Owsiak? Sympatyczny człowiek

i

Autor: Piotr Grzybowski

Tomasz Terlikowski: Owsiak? Sympatyczny człowiek

2013-01-09 22:31

Do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie wrzucę, ale nie będę nikogo potępiał

- Przeczytam fragment pana felietonu: "I że za lat kilka czerwone serduszka nie zmienią się w czerwone kościotrupki, które symbolizować będą ludzi, których zlikwidowano za sprawą tej akcji?", czyli Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Koniec WOŚP?

- Jurek Owsiak się wycofał z tego, co powiedział, więc myślę, że może jeszcze nie koniec. Natomiast jeśli uważa eutanazję za pomoc, to powstaje pytanie, czy nie będzie chciał kiedyś również w ten sposób.

- Zacznijmy może od tego, że na tym etapie rozwoju medycyna potrafi uśmierzyć w zasadzie każdy ból fizyczny. Jeśli chodzi o ból psychiczny i emocjonalny, medycyna nie jest w stanie załatwić wszystkiego.

- Ostatnio bywałem w szpitalach i widziałem ludzi, którym medycyna nie uśmierza bólu.

- Ja też bywałem w polskich szpitalach i wiem, że tak bywa. Ale to nie wynika z tego, że medycyna nie jest w stanie tego zrobić, ale z pewnych braków w polskim systemie medycznym. I zająłbym się raczej uzdrawianiem tych braków niż zabijaniem pacjentów, bo to jest tańsze.

- Wyobraźmy sobie, że jest pan osobą starszą, umiera pan w cierpieniu. Wiedząc, że czeka pana tylko cierpienie, nie miałby pan pokusy, żeby poddać się eutanazji?

- Nie. Kiedyś zrobiono badania na osobach, które - wydawałoby się - powinny błagać o eutanazję. One nie wyją z bólu, ale są całkowicie sparaliżowane. I pytano je, czy chciałyby eutanazji. I prawie 90 proc. powiedziało "nie". A 75 proc. odpowiedziało, że czują się szczęśliwi. Jakby się mnie albo pana zapytano, czy czulibyśmy się szczęśliwi, będąc całkowicie sparaliżowani i czy chcielibyśmy umrzeć, to ja bym pewnie odpowiedział na tym etapie, że chciałbym umrzeć. To znaczy nie chciałbym eutanazji, ale wolałbym umrzeć, niż żyć w tym stanie.

- Proszę spojrzeć na to zdjęcie. Piękne dzieci, bliźniaki. Z in vitro. Mają one dusze?

- Oczywiście, każdy ma duszę. Gdy ktoś nie ma duszy, nie żyje.

- Gdyby nie in vitro, nie byłoby ich na świecie. A pan jest przeciw.

- Ale nie byłoby też masy dzieci, gdyby nie inne, niedobre czyny. Czasem dzieci się poczynają w okolicznościach, które nie są dobre.

- Pan zna dzieci z in vitro?

- Znam, są to cudowne dzieci. I nie wymagam od rodziców, żeby żałowali, że mają dzieci, tylko żeby żałowali grzechu, jeśli ewentualnie uznają, że to jest grzech. A obiektywnie ta metoda powołania do życia dzieci to jest grzech. I żeby żałowali jeszcze jednej rzeczy. Pokazuje pan piękne zdjęcie wspaniałych dzieci. Statystycznie, żeby taka dwójka dzieci mogła zaistnieć, trzeba poświęcić przynajmniej siedem, a bardzo często nawet do dwudziestu innych dzieci.

- Jedni mówią, że zarodków.

- A ci chłopcy ze zdjęcia czym byli, kiedy się poczęli? Czy oni przypadkiem nie byli zarodkami?

- Byli.

- Więc mieliśmy od 5 do 7 takich zarodków i urodziło się z nich tylko dwóch.

- Pan długo nie mógł mieć dzieci...

- Nie myślałem o in vitro.

- Pana żona jest też katoliczką?

- Tak, ale nie tylko dlatego nie myśleliśmy o in vitro.

- Ale katolicy też decydują się na in vitro.

- Tak, w ogóle katolicy grzeszą. Bardzo różnie grzeszą i powiedziałbym nawet, że czasami więcej grzeszą niż niewierzący.

- A jak to z panem było?

- Podjęliśmy normalne leczenie. Poszliśmy do lekarza, powiedziano nam, że na tym etapie nie mamy szansy na dziecko. W związku z tym postanowiliśmy pojechać do Rzymu na kanonizację Josemarii Escriva.

- Ale pan się leczył czy oczekiwał cudu?

- I jedno, i drugie. Oczekiwaliśmy cudu, kiedy się wyleczymy. Kiedy wróciliśmy z Rzymu, moja żona zaczęła być senna.

- Ale do Rzymu pojechaliście do jakiegoś specjalnego miejsca?

- Na kanonizację Josemarii Escriva, założyciela Opus Dei.

- Teraz powiedzą, że wymodlił pan sobie dziecko. (śmiech)

- A co w tym złego? Ale nie było tak, że my się tylko modliliśmy! Równocześnie podejmowaliśmy normalne działania konieczne do poczęcia dziecka. Działania, które dodajmy, są bardzo przyjemne. Dużo przyjemniejsze niż zapłodnienie in vitro.

- Mówił pan: "ludzie, którzy mają jedno dziecko, to nie jest dramat, tylko porażka". Pan ma czwórkę, gratuluję, ja mam dwójkę, czyli jest też dość dobrze (śmiech).

- Powinna być trójka przynajmniej (śmiech). Za to zdanie w pewnym momencie, jeśli ktoś się poczuł urażony, przeprosiłem.

- Pan powiedział też, że drugie dziecko kosztuje połowę, trzecie 25 proc., a czwarte jest za darmo. To nie do końca jest prawda.

- Nie jest tak, że każde kolejne dziecko kosztuje drugie tyle, co pierwsze. Kolejne dzieci kosztują mniej. A po drugie, ja nie potępiam ludzi, którzy mają jedno dziecko. Fantastycznie, że mają w ogóle jedno. Ale z punktu widzenia dziecka dużo lepszym prezentem dla niego niż nowe PlayStation jest rodzeństwo. Mnie się podoba akcja fundacji Mamy i Taty "Zrób dziecku prezent"...

- Drugie dziecko.

- Drugie albo trzecie, albo czwarte (śmiech). My mamy czworo dzieci i powinny być głęboko nieszczęśliwe zdaniem jedynaków, bo muszą się dzielić. A jaki jest główny postulat moich dzieci? Mamo, tato, my chcemy mieć następne dziecko!

- I co pan na to?

- Ja jestem w 100 procentach za!

- Przejdźmy do symboli religijnych w przestrzeni publicznej. Gwiazda Dawida obok krzyża jest w porządku?

- Gdyby to było w kraju, gdzie społeczność żydowska jest znaczącą społecznością, to czemu nie.

- Czyli nie miałby pan nic przeciwko, jeżeli w szkole jest np. 30 proc. dzieci pochodzenia żydowskiego.

- Nie mam nic przeciwko.

- A w polskim Sejmie obok krzyża?

- A mamy 30 proc.? (śmiech).

- Nie wiem, różnie mówią na forach internetowych. (śmiech)

- Wie pan, ja słyszałem nawet, że Józef Oleksy jest Łemkiem (śmiech). Jest taka lista Żydów polskich i na niej jest Oleksy, a w nawiasie jest napisane "Łemek".

- "Ateiści doprowadzili kraj do ruiny, całą Europę - niech teraz siedzą cicho" - powiedział bp Pieronek w "Newsweeku".

- Oczywiście nie chodzi o tych współczesnych ateistów. Bp Pieronek - z którym ja się często nie zgadzam - miał na myśli, że system ateistyczny, którym był system komunistyczny, zniszczył Polskę i spory kawałek Europy. Czy to znaczy, że współcześni ateiści muszą siedzieć cicho? Nie muszą, ale kiedy zaczynają zarzucać chrześcijanom, jakie to straszne zbrodnie popełnili, żeby przeliczyli, ile ofiar pochłonął system ateistyczny.

- Wrzuci pan 5 zł do puszki WOŚP?

- Nie sądzę. Ale na pewno wrzucę czy przeleję na wiele innych fantastycznych dzieł. WOŚP nie jest jedynym ruchem pomocy, jest wiele innych, też bardzo dobrych i ważne, żebyśmy pomagali. A jak ktoś chce wrzucać na WOŚP, nie będę go potępiał.

Nasi Partnerzy polecają