W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli był pytany o to, czy Prawo i Sprawiedliwość inwigilowało opozycję w czasie kampanii wyborczej w 2019 roku.
Banaś poinformował, że są na to dowody. Za potwierdzenie przytoczył doniesienia medialne oraz zeznania, które zostały przedstawione na komisji senackiej. Jak wskazał - to jednoznacznie dowodzi, że “taka sytuacja miała miejsce”. Banaś zwrócił uwagę, że problemem jest to, że “służby specjalne nie podlegają żadnej kontroli, jeśli chodzi o metody działań rozpoznawczo-inwigilacyjnych”. - Za rządów PiS służby mogą inwigilować każdego oraz zbierać materiał i nikt nie ma nad tym kontroli - mówił Banaś
Pytany o to, czy “służby powinny być niezależne od kolejnych rządów i ministerstw”, Banaś odpowiedział, że “służby są w jakimś stopniu niezależne, ale muszą być pod kontrolą właściwych organów państwowych”. - Nie może być tak, żeby służby nie podlegały żadnej kontroli i były same sobie władzą - ocenił Banaś.
Banaś przypomniał też, że podczas komisji przedstawił propozycje, aby sprawą zajął się NIK. Argumentem za tym rozwiązaniem jest to - przedstawiał Banaś - że NIK jest jedynym organem, posiadającym właściwe zasoby do kontroli służb specjalnych. Jak wskazał Banaś - “NIK ma do tego uprawnionych pracowników, którzy mają dostęp do tajemnic państwowych”. - Nic nie stałoby na przeszkodzie, aby NIK posiadał takie uprawnienia, to by dawało gwarancję niezależności w działaniu tych służb. Te służby nie mogą działać w świadomości, że nie są przez nikogo kontrolowane - stwierdził Banaś.
Na pytanie o to, czy NIK próbowało kontrolować służby, Banaś stwierdził, że “służby są kontrolowane tylko z działań jawnych”, z kolei “budżet operacyjno-rozpoznawczy nie podlega niczyjej kontroli”. Jak wskazał - “wszystkie działania operacyjno-rozpoznawcze są poza jakąkolwiek kontrolą społeczeństwa”. - To oznacza, że mogą inwigilować każdego i z doniesień medialnych wiemy, że tak też robią. Inwigilacja dotyczyła również osób obecnie sprawujących władzę, jak również polityków opozycji i zwykłych obywateli - tłumaczył Banaś.
Banaś przyznał, że proces inwigilacji może dotyczyć każdego w Polsce. Jego zdaniem takie zjawisko może mieć miejsce i jest - mówił Banaś - bardzo niebezpieczne. Jak zauważył, sytuacja taka prowadzi do tego, że każdy może być szantażowany w zależności od potrzeb, a dowody preparowane.