Opinie Super Expressu. Prof. Wawrzyniec Konarski: Tusk może nie pomóc Kopacz w pacyfikacji PO

2014-09-15 4:00

Dominującą tendencją jest powątpiewanie w kompetencje i siłę Ewy Kopacz. Postrzega się ją jako osobę niedecyzyjną i zależną od premiera, który ją wykreował. Nie jest to pierwszy taki przypadek.

"Super Express": - Na ile zmaleje znaczenie dominującej w Platformie grupy tuskowców po wyjeździe Donalda Tuska do Brukseli?

Prof. Wawrzyniec Konarski: - Dominującą tendencją jest powątpiewanie w kompetencje i siłę Ewy Kopacz. Postrzega się ją jako osobę niedecyzyjną i zależną od premiera, który ją wykreował. Nie jest to pierwszy taki przypadek. W ten sposób prezydent Kwaśniewski wykreował Danutę Huebner, a Lech Wałęsa - Hannę Gronkiewicz-Waltz. Ku swojemu zaskoczeniu Jarosław Kaczyński wykreował tak Kazimierza Marcinkiewicza. Takie sytuacje kończą się jednak zazwyczaj źle dla kreowanych osób. I jeżeli pani Kopacz nas nie zaskoczy, to ta grupa będzie słabła.

- Tuskowcy też w nią powątpiewają?

- Zakładają, że trzeba będzie bardzo mocno jej pomóc. Donald Tusk doprowadził do dezideologizacji Platformy, ale miał pewną wizję utrzymania PO jako partii wielośrodowiskowej. I wypełniał rolę jej lidera, mając umiejętności koncyliacyjne, perswazyjne, choć także dużą dozę cynizmu.

- Słyszałem już pogłoski o nadziei tej grupy, że "Donald będzie rządził z Brukseli".

- To może mieć różne skutki. Jeżeli Tusk nie podejmie próby kierowania partią z zewnątrz, a pani Kopacz zawiedzie jako lider, będzie to klęska nie tylko tej frakcji, ale całej PO. Jeżeli zaś Tusk podejmie taką próbę, to może pogrążyć Kopacz, potwierdzając wizerunek nowej premier jako osoby niesamodzielnej, sterowanej.

- Dlaczego nie postawił na kogoś innego?

- Miał kilka niecelnych posunięć, choćby gdy postawił na ministra Nowaka czy europosła Protasiewicza. Mimo spekulacji wokół objęcia przez niego stanowiska w Brukseli decyzje w tej sprawie znacznie przyspieszyły. Przypuszczam, że było to jakieś zaskoczenie także dla niego. I pozostała mu tylko Kopacz. Mogło być tak, że po zaostrzeniu sytuacji na Wschodzie nikt z silniejszych od Tuska polityków zachodnich nie chciał wziąć tego stanowiska w takiej chwili. To wymagałoby zajmowania twardego stanowiska wobec Putina, a Tusk, choć kłusował na przedpolu, niekiedy takie opinie wygłaszał.

- Drugą frakcją w PO jest spółdzielnia.

- Grupa Cezarego Grabarczyka i reszty. To świetne określenie na grupę tego typu w partii takiej jak Platforma, która jest kartelem. Cezary Grabarczyk i inni spółdzielcy byli zawsze pod ręką dla Tuska, kiedy chciał podjąć walkę ze Schetyną czy z innymi wewnętrznymi przeciwnikami. I choć zapisał się źle w Ministerstwie Infrastruktury...

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Dr Dominika Bychawska: Nie powinno być aktu oskarżenia

- Ma wrócić...

- Oby nie. Będąc ministrem, opowiadał takie rzeczy... Sugerowałem mu nawet, żeby przykleił sobie brodę i jeździł incognito pociągami, które chwalił za czystość i punktualność. Nie zdecydował się. Grabarczyk ma zapewne niezłe układy zarówno z tuskowcami, jak i ze schetynowcami, a spółdzielnia może pozwolić się przeciągać na stronę tego, który da więcej. W ostatnim czasie za lidera uchodził raczej minister Biernat, ale obaj pochodzą z Łodzi i są świetnie usytuowani w tamtejszych strukturach. Ta grupa może być tą, która zawsze w PO zyskuje, korzystając na wyniszczaniu się przez innych.

- Ci inni, ścierający się z tuskowcami, to grupa Grzegorza Schetyny. Dziś wydają się w rozsypce. Czy Schetynę wspiera dziś ktoś oprócz posłów Grupińskiego i Halickiego?

- Jest tam zdecydowanie więcej osób, ale nauczeni przykładami Rokity czy Schetyny wolą się nie ujawniać. Stosują kamuflaż, udają przedstawicieli innych frakcji i czekają. Nie mam wątpliwości, że Schetyna, który budował umiejętnie pozycję dobrego organizatora, zakulisowego i radzącego sobie w terenie, dysponuje w PO znaczną grupą zwolenników. I oni objawią się wtedy, gdy pojawi się koniunktura.

- Czekają, aż Ewa Kopacz zawiedzie?

- Sondują sytuację. Schetyna jest ambitny i ma poczucie krzywdy wyrządzonej przez Tuska. Zdaje sobie sprawę ze swoich atutów, tyle że w ogóle nie pracuje nad sobą. Nie nauczył się interesująco przemawiać. Wciąż krąży, uśmiecha się, ściska ręce, ale jego wystąpienia publiczne są niemrawe.

- Liderzy schetynowców przyznają, że nie dostali propozycji wejścia do rządu. To błąd, bo będą de facto opozycją? Czy sygnał, że zostaną wycięci do końca?

- Zostawienie rywali poza zespołem jest błędem politycznym. To skłania ich do spiskowania. Na to mógł sobie pozwalać Tusk z jego pozycją. Czy Ewa Kopacz będzie w stanie taką frondę schetynowców spacyfikować? Może czuje się na siłach, ale jeżeli liczy, że Tusk pomoże jej aktywnie w tej pacyfikacji z Brukseli, to może się przeliczyć. Sama zaś sobie nie poradzi.

- Teoretycznie sporą frakcją w PO są konserwatyści. Nawet za czasów Gowina nie mieli jednak jednego lidera, byli rozmyci. Teraz mówi się, że liderem mógłby tu się stać Sikorski, ale nikt go w Platformie nie lubi.

- To prawda. Status Sikorskiego w PO jest też nie do końca jasny. I konserwatyści nadal pozostaną frakcją raczej chwiejną, nieskonsolidowaną i koniunkturalną. Zainteresowani zachowaniem apanaży będą się przychylać ku tym, którzy w PO będą w danej chwili wygrywać. Tak jak wskazuje ich nazwa, oni zawsze chcieli w partii pewnego spokoju, równowagi, a to im gwarantował Tusk.

- W Platformie pojawiło się także wielu byłych działaczy lewicy: Danuta Huebner, Dariusz Rosati, Bartosz Arłukowicz. Dlaczego nie stworzyli frakcji lewicowej? Nie było potrzeby, bo PO przesunęła się w lewo?

- Nie. Lewica w PO to klasyczna "lewica kawiorowa". Ludzie bardzo wygodni, typowi rentierzy polityki. Traktują politykę jako zawód dający profity i wygodne życie. Widzą, jakie problemy ma lewica z jednoczeniem, widzą los Palikota. I zadowalają się tym, co może im zaproponować PO.

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Ryszard Bugaj: Rzucają towarzyszy na odcinek

- Skoro nie lewica, to może powstanie frakcja prezydencka w PO?

- Nie wierzę w to. Prezydent Komorowski będzie obserwował to wszystko za głęboką gardą, bo do wyborów potrzebuje w miarę silnej Platformy, która wesprze go w kampanii. Nie zmienia to faktu, że ma swoje preferencje, ale są one nie tyle ideowe, ile towarzyskie. Nie będzie ich jednak zbyt otwarcie ujawniał.

Jak wygląda Platforma Obywatelska po odejściu Donalda Tuska? TUSKOWCY

Ewa Kopacz

Największa frakcja w PO. Do tej pory obrastała Donalda Tuska, walcząc o jego względy. Po odejściu premiera na lidera namaszczona została Ewa Kopacz. Najważniejszymi politykami są tu: Paweł Graś, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Jacek Cichocki, Tomasz Siemoniak, Jacek Protasiewicz, a niebawem może, pomimo kłopotów z prawem, Sławomir Nowak.

SPÓŁDZIELNIA

Cezary Grabarczyk

Frakcja najmniej rozpoznawalna wśród wyborców. Grupuje lokalnych liderów i posłów z drugiego szeregu. Bez jej wsparcia nie można uzyskać pełni władzy

w PO. Mogą poprzeć każdego, ale zawsze tak się składa, że popierają najsilniejszego. Do niedawna za lidera spółdzielni uchodził Cezary Grabarczyk. Dziś mówi się także o ministrach sportu Andrzeju Biernacie czy skarbu Włodzimierzu Karpińskim.

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Janusz Palikot: Psychicznie Ewa może nie dać sobie rady

SCHETYNOWCY

Grzegorz Schetyna

Niegdyś frakcja bardzo wpływowa, dziś nieco na marginesie, choć wciąż liczniejsza, niż się wydaje. Liderem jest były wicepremier Grzegorz Schetyna, któremu wierni pozostają m.in. przewodniczący klubu PO Rafał Grupiński i szef mazowieckiej PO Andrzej Halicki.

KONSERWATYŚCI

Marek Biernacki

Frakcja teoretycznie liczna, ale nigdy nie stanowiła zwartej grupy. Ujawnia się głównie przy głosowaniach w sprawach światopoglądowych. Przez długi czas za przywódcę uważano na wyrost Jarosława Gowina, ale jednego lidera nigdy nie miała. Jej przedstawiciele to m.in. minister Marek Biernacki, Elżbieta Radziszewska i Roman Kosecki.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail