Opozycja kontra wybory
W ubiegłą środę liderzy PO, PSL, Lewicy i Polski 2050 podpisali w Senacie deklarację dotyczącą wzmocnienia roli samorządów, która przygotował Ruch Samorządowy "TAK! Dla Polski". W najbliższy piątek z kolei to samo grono, poszerzone m.in. o przedstawicieli Nowoczesnej, Inicjatywy Polska i Zielonych (współtworzą z PO Koalicję Obywatelską), PPS oraz Komitetu Obrony Demokracji, ma podpisać porozumienie dotyczące kontroli przebiegu wyborów parlamentarnych. Jego patronami mają być trzej byli prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski. Obie inicjatywy zapowiedział na początku maja lider PO Donald Tusk. Szef Platformy podkreślał wówczas, że inicjatorem porozumienia będzie KOD, a jego celem - "ochrona wyborów przed ich sfałszowaniem czy zniekształcaniem". "To jest kolejny wspólny projekt sił opozycyjnych, w którym chcemy zebrać ludzi do kontroli wyborów - ludzi, którzy zostaną później zgłoszeni jako członkowie komisji lub mężowie zaufania" - podkreśla w rozmowie z PAP sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński. Idea - według niego - zakłada, że w każdej z obwodowych komisji wyborczych (w wyborach w 2019 r. było ich prawie 27,5 tys.) będzie przynajmniej jeden reprezentant opozycji. "My, jako Platforma Obywatelska i tak będziemy starali się zgłosić przynajmniej jedną osobę do każdej komisji" - zaznacza Kierwiński. "Wspólne działanie daje szanse na to, że nikt przy urnie wyborczej nie będzie chciał oszukać obywateli" - przekonuje szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Dopytywany, czy to może być wstęp do tworzenia w przyszłości wspólnych list wyborczych zapewnia, że "to jest jedynie wstęp do rozmowy o tym, jak ma być kontrowane głosowanie, ale nie chodzi o nic więcej". "Jesteśmy uczestnikami tego projektu, choć od dłuższego czasu sami przygotowujemy się do kontroli wyborów. Jednak wyzwanie organizacyjne jest tak duże, że tutaj wskazana jest współpraca wielu ugrupowań" - tłumaczy z kolei wiceprzewodniczący Polski 2050 Jacek Kozłowski. Również on zaprzecza, że porozumienie ma coś wspólnego ze wspólnymi listami. "Nie widziałbym tego w tych kategoriach, to będzie współpraca w sprawie kontroli wyborów" - mówi Kozłowski. Podkreśla, że to są dwie odrębne sprawy - wspólne listy to zagadnienie o charakterze politycznym, a kontrola wyborów "to jest kwestia jakości demokracji, na tyle istotna, że łącząca różne partie stojące na gruncie zasad demokratycznych".
Porozumienie ma taż podpisać PSL, choć nieoficjalnie jego politycy zastrzegają, że nie wszystko w tej sprawie zostało dogadane. "Uważamy, ze formuła tego ruchu nie musi być tak szeroka, jak proponują niektóre ugrupowania" - mówi PAP jeden z członków władz Stronnictwa. Chodzi - jak dodaje - o Ogólnopolski Strajk Kobiet i jego liderkę Martę Lempart. "Pani Lempart niejednokrotnie w sposób nie do przyjęcia wypowiadała się o naszym prezesie Władysławie Kosiniaku-Kamyszu, dlatego nie chcemy, by brała udział w tym przedsięwzięciu" - tłumaczy polityk PSL. Według niego PSL, podobnie, jak pozostałe partie opozycyjne mają na tyle liczne struktury, że będą w stanie obsadzić swoimi przedstawicielami komisje wyborcze w całym kraju. Porozumienie ma zostać podpisane w najbliższy piątek w południe. Z informacji, którą PAP otrzymała z bura prasowego Polski 2050 wynika, że obecni mają być m.in. liderzy: Donald Tusk (PO), Szymon Hołownia (Polska 2050), Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń (Lewica), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Barbara Nowacka (Inicjatywa Polska), Wojciech Kubalewski (Zieloni), a ponadto przedstawiciele: Nowoczesnej Witold Zembaczyński, Ruchu "TAK! Dla Polski" Jacek Karnowski, PPS Wojciech Konieczny, Unii Europejskich Demokratów Elżbieta Bińczycka oraz Komitetu Obrony Demokracji Jakub Karyś.