Stało się, rząd Tuska i prezydent Komorowski wyprowadzili wojsko na ulice. Na razie tylko na 15 sierpnia, ale nie dajmy się zwieść pozorom. Do wyborów niedaleko, notowania PO takie sobie...
Taki sobie żart, ale osobiście pamiętam dyskusję podobno poważnych publicystów z 2007 roku, kiedy rozprawiali, że bracia Kaczyńscy "mogą nie oddać władzy w pokojowy sposób" i "mogą wyprowadzić wojsko na ulice". Nic zatem dziwnego, że tzw. prawicowi publicyści wytknęli dziś mediom kibicującym PO, że kiedy defilady odbywały się pod patronatem braci Kaczyńskich, to były "marnowaniem pieniędzy" i "nacjonalizmem".
Co te same media piszą o tej dzisiejszej paradzie? Tym razem czytamy, że "wojsko pokaże, co ma najlepszego". Z 2007 roku najbardziej utkwił mi w pamięci tekst ówczesnego redaktora "Wyborczej" Dariusza Ćwiklaka (dziś podpora "Newsweeka"). Pisał o "kupie pieniędzy wywalonej w błoto, by prezydent mógł się pokazać na tle czołgów" i dodawał: "jestem wrednym, zaplutym karłem III RP i na myśl o defiladzie 15 sierpnia mam kilka wrednych skojarzeń: paradne i pełne najróżniejszego sprzętu defilady z ZSRR, Chin Ludowych, na Kubie. ( ) Nade wszystko jednak przypomina mi się Defilada Andrzeja Fidyka o przygotowaniach do megadefilady na 40-lecie Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej".
Zobacz też: Opinie w Super Expressie. Wiktor Świetlik : Kaganek onanizmu
Dziś nie tylko red. Ćwiklak, lecz także wielu jego kolegów nie ma już skojarzeń z ZSRR i Kim Ir Senem. Choć defilada wyglądała dokładnie tak samo. Nasuwa mi się kilka wrednych skojarzeń dotyczących dziennikarzy, którzy nawet nie silą się na dystans i niezależność, ale są po prostu partyjnymi kibolami. Z zapałem zwalczają coś, by po chwili, bez mrugnięcia okiem akceptować dokładnie to samo, o ile robi to Właściwy Przywódca. Mnie przy okazji tej defilady nurtował inny problem. Gdzie jest orzeł? Pamiętają państwo, czekoladowy "Orzeł może", którego niesiono na czele listopadowego pochodu "Gazety Wyborczej" i radiowej Trójki pod patronatem prezydenta? Po pochodzie okazało się, że orzeł jest niejadalny. Sanepid zabronił. Co się dziś z nim dzieje? Z czasem raczej jadalny się nie stał.
Pobieżny research doprowadził mnie do niepokojących informacji. Orzeł został sprzedany na aukcji, a pieniądze przekazane na szczytny cel (35 tys. zł). Bogata pani Iwona, która wygrała orła, na pytanie, co się z nim stanie, stwierdziła - uwaga - "dużo dzieci będzie miało z niego wiele przyjemności". Może palę temat, bo tytuł "Orzeł od Michnika otruł dzieci milionera" jest dla tabloidu wymarzony. Apeluję jednak o społeczną akcję powstrzymania tych dzieci przed konsumpcją.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail