"Super Express": - Udało się panu coś, co nie udało się nikomu od lat. Zjednoczył pan przeciwko sobie wszystkich: PiS, SLD, PSL, Ruch Palikota i część Platformy.
Jarosław Gowin: - Jak tak dalej pójdzie, to zostanę ojcem narodu. Serio, to bardzo żałuję, że opozycja i część koalicji jest w stanie jednoczyć się tylko w obronie przywilejów elit. Protest przeciwko mojej reformie sądów jest skandaliczną próbą obrony interesów części środowiska sędziowskiego przeciwko interesom normalnych Polaków.
- Reforma Gowina polega na tym, że 79 sądów rejonowych przestanie być rejonowymi. Będzie mniej prezesów, a sędziowie będą mieli więcej pracy. To budzi sprzeciw?
- Nie dziwię się tym prezesom, którzy stracili swoje stołki...
- Oni tak podjudzają?
- Niestety, wielu z nich tak. Chciałbym przypomnieć, że do 31 grudnia prawie 50 proc. sędziów sądów rejonowych to byli funkcyjni! Prezesi, wiceprezesi, szefowie wydziałów. Jak ma funkcjonować dobrze sądownictwo, jeżeli co drugi jest szefem?!
- Te sądy nie znikają?
- Nie zniknęły, dostęp obywateli do sądów jest identyczny. Sędziowie, którzy do 31 grudnia często mieli 10 proc. obowiązków swoich kolegów z sądów obciążonych, dziś orzekają w tym sądzie co wcześniej, a niekiedy w drugim, trzecim. Po to, żeby ludzie nie czekali latami na wyroki.
- Czyli politycy wszystkich opcji mówią sędziom: nie musicie dużo pracować?
- Niestety, tak. Do tego to się sprowadza. To będzie dobry test, którym politykom zależy na obywatelach.
- Pan już wie, którym zależy...
- Zobaczymy, ja nie odmawiam prawa do nawrócenia, zwłaszcza w okresie Świąt Wielkanocnych. Mam nadzieję, że przynajmniej część opozycji otrząśnie się z tego amoku i poprze tę dobrą reformę, gdyż jest w interesie Polaków.
- Trybunał Konstytucyjny jest za panem, Sejm będzie przeciwko. Co z Senatem i prezydentem?
- W Senacie Platforma ma większość...
- Część PO też jest przeciwko panu.
- Wierzę, że Donald Tusk w tej sprawie skutecznie narzuci dyscyplinę. On akurat stał za mną przez cały czas murem.
- Wszedł pan w konflikt z sędziami. Kilka dni temu warszawski sąd orzekł 75 tysięcy zł zadośćuczynienia dla celebrytki za to, że się obraziła na publikację prasową. Jednocześnie inny warszawski sąd za niesłuszne 8 miesięcy aresztu tymczasowego dla oficera CBŚ przyznał 59 tysięcy zł. Czy to nie jest jakieś szaleństwo polskich sędziów?
- Jako minister sprawiedliwości w zasadzie nie powinienem komentować. Ta dysproporcja jest jednak rażąca. Dla celebrytki hojną ręką dają ogromne pieniądze. I dużo mniej dla skrzywdzonego człowieka, oficera CBŚ, który narażał życie w walce ze światem przestępczym, padł ofiarą jego zemsty, 8 miesięcy w areszcie, zrujnowana kariera i życie...
- Wchodzi pan w konflikty z różnymi środowiskami. Także ze środowiskiem gejowskim. Powiedział pan: jestem przeciwny ideologii gejowskiej. Co to znaczy? Dodał pan też, że Wałęsa ma rację.
- Znaczy to, że nie interesuje mnie, czy ktoś żyje w związku z kobietą czy mężczyzną. Życie seksualne i orientacja seksualna jest prywatną sprawą każdego z nas. Każdy zasługuje na taki sam szacunek. Nie oznacza to jednak, żebym był gotów ulec terrorowi środowisk homoseksualnych.
- Homoseksualiści są terrorystami?
- Moim zdaniem są w tej chwili ogromne naciski. Choćby to, co spotyka Lecha Wałęsę, to wielka, międzynarodowa, zorganizowana akcja przeciwko niemu. Też jestem krytykowany...
- Nie boi się pan, że tak jak Wałęsa nie będzie zapraszany na wykłady?
- Mnie nikt nie proponuje 70 tys. dolarów za wykład...
- Jeszcze...
- Nie sądzę, żeby kiedykolwiek ktoś zaproponował. Mówiąc serio, nie jestem wrogiem homoseksualistów. Jestem zwolennikiem zdrowego rozsądku. I zdrowy rozsądek dyktuje, że prawdziwa rodzina to mama, tata i dziecko, a nie dwóch facetów albo dwie kobiety. I nikt nie przekona mnie, że trawa jest niebieska. Trawa jest zielona. Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny.
- Platforma przygotowuje ustawę o związkach partnerskich. I pan stanie murem i powie "no pasaran"?
- Jak pan pamięta już raz stanąłem z powodzeniem...
- Pamiętam, pamiętam. I premier Tusk powiedział, że wygłosił pan swoje prywatne zdanie dotyczące konstytucji.
- Ono nie było prywatne. Byłem upoważniony do reprezentowania stanowiska rządu w debacie. Czy prywatne, czy nieprywatne, to było słuszne stanowisko i to jest istotne. Dziś prawie wszyscy przyznają mi rację. Najważniejsze jest dla mnie poparcie ze strony prezydenta. I jego propozycja odpowiada mi najbardziej. On mówi: żadnych nowych instytucji społecznych typu paramałżeństwa homoseksualne. To wykluczamy. Jest możliwe jednak, żeby dwóm osobom w trwałej relacji przyznać jakieś ułatwienia w dramatycznych okolicznościach. Jedna z nich trafia do szpitala, albo ułatwienia przy pochówku, może dziedziczeniu. To może być relacja erotyczna, ale mogą być też dwie sąsiadki, które na starość się sobą opiekują. Pomoc ludziom w konkretnych sytuacjach, bez ulegania terrorowi środowisk gejowskich.
- Co pan sądzi o liście 200 teoretycznie intelektualistów, którzy poparli panią dyrektor Teatru Ósmego Dnia. Wśród nich pani profesor z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
- Te 200 osób chyba rozminęło się ze zdrowym rozsądkiem i poczuciem zdrowego smaku...
- Rafał Ziemkiewicz nazwał tę listę, listą... No nie będę powtarzał jak...
- Dobrze, że pan tego nie mówi, bo wpadlibyśmy w retorykę tej pani. Głęboko jej współczuję, gdyż trzeba być osobą strasznie pokrzywdzoną przez życie, żeby o Ojcu Świętym mówić takie rzeczy.
- I na koniec - co będzie z OFE? OFE proponują, żeby po przejściu na emerytury wypłacać po 67. roku życia pieniądze przez 10, 16 lat. Miną te lata i co?
- Nie jestem ekspertem od tych spraw i trudno mi się wypowiadać w sposób miarodajny. Powiem jedno - nie jest dobrze, jeżeli nasze emerytury zależą tylko od państwa. Przykład Cypru pokazuje, że pieniądze, po które mogą sięgnąć politycy, nigdy nie są bezpieczne. To była ważna reforma, ograniczyliśmy ją, ale byłoby źle zupełnie się z niej wycofywać.
Jarosław Gowin
minister sprawiedliwości, polityk PO