Oficjalne tłumaczenia opozycji są co najmniej dziwne. – Kraj, w którym firmy mogą sobie kupić posła czy radnego za 2 tys. zł miesięcznie galopuje w stronę korupcji – stwierdziła Barbara Nowacka na Facebooku. – Posłowie będą zarabiali tyle, co kierownik oddziału banku – przekonywał Maciej Gdula z Lewicy, dodając, że przecież przez lata to „Polakom rosło, a posłom spadało”. Kilku posłów już przeprosiło za głosowania.
Tymczasem okazuje się, że dziwna jedność PiS i opozycji to efekt szerzej zakrojonego planu. Wabikiem okazały się ponoć wyższe subwencje dla partii. KO może zyskać ok. 10 mln zł! - Nie jestem dumna i nasze władze też. Ale wyszło jak wyszło, nikt się nie spodziewał aż takiego szumu – mówi nam jedna z posłanek KO.
Ale na opozycji są i politycy jawnie negatywnie odnoszący się do porozumienia. Głosowanie za podwyżkami skrytykował Donald Tusk, a na znak protestu odszedł z PO Tomasz Cimoszewicz.