Opinie. Tadeusz Płużański: Mikulski nad dołami śmierci

2014-12-05 3:00

Dlaczego Sejm RP nie powinien żegnać minutą ciszy odtwórcy roli Hansa Klossa - Stanisława Mikulskiego? Odpowiedź jest prosta: w ten sposób żegnamy tylko największych rodaków, zasłużonych bohaterstwem lub ofiarną pracą dla Polski. A Mikulski - nawet jeśli na wyrost uznać go za najlepszego polskiego aktora - niczym takim wielkim się nie zasłużył.

Marszałek Sejmu - dodatkowo deklarujący się (przynamniej kiedyś) jako antykomunista - powinien o tym wiedzieć. Bo Mikulski komunistą był. Szczytem jego uwielbienia dla okupacyjnego sowieckiego systemu zwanego PRL-em było popieranie wojskowej junty Jaruzelskiego, którą nawet sąd III RP określił mianem związku przestępczego o charakterze zbrojnym. Przestępczego - żeby nie było wątpliwości - w stosunku do Polaków, w których ciemna noc stanu wojennego była wymierzona.

Mikulski komunistą był i komunistę grał. Bo pierwowzorem porucznika/kapitana Abwehry Hansa Klossa był nie rotmistrz Witold Pilecki czy słynni polscy wywiadowcy Armii Krajowej: mjr Bolesław Kontrym, ps. Żmudzin, czy żyjący do dziś w Warszawie gen. Janusz Brochwicz-Lewiński, ps. Gryf, lub najsłynniejsza kobieta szpieg - Krystyna Skarbek (pierwowzór dziewczyny Jamesa Bonda).

Zobacz też: PiS NIE CHCE minuty ciszy ku czci Mikulskiego! "Mikulski prowadził festiwal piosenki radzieckiej i promował ORMO!"

Prawdziwy Kloss to major sowieckich służb specjalnych Artur Ritter-Jastrzębski, przed wojną działacz sowieckiej agentury, napierw pod nazwą Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, potem Komunistycznej Partii Polski, w czasie wojny kadrowy pracownik sowieckiego wywiadu wojskowego GRU (razem z gestapo prowadził akcje przeciwko Polskiemu Państwu Podziemnemu i Armii Krajowej), a po wojnie - pozostając na etacie u Sowietów - wysoki funkcjonariusz "polskiej" bezpieki, walczący z Żołnierzami Niezłomnymi. A "kultowy" PRL-owski serial "Stawka większa niż życie" jest po prostu historycznym kłamstwem. Ale nawet nie o to w tym wszystkim chodzi. Aktor Stanisław Mikulski nie powinien spocząć na Powązkach Wojskowych w kwaterze F z innego powodu. Tam w okresie stalinizmu do dołów śmierci byli zrzucani polscy patrioci mordowani w katowni przy ul. Rakowieckiej. Tymczasem w III RP w kwaterze F i w przylegającej kwaterze E są cały czas chowani komunistyczni generałowie, często z przeszłością w aparacie represji, by wymienić kilku: Florian Siwicki, Jan Czapla, Czesław Dęga, Eugeniusz Molczyk, Tadeusz Pietrzak, Edward Poradko czy Włodzimierz Sawczuk. Tych czerwonych dygnitarzy - aby ekshumować naszych bohaterów - trzeba przenieść w inne miejsce, a nie chować tam nowych "zasłużonych".

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Nasi Partnerzy polecają