naprawdę niewiele kosztuje - oburza się Tomasz Grodzki (60 l.), senator PO i transplantolog.LB
Tomasz Samborski, pacjent po przeszczepie nerki:
Żyję z renty, a co miesiąc muszę wydać na leki 850 zł. Najdroższy jest lek immunosupresyjny, który zapobiega odrzutowi przeszczepu, i muszę go brać do końca życia. Kosztuje 440 zł za opakowanie. Ta kwota mnie przeraża. Powinniśmy mieć te leki za darmo, a one cały czas drożeją. Ta podwyżka nas chyba zabije!