"Super Express": - Prokurator generalny Andrzej Seremet stwierdził, że brak śledztwa w sprawie wojaży Radosława Sikorskiego był błędem. Śledczy jednak rozpatrzą sprawę. Nad marszałkiem Sejmu gromadzą się czarne chmury?
Zbigniew Ćwiąkalski: - To jeszcze nic nie znaczy. Prokuratura chce zweryfikować jeszcze raz postanowienie o umorzeniu postępowania. Prokuratura ma takie możliwości, zawsze może podjąć śledztwo, jeśli nastąpią nowe okoliczności. I tak do momentu jego przedawnienia. Jak jest w tej sytuacji - za wcześnie wyrokować.
- Ale minister Sikorski jako swój koronny argument przedstawiał właśnie umorzenie śledztwa przez prokuraturę. Osobom, w tym dziennikarzom, mówiącym o nadużyciach związanych z podróżami prywatnym autem, groził procesem. Teraz stracił ten argument, skoro postępowanie prokuratury rusza od początku.
- Czym innym jest postępowanie sprawdzające, które musi się skończyć w ciągu 30 dni. Jego rozpoczęcie nie znaczy jeszcze, że śledztwo zostanie wszczęte.
- Sprawa Sikorskiego jest najbardziej drastyczna, bo był on szefem MSZ, a teraz jest drugą osobą w państwie. W aferę zamieszanych jest jednak wiele osób, w tym ministrowie...
- Z tego, co wiem, minister, a teraz marszałek Sikorski lokuje się na 371. miejscu, jeżeli chodzi o ilość środków wykorzystanych na przejazd samochodami prywatnymi w ostatnim okresie. W związku z tym uważam, że jest to nieprawidłowość o takim generalnym charakterze. W każdej normalnej firmie, począwszy od kancelarii adwokackiej na przedsiębiorstwie państwowym kończąc, każdy musi się dokładnie rozliczyć z przejazdów, podając liczbę kilometrów i dokładną trasę, którą przejeżdżał. Wydaje mi się, że Sejm powinien do takich rozwiązań wrócić - rozliczać posłów z wykonanych zadań, czyli przejechanych kilometrów, konkretnych spotkań. I tylko na tej podstawie wypłacać pieniądze.
- Senator PO Jan Rulewski powiedział w rozmowie z "SE", że za sprawy takie jak przejazdy ministrów w krajach skandynawskich byłyby dymisje. Czy pana zdaniem należałoby oczekiwać dymisji od marszałka Sikorskiego czy ministrów Arłukowicza i Neumana?
- Trudno zdymisjonować cały Sejm. Raczej polegałbym na tym, że wdrożone zostaną nowe procedury, które będą wymagały rozliczania konkretnych sytuacji przy konkretnych wyjazdach, przy wykazaniu liczby przebytych kilometrów.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail