Paweł Adamowicz w dniu, w którym został zaatakowany przez Stefana W. brał czynny udział w 27. finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak dziesiątki innych wolontariuszy WOŚP stał na gdańskich ulicach z puszką w ręce i zbierał pieniądze. Cały dzień miał wtedy okazję porozmawiać z ludźmi, zwykłymi mieszkańcami swojego miasta. Cieszyło go, że może pomagać przy finale WOŚP. W tragiczną niedzielę 13 stycznia 2019 roku Adamowicz wrzucił na Instagram swoje zdjęcie z puszką i napisał: - 5613,11 zł - taką kwotę udało mi się zebrać w tegorocznym 27. finale WOŚP w Gdańsku. Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy wrzucali pieniądze do mojej puszki i pomogli pobić mój osobisty rekord - brzmiały słowa wpisu. Po nim na Instagram został dodany kolejny wpis i zdjęcie. Na fotografii widać Pawła Adamowicz stojącego na scenie WOŚP w Gdańsku. Widać tłum ludzi przed sceną, którzy przyszli na kulminacyjny moment finału, czyli Światełko do nieba. Nikt nie przypuszczał, że za chwilę na scenie rozegra się dramat, a Paweł Adamowicz zostanie ciężko ranny. - Światełko do nieba tuż tuż - brzmiały słowa przy ostatnim zdjęciu na Instagramie.
Sprawdź to: Atak na prezydenta Gdańska. Kim jest Stefan W.? [WIDEO] NOWE FAKTY
Ostatnie słowa Pawła Adamowicza tuż przez atakiem
Przed tragedią Adamowicz zdążył skierować do zebranych kilka słów. Ostatnie słowa Adamowicza były one pięknie, a w kontekście tego, co się wtedy stało, brzmiały wyjątkowo mocno: - To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani, Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Gdańsk jest szczodry. Gdańsk dzieli się dobrem. Gdańsk chce być miastem solidarności. Za to wszystko wam serdecznie dziękuję. Bo na ulicach, placach Gdańska wrzucaliście pieniądze. Byliście wolontariuszami. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani, Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie! Dziękuję wam!
NIŻEJ ZOBACZYCIE ZDJĘCIA Z OBCHODÓW 2. ROCZNICY ŚMIERCI PAWŁA ADAMOWICZA