Jest czysto, schludnie. ale jakoś tak pustawo. Ludzi mało, zwłaszcza młodych. Gdy pytam, dlaczego, słyszę: panie Leszku, kto odważny, kto czuje się na siłach, wyjeżdża. Tu nie ma perspektyw. - O jakie perspektywy chodzi? - O pracę przede wszystkim. Faktycznie - z mapy Polski powiatowej i gminnej zniknęło dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy małych zakładów rolno-spożywczych, rzemieślniczych, maszynowych, budowlanych. Czy naprawdę nie ma dla nich miejsca? Ja rozumiem, że umarł zawód naprawiacza maszyn do pisania, bo kto dziś pisze na maszynie? Ale krawiec, glazurnik, mechanik, elektryk?
To my znacząco obniżyliśmy podatek CIT- z 27 do 19 proc
Małe i średnie przedsiębiorstwa są filarem budżetu państwa, większa część wpływów to efekt przedsiębiorczości obywateli prowadzących działalność gospodarczą na własny rachunek. To ich podatki oraz podatki płacone od sprzedaży ich towarów i usług, jak również podatki płacone przez zatrudnionych w małych i średnich przedsiębiorstwach pracowników generują prawie połowę PKB. Wydawałoby się więc, że państwo na małe i średnie przedsiębiorstwa chucha i dmucha. Niestety. To bynajmniej nie jest propaganda wyborcza, ale ostatnim rządem, który dostrzegał w drobnych przedsiębiorcach partnera, był rząd SLD. To my znacząco obniżyliśmy podatek CIT- z 27 do 19 proc. - przez co zysk podatkowy wzrósł o 100 proc. Gwałtownie zmniejszyła się bowiem liczba przedsiębiorstw wykazujących zysk około zera bądź straty. To była udana i dobrze obliczona decyzja, zbieżna z tendencjami obserwowanymi na świecie i w UE. Od tamtego czasu jest już tylko gorzej. Podatki są zagmatwane, prawo pełne luk, co sprawia, że stosunki państwo - małe i średnie przedsiębiorstwa nie są klarowne. Mało tego - wbrew pozorom wcale nie jest łatwo wystartować z własną firmą. Powód główny - brak kapitału. Kredytowa oferta banków jest co prawda oszałamiająca, ale praktycznie niedostępna. Banki żądają gigantycznych zabezpieczeń i setek dokumentów. Wielu odechciewa się na starcie. Nie wystarczy więc mówić, że małe i średnie przedsiębiorstwa są potrzebne. Trzeba stwarzać im warunki rozwoju. Zasada jest prosta: władza określa ramy ich działalności, tak by ludzie, którzy ryzykują własne pieniądze i dają pracę innym, zarabiali adekwatnie do swej aktywności i przydatności rynkowej. Te ramy to uczciwe i jasne podatki oraz aparat gwarantujący państwu ich egzekwowanie, albowiem podatki płacić trzeba.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Dr hab. Piotr Wawrzyk: Problemem jest polska gospodarka
Rząd nie mówi tylko, kto je zlikwidował, bo przecież ono było
To wszystko można urządzić w miarę szybko i sprawnie. Jest jednak problem, który wymaga czasu - fachowcy. Słyszymy zapowiedzi reaktywacji szkolnictwa zawodowego w Polsce. Rząd nie mówi tylko, kto je zlikwidował, bo przecież ono było. Warto więc przypomnieć: marginalizacja kształcenia zawodowego, likwidacja szkół przyzakładowych i warsztatów szkolnych rozpoczęła się w roku 1990 u szczytu powodzenia rządów wyłonionych z działaczy i aktywistów Solidarności. Setki tysięcy młodzieży z małych miejscowości, z biednych rodzin pozbawiono możliwości zdobycia zawodu. Dzisiejsze łzy nad upadkiem szkolnictwa zawodowego, wylewane przez spadkobierców tamtych władz, to krokodyle łzy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail