Ukształtowało mnie więzienie

i

Autor: Tomasz Radzik Dostałem zasłużoną karę. Do więzienia wracam w myślach i jako poseł Twojego Ruchu

WIĘC JAK? Wojciech Penkalski: Ukształtowało mnie więzienie

2014-04-02 4:00

Dostałem zasłużoną karę. Do więzienia wracam w myślach i jako poseł Twojego Ruchu

"Super Express": - A gdybym przedstawił pana jako posła kryminalistę?

Wojciech Penkalski: - W opinii tabloidów i społeczeństwa jestem osobą, która przebywała w zakładzie karnym. Nie mam z tym problemu.

- Lubi pan, jak pana tak nazywają?

- To na pewno boli.

- Jak to się stało, że trafił pan do więzienia?

- Młodość. Pieniądze.

- Ja też byłem młody i nie byłem w więzieniu.

- Pan jeszcze nie był, a ja już tak. Mam to za sobą. To na pewno trauma.

- Jak to się stało?

- Byłem młody, charakterny. Nie umiem klękać, chyba że w kościele. Poniosło mnie, stało się.

- I pobił pan kogoś.

- Poniosłem za to zasłużone konsekwencje.

- Długo pan siedział w więzieniu?

- Prawie 2,5 roku.

- Należał pan do tzw. grypsujących?

- Tak.

- Czyli nie podawał pan ręki pewnym ludziom.

- Takie są zasady w zakładzie karnym.

- Że są ludzie i frajerzy.

- Nie, nie, nie. Ja dziś jestem politykiem i nie mam żadnego problemu z tym, żeby spotykać się z osadzonymi i im pomagać.

- Jeździ pan po zakładach karnych?

- Tak.

- Reklamuje się pan w drelichu więziennym. Próbuje pan poprzez osadzonych zdobywać wyborców?

- Jestem dziś jedyną osobą, która przyjmuje na siebie krytykę i całą tę dyskryminację.

- Ja pana nie dyskryminuję.

- Nie może być tak, żeby osoba, która przebywała w zakładzie karnym, całe życie żyła z piętnem. Nie wstydzę się tego, nie mam z tym żadnego problemu. Ja poniosłem konsekwencje za moje głupoty.

- Pan grypsował, więc nie mógł podawać ręki frajerom, czyli niegrypsującym. Jak pan jeździ po zakładach, to ma pan z tym kłopot?

- Obecnie cała subkultura więzienna...

- Istnieje dalej.

- Zdecydowanie jest jej mniej. Atmosfera w zakładach karnych i aresztach śledczych jest na wyższym poziomie. Ja odbywałem wyroki w latach 2000-2003. Trochę się zmieniło. Jest monitoring, inne przeszkolenie służby więziennej i osadzonych.

- Udaje pan bardzo grzecznego, kulturalnego człowieka.

- Ale ja taki jestem.

- "Newsweek" pisał, że "posłowie Ruchu mówią po cichu, że w Penkalskim drzemie zwierzęcy atawizm. Jak ktoś mu podpada, to zaczepia w kuluarach i objeżdża z góry na dół. Najwięcej uwag ma podobno do posłów drobnej postury". Czy drzemie w panu zwierzę?

- To nieprawda.

- Piotr Chmielowski mówił tak: "Spytał mnie kiedyś, czy jeszcze długo zamierzam szumieć. Więc kazałem mu spier... Dzięki temu miałem spokój. Niestety, nie wszyscy umieli sobie z nim poradzić".

- To słowo przeciwko słowu. Kolega Chmielowski jeśli miał możliwość wypowiedzenia się, to się wypowiedział. Ja się nie będę do tego odnosił. To nie jest wiarygodna postać. Jest z SLD, więc atakuje. A jeśli o mnie chodzi, to ja byłem dwa i pół roku rzecznikiem dyscypliny w naszej partii.

- Dyscyplinował pan silną ręką? Silna ręka, żelazo nie klęka?

- Nie. Jestem człowiekiem z zasadami i z charakterem, który jest ukształtowany.

- Gdzie został ukształtowany? W więzieniu?

- Tak, z całą pewnością.

- Więzienie pana kształtowało?

- Myślę, że tak. Zostałem osadzony w wieku 26-27 lat. Przez dwa i pół roku przeżyłem traumę. W tamtych warunkach nie ma się bezpośredniego kontaktu z rodziną i ze światem. Zostałem zatrzymany pod szpitalem w 2000 roku, kiedy trzymałem dziecko na rękach. Moja małżonka urodziła cztery dni wcześniej. Przez dwa i pół roku nie mieliśmy styczności. Dostałem zasłużoną karę. Być może zbyt dużą.

- Do więzienia już pan nie wróci?

- Wracam do więzienia. Po pierwsze, w myślach. Po drugie, jako poseł.

Zobacz też: Wojciech Penkalski: Muszę zainwestować w garnitury

- Wróćmy do tego zwierzęcia, które w panu drzemie lub nie. "Załatwię wam wyje... z roboty" - miał krzyczeć Penkalski do policjantów.

- To jest nieprawda.

- Policjanci kłamią?

- Tak.

- Nie ma szacunku do policjantów?

- Ja?

- Grypsujący nie mają.

- To nie tak.

- Jak to nie tak? Nie szanują ani policjantów, ani klawiszy.

- Chce pan dziś zejść wyłącznie do poziomu zakładu karnego, mojego nastawienia do służby więziennej i policji. Ja dziś jestem politykiem.

- Gdybym miał wierzyć albo panu, albo policjantom, to proszę się nie gniewać, ale nie wierzę panu, tylko policjantom.

- Naprawdę? To jest pan w błędzie, ale to jest pański problem. Biorę pełną odpowiedzialność za swoje słowa i czyny.

- Jaki interes mieliby policjanci w tym, żeby pana pomawiać o takie słowa?

- Ja akurat pochodzę z małej miejscowości. To Braniewo...

- I nie lubią tam pana? Bo zrobił pan karierę?

- Zrobiłem. Przewodniczący Palikot dał mi taką szansę, żeby reprezentować i klub, i pewną, wcale niemałą grupę społeczną.

- A oni nie zrobili, bo są policjantami?

- Co do policji, to w Lidzbarku Warmińskim jest baron Platformy, duży cynik, pan Protas...

- Załatwia pan tu jakieś swoje sprawy.

- Ja? Wielokrotnie z mównicy sejmowej krytykowałem tego osobnika. Jak się okazuje, ograli mnie. Ale tak to bywa. Jestem dziś politykiem, więc muszę przyjmować i słowa uznania, i słowa krytyki.

- Ćpa pan?

- Używam tabaki.

- Nosi pan znaczek marihuany.

- Nie mam problemu z tym znaczkiem. Moja córka ma dziś 20 lat. Ja ze dwa razy w życiu paliłem marihuanę i nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia.

- To po co pan to nosi?

- Utożsamiam się z tymi 50 tys. ludzi, którzy zostali skazani za posiadanie bądź bycie pod wpływem marihuany.

- Czyli że ćpuny zostały skazane.

- Leszek Miller tak mówi.

- Mówi też o was z mównicy sejmowej: "Pani marszałek, ta naćpana hołota nie jest mi w stanie przeszkodzić".

- Ma prawo. Wiek starczy. Niech się rozliczy z pieniędzy z Kiejkut czy z pożyczki moskiewskiej.

- Nieładnie... Mówił pan o córce.

- Mam dwie córki.

- Mówił pan coś związanego z marihuaną...

- Moja córka dzisiaj studiuje...

- Popala sobie?

- Nie. Ale są różne sytuacje. Być może w akademiku czy na jakiejś imprezie okaże się, czy palą w sposób świadomy, czy będąc biernym uczestnikiem, będzie kontrola, wyrok...

- Ale rozmawia pan z nią i pyta pan tak: "Palisz, nie palisz? Próbowałaś?".

- Pytałem. Mówi, że nie.

- Czyli, widzi pan, młodzi ludzie mogą nie ćpać. To po co innym młodym ludziom pokazuje pan ten znaczek?

- Już mówiłem, ile było wyroków dla osób, które były pod wpływem bądź posiadały nieznaczne ilości marihuany.

- Nie chciałby pan dawać młodym ludziom innego przykładu? Nie ćpaj w ogóle!

- Mamy problem tego typu, że państwo nie otacza opieką i nie buduje kapitału społecznego...

- Mówimy o twardych zasadach - przestańcie ćpać, nie bierzcie tego do ręki.

- Ale ja nie jestem zwolennikiem marihuany.

- Nie? Teraz to jest śmieszne.

- Ale jeśli miałbym tutaj gandzię, tobyśmy sobie zapalili.

- Nie zapalilibyśmy, bo ja nie palę.

- Myślę, że niejednokrotnie palił pan w życiu.

- Nigdy. Zero tolerancji dla narkotyków - chciałby pan to mówić młodym ludziom?

- Nie bierzcie twardych narkotyków.

- Nie ma twardych i miękkich.

- Jeśli macie ochotę wypić lub zapalić - zapalcie sobie.

- Czyli namawia pan do narkotyków?

- Nie. Po prostu jeśli macie wybór między alkoholem a marihuaną, zapalcie sobie.

- Uważa pan, że marihuana jest mniej szkodliwa od alkoholu?

- Jest to sprawdzone badaniami.

- Stwierdzono także, że wielu tzw. twardych narkomanów zaczyna od marihuany.

- Albo zejdziemy do poziomu narkotyków, albo będziemy rozmawiać.

- Dobrze, co pan będzie robił w europarlamencie?

- Chciałbym przede wszystkim wzmocnić listę. Pozycja nr 10 jest niebiorąca...

- Słaba pozycja.

- Bardzo.

- Czyli Palikot nisko pana ceni?

- Los tak chciał. Nie dyskutuję z przewodniczącym.

- Jaki ma pan pomysł na kampanię, oprócz tego, żeby jeździć po zakładach karnych?

- Cały czas buduję swoją pozycję. A co będzie, okaże się 26 maja.

- Wchodzi pan do poszczególnych cel?

- Tak.

- I co? Namawia pan gwałciciela, żeby na pana głosował?

- Każdy osadzony, który nie jest pozbawiony praw obywatelskich, to taka sama osoba jak pan czy ja.

- Taka sama jak ja? Jak pan będzie miał najlepszy wynik w zakładach karnych, to będzie pan dumny? Tabloidy okrzykną pana królem kryminalistów i co wtedy?

- Powiem: los tak chciał.