Tomasz Greniuch został szefem wrocławskiego IPN i wybuchł skandal – bo mężczyzna ten maszerował pod flagą nawiązującą do sztandaru III Rzeszy i wykonywał gest „sieg heil”. Dodatkowo uczestniczył w „najeździe na Myślenice”, czyli demonstracji upamiętniającej przedwojenny pogrom Żydów.
Opinia publiczna aż kipi z oburzenia. Protestują naukowcy, wrocławianie, politycy. Na taką osobę w IPN nie zgadza się np. wicepremier Jacek Sasin, czy wiceminister MSWiA Maciej Wąsik, którzy zajęli jednoznaczne stanowisko w mediach społecznościowych. Wiadomo też, że nominacja Greniucha zdenerwowała też premiera Mateusza Morawieckiego. A w sobotę stanowisko zajął prezydent Andrzej Duda, który poinformował IPN, że dyrektorem może być wyłącznie osoba o nieposzlakowanej opinii.
Co prawda prezes IPN Jarosław Szarek zapewnia, że Greniuch zerwał z przeszłością w 2013 roku, ale okazuje się, że jest to nieprawda. Dotarliśmy do zdjęcia z neonazistowskiej imprezy z 2016 roku Widać na niej Greniucha w otoczeniu innych skrajnych prawicowców, w tym dwóch skazanych przez sąd przestępców: Karola L. i Krzysztofa F. To mężczyźni, którzy zostali skazani za propagowanie ustroju nazistowskiego: publicznie wykonywali gest "sieg heil".
Też - jak Greniuch - tłumaczyli, że to narodowe pozdrowienie, ale sąd nie miał wątpliwości, że jest to gest nazistowski.
Twierdzenia Greniucha, że po 2013 roku nie ma nic wspólnego z tym środowiskiem - to zwykłe kłamstwa.
Czy Greniuch zamierza sam podać się do dymisji? - Nie widzę powodu, dla którego powinienem to zrobić – powiedział nam dyrektor wrocławskiego IPN.
Jednak z naszych informacji wynika, że zwolnienie tego mężczyzny to kwestia czasu. Greniuch przestanie pełnić funkcję dyrektora najpewniej jeszcze w tym tygodniu.