"Żył lat 45, zginął 21 X 1963, poświęcił życie za wolność ojczyzny, której nie doczekał" - taki napis wyryła rodzina na skromnym grobie w miejscowości Piaski w 1983 r., 20 lat po śmierci "Lalka". Wtedy jeszcze nie można było mówić, że to najdłużej ukrywający się partyzant antykomunistycznego podziemia. Bo wbrew powielanym do dziś kłamstwom wojna w Polsce nie skończyła się w 1945 r. Jeszcze przez wiele lat z uzurpatorską, narzuconą Polsce sowiecką władzą walczyli żołnierze II konspiracji niepodległościowej.
Franczak w II RP ukończył szkołę żandarmerii w Grudziądzu, potem w ramach lubelskiego ZWZ/AK walczył z Niemcami. W 1944 r. przymusowo wcielony do "ludowego" wojska, wkrótce zdezerterował. Wrócił do partyzantki, biorąc udział w wielu akcjach na Sowietów i ich polskich kolaborantów. Wszyscy jego dowódcy zginęli: Antoni Kopaczewski "Lew", Hieronim Dekutowski "Zapora", Zdzisław Broński "Uskok". Od 1953 r., przez 10 lat, zaszczuty, skazany na banicję, musiał się ukrywać.
"Ludzie dawali mu schronienie, ubranie i jedzenie, bo wiedzieli, że to polski żołnierz, a nie żaden bandyta" - tłumaczy siostra "Lalka" Czesława Kasprzak. Ale znalazł się jeden zaprzaniec. Stanisław Mazur, stryjeczny brat narzeczonej "Lalka", za pomoc w schwytaniu Franczaka dostał 5 tys. złotych.
"Nasz syn Marek urodził się w 1958 r. - wspominała Danuta Mazur. - Józek zobaczył go pierwszy raz po ośmiu miesiącach, gdy wyniosłam dziecko w zboże. Wiele razy jeździłam do księży, byłam u dominikanów w Lublinie, ale nikt nie chciał dać nam ślubu. Mówili, że to wielkie ryzyko. Kiedy ubecy przychodzili i pytali o Marka, odpowiadałam, że nie wiem, z kim mam to dziecko. Tak się poniżyłam. To dlatego, że Józka kochałam nad życie".
Po zamordowaniu oprawcy wywieźli ciało "Lalka" w nieznanym kierunku. Bezimienny grób rodzina znalazła na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie - tam, gdzie potajemnie pochowano jego kolegów z partyzantki. Po czterech dniach, w nocy, bliscy wykopali ciało. "Widok był straszny. Józek leżał nagi, bez głowy" - zapamiętała Czesława Kasprzak. Dlaczego - spytajmy? "Proszę o zdjęcie głowy ze zwłok Józefa Franczaka" - polecił prokurator. Cel owego barbarzyństwa wyszedł na jaw kilka dni temu. Dzięki trwającemu niemal 20 lat śledztwu IPN czaszka "Lalka" została odnaleziona w Uniwersytecie Medycznym w Lublinie. Służyła studentom do eksperymentów. Teraz przekazano ją Markowi Franczakowi, synowi "Lalka". A jeszcze kilka miesięcy temu mówił mi, że czaszki ojca szuka od wielu lat i pewnie już nic z tego nie będzie.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail