Od końca ubiegłego tygodnia w rejon przejścia granicznego w Kuźnicy przemaszerowały tysiące migrantów. Momentem szczytowym konfrontacji polskich służb z tłumem chcącym przedostać się do Unii była próba szturmu przeprowadzona we wtorek. Na polską stronę poleciały kamienie, inne ciężkie przedmioty, a nawet granaty hukowe. 12 policjantów zostało rannych. Policja odpowiedziała użyciem armatek wodnych, co potępiła m.in. Janina Ochojska (66 l.) z Polskiej Akcji Humanitarnej, ostrzegając, że „używanie ich na osobach, które nie mają gdzie się wysuszyć, grozi śmiercią z powodu zamarznięcia”. Ostatnią ofiarą mrozów był 20-letni Syryjczyk, którego znaleziono w ubiegłym tygodniu w lesie nieopodal Hajnówki.
Do tej pory na granicy zginęło co najmniej 11 migrantów. Z przyczyn niezwiązanych ze służbą zginęło także dwóch żołnierzy Wojska Polskiego.
Głód nie jest domeną migrantów. Wójt gminy Giby Robert Bagiński przygotował zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy dla polskich funkcjonariuszy i wojska nieotrzymujących odpowiednich ilości prowiantu. Potrzebne produkty to m.in. kawa, kabanosy i konserwy oraz papier toaletowy. – Wdzięczność, wyrażona chociażby kawą czy ciastkiem, nie zastąpi spokoju i rodzinnego domu, ale może doda im sił i otuchy – mówił Bagiński.
Wczoraj nad ranem cudzoziemcy koczujący przy przejściu granicznym w Kuźnicy spakowali się i ruszyli w nieznane miejsce. Polskie służby spodziewają się, że migranci mogą przekraczać granicę mniejszymi grupami na mniej strzeżonych odcinkach granicy. – Łukaszenka buduje z migrantów formację, która ma rozwalać granicę – mówi wprost gen. dywizji Roman Polko (59 l.).
>>>Granica białoruska. Granaty poszły w ruch! Niepokój rośnie [RELACJA NA ŻYWO]
>>>Gen. Skrzypczak nie ma wątpliwości: "W trzy dni zajmujemy Białoruś". MOCNE słowa generała