Ostatnie chwile w kabinie Tupolewa. Czarna skrzynka zarejestrowała słowa, gdy samolot uderzał już o drzewa

i

Autor: SHUTTERSTOCK / SUPER EXPRESS Ostatnie chwile w kabinie Tupolewa. Czarna skrzynka zarejestrowała słowa, gdy samolot uderzał już o drzewa

Ostatnie chwile w kabinie Tupolewa. Porażające słowa, gdy samolot uderzał już o drzewa

2022-04-11 13:00

Katastrofa lotnicza w Smoleńsku to ogromna tragedia, która dotknęła nie tylko rodziny zmarłych, ale cały świat. Dzięki czarnym skrzynkom możemy odtworzyć zapis rozmów z kabiny. Ostatnie słowa wypowiedziane przez pilotów chwytają za serce. - To będzie… makabra będzie. Nic nie będzie widać - słychać było w kabinie pilotów jeszcze o godz. 8.04:11, czyli na około 35 minut przed tragiczną próbą lądowania prezydenckiego tupolewa.

Dwanaście lat po katastrofie smoleńskiej opinia publiczna wciąż zadaje sobie pytania, jak doszło do tej tragedii oraz co się działo w kabinie tupolewa w ostatnich minutach tragicznego lotu. Nagranie z czarnych skrzynek pozwala zrozumieć sytuację w kokpicie i pokazuje, jak piloci zignorowali liczne ostrzeżenia.

Piloci ignorowali ostrzeżenia. Czuli presję?

- Polski 101… dla informacji:… Smoleńsk. Widzialność 400 metrów mgła - nawigator z lotniska w Mińsku. 

- O ku(...)a! - mówi nawigator. - Cooo? - pyta drugi pilot. - Fantastiko i to za fryko - mówi technik. - Ku(...)a, to nasze meteo, naprawdę! - dodaje drugi pilot. - Nasze meteo jest naprawdę zaje....e - podejmuje dowódca.

Piloci nie zmieniają kursu, lecą dalej. 

O 8:15 magnetofon rejestruje dialog "osób trzecich" na dalszym planie nagrania:

- Co to jest? - Piwko. A ty nie pijesz?

- Co to jest?

- Piwko. A ty nie pijesz?

- A mamy paliwo do dwudziestu? - pyta nieco głośniej technik.

- Maamy - odpowiada na bliższym planie nawigator.

Głosy pozostałych rozmawiających nie zostały zidentyfikowane.

- Ale dziesiąta (czasu rosyjskiego - przyp. red.) i mgła? - mówi drugi pilot.

- Tu masz k...a przybliżenie. Jak jest kontakt wizualny, oni nie rozumieją wcale tego - odpowiada nawigator.

- Kur(...) co - mówi niezidentyfikowana osoba.

- Za ile te uroczystości się zaczynają? - pyta nawigator.

- Za godzinę? - odpowiadający nie jest pewien tego, co mówi.

- Nie wiem, ale jak, my nie usiądziemy do minimów, nie skoczą te rybki(?) - niezrozumiała częściowo wypowiedź dowódcy samolotu.

O 8:17 dowódca przekazuje do kabiny informację o warunkach: - Basiu! - wzywa szefową personelu. - Jest nieciekawie, wyszła mgła. Nie wiadomo, czy wylądujemy! -    Tak? - upewnia się kobieta - Oni nie zdążą! - mówi.

- Sorry - odpowiada dowódca.

- Muszą tam być! - stwierdza Basia bądź któraś z "osób trzecich".

- A jak nie wylądujemy, to co? - pyta głos opisany jako "osoba trzecia".

- Dowództwa nie ma - zwraca uwagę głos "osoby trzeciej", nagrany nieco ciszej.

- To odejdziemy - odpowiada drugi pilot.

- Poczekamy pół godziny, nie mamy czasu - dodaje kapitan.

- Para będzie szła! - mówi kilkanaście sekund później nawigator prawdopodobnie odnosząc się do trudnej atmosfery.

- To jest nie do wybaczenia - stwierdza drugi pilot niejasno. - Z tym jakiem nie powiem, bym poszedł do tyłu.

O 8:21 słychać słabe "Cicho tam" uciszające głosy w tle.

Do kabiny wkracza Dowódca Sił Powietrznych

8:22:33 - w kabinie pilotów po raz pierwszy pojawia się obecny do końca lotu głos, opisany jako DSP, co oznacza Dowódcę Sił Powietrznych. 

-  Dowódco, panie kapitanie - głos mówiącego dobiega z dalszego planu. - Pytam, czy chorąży rezerwy z Rzyni(?) prosi o pozwolenie: czy ja mogę posłuchać?

-  Bardzo proszę - odpowiada dowódca

- Usiądź tutaj - dodaje jeszcze ktoś inny, "osoba trzecia".

- Poczekamy pół godziny, nie mamy czasu - dodaje kapitan.

Następnie zarejestrowano rozmową z dowódcą Jaka-40.

- No witamy ciebie serdecznie. Wiesz co? Ogólnie rzecz biorąc, to pi…a tutaj jest. Widać jakieś czterysta metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej pięćdziesięciu metrów grubo - informuje dowódca Jaka-40. - A wyście wylądowali już? - pyta drugi pilot Tu154-M. - Nam się udało tak w ostatniej chwili wylądować. No, natomiast powiem szczerze, że możecie spróbować jak najbardziej. Dwa APM-y są, yy, bramkę zrobili. Tak że możecie spróbować, ale jeżeli wam się nie uda za drugim razem, to proponuję wam lecieć na przykład do Moskwy albo gdzieś - kończy dowódca Jaka.

Dowódca Tu-154M nie słyszy tej sugestii.

"Będziemy próbować do skutku"

O 8:26 w kokpicie pada pytanie:

- Oni mieli tak samo?

- Nie, im się udało - odpowiada drugi pilot.

- Widzisz - kwituje "osoba trzecia".

-  Panie dyrektorze, wyszła mgła, w tej chwili - mówi kapitan. I przy tych warunkach, które są obecnie - nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno podejście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Także proszę już myśleć nad decyzją, co będziemy robili - mówi kapitan.

-  Będziemy próbować do skutku - odpowiada szef protokołu.

- Yy, paliwa nam tak dużo nie starczy, żeby do skutku - mówi kapitan samolotu.

- To tu mamy problem! - stwierdza dyplomata.

- Możemy pół godziny powisieć i odchodzimy na zapasowe - proponuje dowódca.

- Jest zapasowe? - pyta niezidentyfikowana "osoba trzecia"

- Mińsk albo Witebsk - odpowiada kapitan.

- To może by do Mińska - mówi ta sama osoba, która pytała, czy jest zapasowe.

- Panie dyrektorze wróćmy - mówi kobiecy głos. Nikt jednak nie podjął decyzji o lądowaniu na innych lotnisku.

Z nagrań zarejestrowanych przez mikrofony w kokpicie wynika, że do kabiny co chwila ktoś wchodzi. Pod koniec lotu osoba postronna, według niektórych ekspertów to dowódca sił powietrznych, prawidłowo odczytuje wysokość i zachęca do lądowania.

O 8:33 stewardessa zapowiada: - Za chwileczkę proszę na miejsca.

- Wychodzić mi stąd! - ujmuje ten sam komunikat niezidentyfikowana "osoba trzecia".

Cztery minuty przed katastrofą pada kolejne ostrzeżenie. - Arek, teraz widać dwieście - mówi technik Jaka. Mimo że pilot tupolewa zgodnie z przepisami nie powinien lądować przy widoczności poniżej 1500 metrów, załoga decyduje się na lądowanie. Samolot kontynuuje zniżanie.

- Przyciskamy - stwierdza dowódca, "Krótko i zdecydowanie" według rubryki "Uwagi".

- O ku(...)! - mówi drugi pilot wyraźnie przestraszony.

- Dzięki - odpowiada radio.

8:37:37 - Tupolew jest na wysokości kilkuset metrów, załoga stara się skupić na manewrze m.in. powrotu na oś pasa, od której samolot jest oddalony o kilka mil. 

-  Ku(...) przestańcie proszę - pada w kokpicie po kolejnej adnotacji o rozmowach, o 8:38:35.

- Słucham? - pyta ktoś blisko mikrofonu.

-  300 - stwierdza prowadzący maszynę pilot.

8:38:52 - kolejna próba skupienia się załogi na lądowaniu:

- Więc bardzo proszę teraz - dopowiada "rozkazującym tonem" kapitan - Już!

Kiedy o 8:39:10 nawigator mówi "Statecznik yyy", co wg "uwag" dołączonych do raportu z czarnych skrzynek, wypowiada "z wahaniem, niepewnie, charakterystyczne yyy, miota się", obecny w kokpicie DSP, oznaczony też jako "osoba trzecia" (bo nie powinno go tam być) rzuca po prostu "Nie ruszaj!".

8:40:07 - pierwszy, poprzedzony trzaskiem alarm TERRAIN AHEAD! W kokpicie dochodzi do charakterystycznej rozmowy:

- 400 metrów - mówi nawigator. - Ktoś tu zawinił - dodaje inny głos. - Mówisz do widzenia - mówi drugi pilot. - Nieee, ktoś za to beknie - dodaje dowódca. - Pomysły! - kwituje dowódca sił powietrznych. 20 sekund później zaczyna się ostatnie odliczanie. Tempo zniżania samolotu jest za szybkie. To tak, jakby maszyna z każdą sekundą zniżała się o 2 piętra.

 8:40:21 - załoga schodzącego samolotu obserwuje pomiar wysokości

- 2-8-0 - melduje drugi pilot.

- 300! - prostuje nawigator.

- Nie musimy dokładnie - stwierdza któryś z członków załogi.

- Zmieścisz się śmiało - zachęca tymczasem DSP, po dwóch sekundach dodający "230"

- Narwańcy - mówi w kokpicie niezidentyfikowany głos. Samolot jest na 100 metrach.

- Dochodź wolniej - radzi drugi pilot.

Wysokość spada do 90, 80 metrów. - Odchodzimy - stwierdza drugi pilot.

Wysokość nadal spada: nawigator zgłasza kolejno 70, 60 metrów. - Dobrze - pada w kokpicie o 8:40:52

Nawigator nadal melduje spadek wysokości: 50, 40, 30...

Przy "50" kontroler lotu nakazuje wyrównanie lotu - "Horyzont, sto jeden". Ponownie, już podniesionym głosem, po "30".

Ostatnie chwile

Ostatnie sekundy przed katastrofą były wstrząsające:

10:40:58 Informacja głosowa: PULL UP, PULL UP

10:40:59 {Odgłos uderzenia z drzewami}

10:41:00 Drugi pilot: Ku(...)a mać!

10:41:00 Informacja głosowa: PULL UP PULL UP

10:41:02 Kontroler ruchu lotniczego: Odejście na drugi krąg!

10:41:02 Nieokreślony rozmówca: {Krzyk} Ku(...)aaa……

10:41:05 KONIEC ZAPISU

Macierewicz mówi o "wybuchach w samolocie"

Zapisy czarnych skrzynek urywają się przed uderzeniem tupolewa w ziemię i nie znamy przebiegu ostatnich dwóch sekund lotu. Autentyczność czarnych skrzynek według niektórych wciąż budzi też wątpliwości, stąd działania tzw. komisji Macierewicza, która za zadanie miała wyjaśnić, co zdarzyło się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku.

Zapisy czarnych skrzynek urywają się przed uderzeniem tupolewa w ziemię i nie znamy przebiegu ostatnich dwóch sekund lotu. Autentyczność czarnych skrzynek według niektórych wciąż budzi też wątpliwości, stąd działania tzw. komisji Macierewicza, która za zadanie miała wyjaśnić, co zdarzyło się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Jak przekazał w poniedziałek 11.04, jego komisja potwierdziła tezy o "wybuchach w samolocie".

Express Biedrzyckiej - gen. Waldemar Skrzypczak: To czas żebyśmy przestali bać się Rosji
Sonda
Czy Antoni Macierewicz to dobry polityk?