Więc Jak? Piotr Duda: Nigdy nie będę politykiem

i

Autor: Andrzej Lange

Więck Jak? Piotr Duda: Tusk to kłamca. Kłamał w wielu sprawach

2014-04-16 4:00

Zapewniam, że nie wybieram się do polityki - mówi przewodniczący Solidarności.

"Super Express": - Ujawniamy. 5 maja szykuje pan zadymę, jakiej jeszcze nie było w tym kraju. Co to będzie?

Piotr Duda: - 5 maja kontynuujemy naszą akcję protestacyjną.

- Nie kontynuujecie, ale coś zaczynacie.

- Zaczynamy, ale dla mnie to kontynuacja. Przypomnę, że kiedy zrobiliśmy happening pod Sejmem, kiedy niektórzy mówili, że urządziliśmy jego blokadę, zapowiadałem, że przyjdzie czas na to, żebyśmy rozliczyli polityków. 5 maja przyjdzie na to czas. Rozliczymy tych, którzy głosowali za podniesieniem wieku emerytalnego, robiąc szkodę polskim pracownikom, a teraz chcą czmychnąć do Parlamentu Europejskiego.

- Co im zrobicie?

- Będziemy przygotowywać kampanię. Mamy takie narzędzie, o którym nie chcę teraz mówić, ale będziemy je promować, żeby każdy wyborca mógł zobaczyć, jak jego milusiński zachowywał się przez ostatnią kadencję i co robił w sprawach ważnych dla pracowników.

- Wiem, że będzie ostro. Widziałem kilka z tych materiałów i wiem, że macie kłopoty z tym, żeby zostały one opublikowane.

- Nie po raz pierwszy łudzimy się, że żyjemy w państwie demokratycznym. Okazuje się, że nie. Przykład to referendum emerytalne. Zebraliśmy 2,5 mln podpisów pod jego rozpisaniem, a politycy mówią: "Nie!".

- To panu zarzucają, że nie jest pan demokratą. Lech Wałęsa twierdzi, że niszczy pan demokrację.

- Jako obywatele mamy prawo wyrażać swoje niezadowolenie.

- A kiedy ostatnio widział się pan z Wałęsą?

- Kilka miesięcy temu na pogrzebie matki ks. Popiełuszki. Spotkaliśmy się na plebanii. I tyle.

- Podaliście sobie ręce? Rozmawialiście?

- Podaliśmy sobie ręce. Pan prezydent jak zawsze zrobił zdjęcie. Posłał je w świat.

- O czym rozmawialiście?

- Prawie o niczym. Zjedliśmy trochę sękacza...

- Nie boi się pan, że jak pan będzie mówił wyborcom, na kogo głosować, a na kogo nie, to pan się politycznie zaangażuje?

- Nie angażuję się politycznie. Przede wszystkim jestem obywatelem tego kraju i mam prawo rozliczać polityków z tego, co zrobili. To jest tak, że jak są spotkania z politykami, to mamy w nich brać udział. Jak są wybory, mamy iść głosować. Ale jak już chcemy ich rozliczyć, to już jest polityka. No przepraszam bardzo, ale jaka polityka? Angażowałbym się w politykę, gdybyśmy ja albo Komisja Krajowa powiedzieli publicznie, żeby głosować na tę lub inną partię.

- Pan tak nie mówi?

- Absolutnie nie. Dopóki ja jestem przewodniczącym Komisji Krajowej, takiej uchwały nie będzie.

- Ta kampania, która ruszy 5 maja, będzie sekowała polityków wszystkich opcji?

- Wszystkich, który zachowywali się tak, a nie inaczej. Następna kadencja PE zdecyduje, czy Europa będzie socjalna, czy liberalna. Będą głosowane dyrektywy dotyczące czasu pracy czy umów śmieciowych. A jak nasi politycy głosowali tak a nie inaczej, to myśli pan, że w PE będą inaczej głosować?

- A skąd Tusk ma wziąć pieniądze na emerytury od 65. roku życia?

- Tu nie potrzeba żadnych pieniędzy. To, co pokazała Angela Merkel w koalicji z SPD, że chodzi o lata pracy. Chodzi o to, żeby przechodzić na emeryturę po spełnieniu pewnych warunków - wiek plus przepracowane lata.

- Premier przekonuje, że nie ma na to pieniędzy.

- Kłamie. Od dawna mówimy, że co z tego, że ktoś będzie pracował do 67. roku życia na umowę-zlecenie i pracodawca nie odprowadzi mu żadnej składki emerytalnej. Kto zapłaci za emeryturę? Czy od tego przybędzie pieniędzy w systemie? Oczywiście, że nie. Chodzi o to, żeby pracować i odprowadzać składki.

- Pan wie lepiej ode mnie, że w ZUS nie ma żadnych pieniędzy.

- A widzi pan, co premier robi? Mówi, że ZUS jest gwarancją i on będzie w ZUS.

- A pan będzie w ZUS czy w OFE?

- Trudno mi powiedzieć. Nie chcę nic nikomu sugerować, ale powiem tylko tyle - przekazywanie do OFE 2,9 proc. składki emerytalnej, brak wyboru ze strony rządu. Tak to skonstruowali, żeby nie było innego wyjścia niż ZUS.

- Ciekaw jestem, czy nadal myśli pan tak o premierze: "Z nim nie ma gadki szmatki, z której nic nie wynika. Z nim jest konkretna dyskusja".

- Jest konkretna dyskusja, ale wynika z niej jedno - ze spotkania z nami chce wyjść z poczuciem, że ma rację. Tak to nie powinno wyglądać.

- Twierdzi pan, że z nim nie ma gadki szmatki, a powiedział pan, że jest kłamcą.

- Bo jest. Kłamał w wielu sprawach. Chciałem z nim spotkać się w sprawie ustawy o elastycznym czasie pracy. Nie przyszedł, a ustawa została przyjęta. Później w telewizji mówi o tym, że to Duda złamał dialog.

- A pan mówi: głosujemy tylko na tych ludzi, którzy mówili, że wiek emerytalny to 65 lat, a nie 67?

- Nie tylko. Wiele jest spraw dotyczących choćby płacy minimalnej, elastycznego czasu pracy i działań prospołecznych.

- Pan będzie się starał o reelekcję w tym roku?

- Jeżeli delegaci będą chcieli. Będę rozmawiał jeszcze na Komisji Krajowej...

- Nie pytam delegatów, tylko pana.

- Jeżeli tak, to tak. Jestem po kolejnym etapie wyborów związkowych, bo u nas trzeba się wybierać od samego spodu do samej góry. Najpierw organizacja zakładowa, lektorem, delegatem na region, z regionu na kraj. Trzeba te wszystkie szczeble przechodzić. A niejednokrotnie na dole członkowie związkowi mówią gorzkie słowa. Od tego jestem. Nie ma co się ukrywać. Dlatego dziwię się politykom, żebyśmy ich wybierali, a potem są oderwani od rzeczywistości. Gdybym robił tak jak oni, nie miałbym nawet co marzyć o reelekcji, bo by mnie związkowcy ustawili w odpowiednim szeregu.

- W przyszłości widzi się pan w polityce?

- Absolutnie nie. Jestem niepokorną duszą.

- Na pewno nie? Żebym panu nie przypomniał za parę lat.

- Mogę pana o tym zapewnić. Z moim charakterem w klubie parlamentarnym byłbym może ze dwa dni. Nikt by mi nie kazał głosować tak lub tak.