Po obaleniu pomnika słynnego gdańskiego prałata ze zdwojoną siłą wrócił temat usunięcia monumentu na stałe. Do dyskusji o ks. Jankowskim włączył się Lech Wałęsa. Jego słowa wywołały niemałe zamieszanie na Twitterze. "To trudna sprawa. Moja pozycja w Solidarności bez udziału fizycznego i zaangażowania Ks.Jankowskiego tez byłaby inna. Nikt za życia księdza nie poinformował mnie i nie zgłosił podobnych uwag. Był moim przyjacielem i tak pozostanie. Tylko Pan Bóg może to wyjaśnić i osądzić" - - stwierdził historyczny przywódca "Solidarności".
WAŁĘSA SZOKUJE PO ŚMIERCI OLSZEWSKIEGO
Ks. Jankowski gdyby żył na pewno po tych słowach uznałby, że taki przyjaciel jak Wałęsa, to prawdziwy skarb. Wpis byłego prezydenta nie przypadł jednak go gustu nawet jego fanom. "Nie, Panie Prezydencie. Z całym, ogromnym i szczerym szacunkiem dla Pana: od wyjaśniania takich spraw jest prokuratura, a od osądzania niezależne sądy, o które Pan również walczy. To m.in. odwoływanie się do boskich instancji jest częścią problemu z pedofilią" - stwierdził jeden z nich. - Po raz pierwszy się nie zgadzam. Jako, że nie wierzę w Boga to jakoś nie przemawia do mnie ten sąd. Zdecydowanie wolę nie oglądać tego pomnika, przynajmniej tyle. Choćby to była jedna ofiara - wtórował inny.