To będzie prawdziwa rewolucja w szpitalach. W dużym skrócie ma być tak, jak jest dziś z leczeniem zębów. W ramach ubezpieczenia pacjentowi po 18. roku życia należą się ładne jasne plomby tylko w zębach przednich (górnych i dolnych od jedynki do trójki). Pozostałe zęby są leczone materiałami z użyciem szarego cementu. Jeśli pacjent chce mieć białe wypełnienia, musi zapłacić. Taką samą możliwość Konstanty Radziwiłł (58 l.) chce dać teraz m.in. osobom, które czekają na operacje zaćmy, wszczepienie endoprotez, stentów w tętnicach. Pacjenci będą mogli mieć standardowe soczewki albo takie, które chronią przed zaćmą wtórną i korygują astygmatyzm. Mogą mieć zwykłe metalowe stenty, które z czasem zarastają w tętnicy, albo mogą prosić o nowoczesne stenty biodegradowalne, za które trzeba będzie zapłacić.
Projekt tej ustawy przyjął już Komitet Stały Rady Ministrów. Następnie trafi pod obrady rządu, a na początku roku zajmie się nim Sejm. Organizacje pacjentów mają dużo zastrzeżeń, m.in. obawiają się, że większość chorych zostanie zmuszona do używania najtańszych materiałów. Pacjentów biorą w obronę lekarze. - Jest to przerzucanie kosztów leczenia na pacjenta, ograniczenie dostępności leczenia. Lekarze będą narażeni na uleganie wpływom producentów wyrobów - punktuje Naczelna Rada Lekarska. Projekt krytykują nawet niektórzy posłowie PiS. - Nie jestem przekonany, czy w ogóle powinny być dopłaty dla pacjentów. Musimy bardzo poważnie się nad tym zastanowić - mówi nam poseł Tomasz Latos (52 l.), wiceszef sejmowej Komisji Zdrowia.