A potem cała "postępowa" Polska oburza się na słowa Krystyny Pawłowicz, że skoro Bartoszewski mówi o bydle, to chyba jest pastuchem. Czyli co? Prawdziwa profesor nie ma prawa powiedzieć słowa o profesorze lipnym? W ogóle nikt nie może powiedzieć prawdy o Bartoszewskim?
Ale jest coś bardziej niesłychanego w długim życiorysie "profesora". To odmowa Orderu Orła Białego dla Witolda Pileckiego. Prawdziwy bohater nie został uhonorowany najwyższym odznaczeniem Rzeczypospolitej przez bohatera nadmuchanego. Ale Bartoszewski, blokując pośmiertne odznaczenie dla Pileckiego, postąpił dla siebie logicznie. Bo może być tylko jeden bohater niemieckiego KL Auschwitz. I ma nim być Władysław Bartoszewski, który przebywał w obozie siedem miesięcy i w tajemniczy sposób został wypuszczony. Nie może nim być Witold Pilecki, który poszedł do Auschwitz z ochotniczą misją i przez 2,5 roku tworzył więźniarską konspirację zbrojną. Po wojnie był już ktoś, kto ukradł życiorys Pileckiego. To wieloletni komunistyczny premier Józef Cyrankiewicz. Dziś to jednak Pileckiemu stawiamy w całej Polsce pomniki i organizujemy marsze jego imienia. Wbrew Cyrankiewiczowi i Bartoszewskiemu.
Zobacz też: Tadeusz Płużański: Wojna się nie skończyła
Ale Polska stoi jeszcze na jednym filarze. To Wojciech Jaruzelski. Życiorysu towarzysza generała nie będę tu powtarzał, bo to znane fakty. Wystarczy powiedzieć, że przez całe dorosłe życie zwalczał Polskę i Polaków. A zwalczać zaczął zaraz po 1945 r., kiedy - jak ujawnił ostatnio dr Piotr Gontarczyk - dostał Krzyż Walecznych za walkę z "bandytyzmem", czyli żołnierzami Wojska Polskiego, których nazywamy dziś Żołnierzami Wyklętymi-Niezłomnymi.
Ale ten komunistyczny dyktator morderca, który był - o zgrozo - również pierwszym prezydentem tzw. wolnej Polski, dziś stoi nad grobem. I budowniczowie zarówno PRL, jak i III RP płaczą: kto zastąpi wielkiego wodza i towarzysza? Męża stanu, człowieka honoru, zbawcę ojczyzny, w końcu doradcę prezydenta!
Czytaj również: Tadeusz Płużański: 1 maja antykomunistyczny. Przynajmniej w Głogowie
Pożegnają go najwyższe władze partii (dziś nie PZPR, ale PO) i państwa, duchowieństwo, generalicja. W wielkim kondukcie nie może zabraknąć Lecha Bolesława Wałęsy, Adama Michnika, no i oczywiście Władysława ps. profesor Bartoszewskiego. A co my możemy zrobić? Naszym obowiązkiem jest zablokowanie pochówku Jaruzelskiego na Powązkach Wojskowych w Warszawie. Bo on nie może spocząć na tej samej nekropolii, co powstańcy warszawscy, Żołnierze Wyklęci czy płk Ryszard Kukliński. Niech go wywiozą do Moskwy i pochowają w mauzoleum na placu Czerwonym. Obok jego czerwonych idoli.
Wiadomości se.pl na Facebooku